Radni Szczawna Zdroju debatowali nad losem Uzdrowiska
Dzisiaj w Ratuszu odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Miasta Szczawna Zdroju. Podczas zebrania przekazano do opinii publicznej informacje dotyczące działań operacyjnych służb mundurowych podczas akcji gaszenia pożaru. Radni próbowali wyjaśnić również pozostałe czynniki, które doprowadziły do zaprószenia ognia.
Pierwsze refleksje na temat zdarzenia usłyszeliśmy od burmistrza Szczawna Zdroju.
- Na miejscu byłem już przed godziną drugą. Z żalem patrzyłem jak ogień niszczy ten obiekt. Widziałem jak strażacy walczyli z pożarem. Na miejscu działało kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej. – mówi Marek Fedoruk.
Po burmistrzu raporty z akcji gaśniczej przedstawili oficerowie policji i straży pożarnej.
- O godzinie 1:19 otrzymaliśmy informację, że pali się Zakład Przyrodoleczniczy. Na miejsce został wysłany patrol policji, który potwierdził zgłoszenie. Na miejsce szybko dotarły również jednostki straży pożarnej. W trakcie akcji gaśniczej przestawiono dwa pojazdy, które uniemożliwiały sprawne działanie strażaków. Czekamy na opinię biegłego, ale trzeba dać biegłemu czas na sprawdzenie ogromu zniszczeń – mówi Rafał Siczek, zastępca komendanta Miejskiego Policji w Wałbrzychu.
- Pierwsze jednostki dojechały na miejsce o 1:27. Strażacy natychmiast weszli do środka, aby sprawdzić czy ktoś się znajduje w środku. Po stwierdzeniu, że obiekt jest pusty strażacy wycofali się na zewnątrz. Waląca się konstrukcja dachowa oraz rozległy pożar zagrażał w tym momencie ich życiu – mówi Piotr Kaliński z Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu. - Problemem stało się zabezpieczenie znajdującego się w bezpośrednim sąsiedztwie, budynku wielorodzinnego. Wiejący wiatr mógł doprowadzić do przeniesienia się płomienia na okoliczne obiekty. Akcja była skomplikowana i trudna – dodaje Kaliński.
Dyskusja rozgorzała dopiero gdy głos zabrał Paweł Skrzywanek, prezes Uzdrowiska Szczawno-Jedlina. Zebranym na sali mieszkańcom nie podobało się, że budynek nie posiadał automatycznego zabezpieczenia przeciwpożarowego. Nikt z nich nie akceptował, że w świetle prawa obiekt zabezpieczony był prawidłowo.
- Jestem do dyspozycji policji i prokuratora. Podlegam paragrafom i nie dam się wciągnąć w tego typu rozmowę. Jeżeli śledztwo wykaże, że popełniłem błąd to zostanę ukarany – mówi Paweł Skrzywanek. – Obiekt spełniał jednak wszystkie możliwe wymogi bezpieczeństwa. Inaczej nie zostałby dopuszczony do użytku w takiej formie – dodaje.
Poparł go Paweł Kaliński z wałbrzyskiej straży pożarnej.
- Budynek nie był wpisany na krajową listę zabytków dlatego nie było wymagane zainstalowanie automatycznego systemu przeciwpożarowego. Obiekt spełniał wszystkie wymogi bezpieczeństwa zapisane w prawie. – mówi strażak
Zagadnienie rozszerza również konserwator zabytków.
- Obiekt został wpisany do rejestru zabytków w 2001 roku, także jest traktowany jako zabytkowy – mówi Anna Nowakowska-Ciuchera.
Zapis w tej formie stwierdza jedynie, że budynek, w którym znajdował się Zakład Przyrodoleczniczy, jest miejscem zabytkowym i chronią go różne prawa. Nie ma wśród nich nakazu instalowania automatycznego systemu przeciwpożarowego.
Co będzie dalej z Uzdrowiskiem?
- Budynek w sensie funkcjonalności nie istnieje. Dzięki bogu ogień nie dotarł do części pomieszczeń medycznych. Udało się nam uratować całą część balonogiczną czyli wanny, sprzęt do fizjoterapii. Spłonęła kriokomora, historyczna komora pneumatyczna i spłonęły gabinety do leczenia osteoporozy. Straty materialne są duże, ale materia ma to do siebie, że można ją odtworzyć – mówi Paweł Skrzywanek.
Sprzyjają ku temu sprzyjające fakty.
- Zachowały się mury obiektu. Jest on wpisany do rejestru zabytków zgodnie ze stanem jaki zaznaczono w latach 30-tych. W związku z tym musi zostać odbudowany w obecnym obrysie. Możliwe jest stworzenie projektu, który będzie uwzględniał dodatkowe elementy jak baza noclegowa, baseny, ale musi to objąć istniejący obrys murów – dodaje Nowakowska-Ciuchera.
Jasny sygnał co do intencji miasta daje w tej sprawie Marek Fedoruk.
- Pytano mnie czy ten obiekt będzie odbudowany. Kiedy widziałem ludzi, którzy oglądali budynek, którzy płakali, widząc co się stało, uważam, że to jest wystarczająca odpowiedź. Dla tych ludzi ważne jest, aby budynek został odbudowany i tak się stanie – mówi burmistrz Szczawna Zdroju. - Trudno przewidzieć czy będziemy w stanie przekazać środki z budżetu miasta. Szacowane koszty odbudowy kształtować się będą w milionach złotych. Wstępnie mówi się o 30 milionach. Budżet miasta to 30 milionów, a wiadomo, że mamy też plany wydatkowe i trudno przewidzieć jaką kwotę będziemy mogli przeznaczyć z własnych środków.
Do Prezesa Rady Ministrów, wojewody, marszałka oraz wielu innych organów samorządowych, instytucji wysłano listy z prośbą o wsparcie finansowe.
- To że to jest ważny obiekt dla instytucji, pokazało kto do nas przyjechał. Był tu Komendant wojewódzki straży pożarnej, był jego zastępca. Był wicewojewoda Kamil Zieliński, starosta Jacek Cichura. Wszyscy deklarowali pomoc w miarę możliwości. Otrzymaliśmy natychmiastową odpowiedź od premiera rządu. Czujemy, że pomoc płynie z zewnątrz, ale oczywiście na ten moment nie mogę stwierdzić kto i na ile jest w stanie pomóc. – mówi burmistrz Marek Fedoruk.
Wszystko wskazuje na to, że proces odbudowy Zakładu Przyrodoleczniczego będzie długi i mozolny. W realizacji tego zadania zaangażuje się wiele ludzi, także mieszkańców Uzdrowiska, dla którego jest to miejsce, bez którego Szczawno Zdrój nie ma racji bytu.
Dodaj komentarz
Komentarze (0)