Dogaszanie pożaru lasu

środa, 12.9.2018 23:34 2128 0

W późnych godzinach popołudniowych 12 września, kiedy samoloty gaszące pożar przestały latać odwiedziliśmy tych co zostali "na posterunku". 

Pożar został ugaszony, ale sucha ściółka leśna i wiatr cały czas rozniecają niedogaszone miejsca, które mogą stać się źródłem kolejnego wzniecenia ognia. Okazało się, że wóz operacyjny przepompowujący 3.200 litrów na minutę niestety nie jest wystarczający - wody docierającej na szczyt było zbyt mało.Trudne warunki górskie nie pomagają. Woda tzw. linią gaśniczą musi pokonać ponad 120 m wzniesienia. Zbyt mało docierało wody na 703 m n.p.m. by móc skutecznie gasić niebezpieczne pojawiający się ognień. Wóz został wymieniony na inny - nowy posiada pompę, która w ciągu minuty pompuje 4.800 litrów. 

Nie tylko strażacy walczą z "ogniem". Nadleśnictwo Wałbrzych od początku czynnie włączyło się w pomoc. To pracownik Nadleśnictwa pracujący po "przeciwnej stronie góry" zauważył w nocy niepokojące sygnały i zawiadomił straż pożarną. 

- Nasi ludzie będą dyżurować całą noc. Będą chodzi, sprawdzać stan pożaru. Dokładnie w tej chwili nie wiemy ile spłonęło uprawy, szacujemy ze około 75 arów, dokładnych pomiarów dokonamy po dogaszeniu pożaru. Mamy nadzieję, uda się to zrobić jutro - mówi Roman Zięba, inżynier nadzoru z Nadleślictwa Wałbrzych. 

Na przełęczy Szybkiej nadal stacjonują dwa wozy strażackie. Jak wjechali? Niech pozostanie to ich tajemnicą. Aby pompy na szczycie mogły działać - wozy muszą pracować i muszą mieć dowożone paliwo. (zobacz galerię) . 

 

Okazuje się, że wody brakuje. Dlatego "małe wozy bojowe" czerpią wodę nie tylko w Jedlinie - Zdroju, ale i w Wałbrzychu. Trzymamy kciuki, aby dogasić pożar jak najszybciej. 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)