Miasto wypłaciło 733 tys.zł, kolejne przedszkola składają pozwy do sądu
Podczas II Sesji Rady Miasta Wałbrzycha, w czasie dyskusji nad uchwałą zmieniającą budżet radna z ramienia PIS-u Beata Mucha zapytała skąd pojawiło się zwiększenie wydatków o kwotę 733.927,00 zł z tytułu przegranego procesu?
- Co to za wyrok? Jaki proces? O niczym nie byliśmy poinformowani – pytała radna Beata Mucha
Odpowiedziała skarbnik miasta, Ewa Kłusek.
- Właściciel jednego z wałbrzyskich niepublicznych przedszkoli wygrał proces i z odsetkami zostaliśmy zobowiązani przez sąd do zapłaty 733 tysięcy złotych. W 2014 roku odbyła się kontrola Regionalnej Izby Obrachunkowej dotycząca dotacji dla przedszkoli w latach 2012 – 2013 i doprowadziła do takiej sytuacji, że właściciele przedszkoli postanowili dochodzić swoich praw w sądzie. Obawiam się, ze to nie koniec i kolejne przedszkola niepubliczne będą walczyć. My nie zgadzamy się z takim wyrokiem i uważamy takie działanie za niemoralne. Płacimy za niezbyt dokładną legislację – tłumaczyła skarbik.
Dotarliśmy do właścicieli, którzy wygrali z gminą proces. Ich wersja wydarzeń troszkę się różni od przedstawionej Radnym na II Sesji Rady Miasta. Regionalna Izba Obrachunkowa w czasie kontroli przeprowadzonej w 2014 roku wydała orzeczenie, w której stwierdziła, że gmina zaniża należną dotację dla niepublicznych przedszkoli, ale orzeczenie RIO nie było ważne dla prezydenta. Dalej dotacja nie była prawidłowo wypłacana. Przedsiębiorca wałbrzyski, prezes spółki, która jest właścicielem przedszkola – Marek Rząsowski opierając się na orzeczeniu RIO wyliczył, że nie otrzymał na funkcjonowanie przedszkola należnych 430 tyś zł.
- To nie kwestia „niezbyt dokładnej legislacji”, to zaniżona dotacja. Wszędzie dotacja – sprawdziłem 25 miast – jest wyższa. Średnia kwota dotacji wynosi około 600 – 650 złotych dla niepublicznych przedszkoli, a w Wałbrzychu jest zdecydowanie niższa. W latach 2014 – 2016 średnio dotacja była zaniżona o 100 złotych na dziecko, ta sytuacja trwa od 6-7 lat. Chciałem dojść do porozumienia z prezydentem, zaproponowałem spłatę niezapłaconej dotacji w wysokości 430 tyś na raty, umorzenia odsetek i nie ponoszenia wysokich kosztów sądowych i adwokackich. Nie udało się dogadać, dlatego nie miałem wyjścia – poszedłem do sądu. Trwało to długo – trzy lata, ale ostatecznie zapadł wyrok – mówi Marek Rząsowski.
Z nieoficjalnych informacji wiemy, że właściciele kolejnych dwóch niepublicznych przedszkoli także wystąpili do sądu o wypłacenie należnej dotacji.
Przeczytaj komentarze (19)
Komentarze (19)
Kiedy wreszcie sądy zaczną pociagać urzędników do osobistej odpowiedzialności? Dlaczego podatnicy maja płacić za niekompetencje tych drani?!