„Telefony w mojej głowie” - akcja edukacyjna wałbrzyskiej filii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu

dzisiaj, 5 godz temu 0

Mogą uzależniać tak samo jak narkotyki czy alkohol. Negatywnie wpływają na rozwój, pamięć, koncentrację i zdrowie psychiczne – zwłaszcza w przypadku dzieci i młodzieży. Dlatego wałbrzyska filia Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu organizuje akcję edukacyjną "Telefony w mojej głowie". Chce uświadamiać, jak szkodliwe jest nadużywanie i nieumiejętne korzystanie ze smartfonów czy iPhone’ów.

Pomysł narodził się w czasie spotkania prof. Beaty Sobieszczańskiej, dziekan wałbrzyskiej filii UMW z uczniami klasy patronackiej II Liceum Ogólnokształcącego w Wałbrzychu. – Tamtejsza młodzież zdaje telefony przed lekcjami i odbiera je dopiero po zakończeniu zajęć. Na terenie szkoły nie mogą korzystać z komórek. Co więcej, okazało się, że jest to wykonalne – uśmiecha się prof. Beata Sobieszczańska.

Filia UMW wraz z dyrekcją II LO ogłosiły konkurs na oprawę graficzną akcji "Telefony w mojej głowie". Uczniowie zgłosili kilkadziesiąt plakatów i ulotek. Teraz jest plan, aby dotrzeć z kampanią do jak największej liczby osób. Nie tylko uczniów, ale i rodziców, którzy kształtują wzorce zachowań u dzieci.

– Telefony komórkowe na pewno ułatwiają nam życie, ale jeśli nie korzystamy z nich w sposób rozsądny, negatywnie wpływają na nasz mózg. Najczęściej nawet nie zdajemy sobie sprawy, że częste scrollowanie potrafi uzależnić tak samo jak narkotyk – zauważa dziekan wałbrzyskiej filii uczelni i dodaje: – Rodzice są przeciwni, aby ich dzieci piły alkohol czy zażywały substancje odurzające, bo wiedzą, że to szkodzi. Nie sprzeciwiają się jednak nadużywaniu komórek, a dodatkowo sami rzadko się z nimi rozstają, dając zły przykład.

Plac zabaw: dziecko w piaskownicy, rodzic na ławce wpatrzony w telefon. Tramwaj: wszyscy zajęci komórkami. Przykłady można mnożyć, a dzieje się tak głównie dlatego, że surfowanie po Internecie sprawia nam przyjemność.

– Kiedy odczuwamy przyjemność, w naszym mózgu wydziela się dopamina, hormon szczęścia. Im więcej dopaminy, tym więcej receptorów dopaminowych zaczyna działać, a my chcemy tego poczucia szczęścia coraz więcej i coraz częściej. Efekt jest taki, że jeśli utracimy bodziec, który nam je zapewnia, a więc telefon, czujemy się jak na głodzie i mogą pojawić się objawy odstawienne – tłumaczy inicjatorka akcji "Telefony w mojej głowie".

Znane są już przypadki kilkuletnich dzieci uzależnionych od komórek. Rodzice włączali im bajki i dawali telefony, kiedy płakały, kiedy nie mogły zasnąć, kiedy się nudziły. – A ekran komórki to także niebieskie światło, które pobudza mózg, natomiast mózg dziecka, który wciąż jest w fazie rozwoju, absorbuje aż 60 proc. więcej szkodliwych fal elektromagnetycznych, niż mózg dorosłej osoby – wyjaśnia prof. Beata Sobieszczańska.


fot.pixabay

Mózgi dorosłych też nie są w najlepszej kondycji. W ostatnich 30 latach liczba informacji, które musimy przetworzyć każdego dnia (w dużej mierze pochodzących z Internetu) wzrosła pięciokrotnie i obecnie jest równowartością 174 przeczytanych gazet. – Próbujemy dostosować się do tego wzrostu i cały czas jesteśmy na najwyższych obrotach. Właściwie nie umiemy już wypoczywać, a przecież mózg uwielbia wypoczynek, bo wtedy ma czas na regenerację. Jej brak skutkuje psychicznym zmęczeniem, które jest coraz powszechniejsze – twierdzi profesor.

Telefony nie sprzyjają również koncentracji. Dźwięk każdego powiadomienia jest skutecznym rozpraszaczem, który uniemożliwia tzw. pracę głęboką. Czas spędzany na nauce czy innych zadaniach wymagających skupienia, nie jest więc efektywny, gdy obok leży komórka. Dotyczy to także relacji międzyludzkich. Nawet najczęstsze rozmowy na Messengerze czy WhatsAppie nie zastąpią osobistych spotkań, chociażby dlatego, że 50 proc. komunikacji międzyludzkiej odbywa się na poziomie wzrokowym. Już mamy problemy w kontaktach z innymi ludźmi, a młodszym pokoleniom coraz trudniej tworzyć satysfakcjonujące związki. Rośnie liczba osób z depresją i prób samobójczych.

Poza tym przybywa dzieci i młodzieży, które mają problemy w szkole. Krótkie – obrazkowe czy w formie wideo – treści, jakie oglądają w Internecie sprawiają, że mają problemy z budowaniem pełnych, poprawnych zdań. Coraz więcej uczniów ma zdiagnozowane ADHD, dysleksję, dysortografię, dysgrafię czy dyskalkulię.

Młodzi ludzie, mający łatwy dostęp do treści promujących przemoc, stają się też agresywni i z coraz większą łatwością krzywdzą koleżanki i kolegów. Powszechny dostęp do pornografii to kolejny czynnik, który może mieć wpływ na nieumiejętność budowania relacji. – Dodajmy do tego niebezpieczne kontakty z osobami poznanymi w sieci... Nigdy przecież nie wiemy, kto tak naprawdę jest po drugiej stronie – podkreśla prof. Beata Sobieszczańska. 

Kolejny aspekt to wszechobecni w sieci piękni ludzie i ich bajeczne życie – przyczyna rosnącej frustracji, zazdrości, kompleksów i spadku poczucia własnej wartości. Rośnie również liczba pacjentów okulistycznych i ortopedycznych (problemy z kręgosłupem szyjnym), jesteśmy bardziej podatni na zespół cieśni nadgarstka czy otyłość, bo wolny czas spędzamy siedząc (dosłownie i w przenośni) w sieci. – Samo uzależnienie od telefonów to z kolei większe ryzyko wystąpienia w przyszłości chorób neurodegeneracyjnych – mówi pomysłodawczyni kampanii edukacyjnej.

Prof. Beata Sobieszczańska podkreśla, że nie jest przeciwniczką telefonów komórkowych. Wie, że są przydatne i mogą ułatwić życie, ale jako pracownik uczelni medycznej chciałaby, abyśmy używali ich mądrze i z umiarem, pamiętając o szkodach, jakie mogą wyrządzić i zdrowotnych konsekwencjach. Taki też jest cel akcji "Telefony w mojej głowie" – nie zakazywanie, a uświadamianie.

Wałbrzyskiej filii UMW pomogą m.in. psychologowie i psychiatrzy z tamtejszego Szpitala Specjalistycznego im. dra Alfreda Sokołowskiego, którzy będą spotykać się z rodzicami oraz uczniami. Zaczną od Wałbrzycha i okolic miasta, ale w planach mają dotarcie z wiedzą do mieszkańców całej Polski.

– Skąd wiemy, że narkotyki czy alkohol są szkodliwe? Bo od lat o tym słyszymy i widzimy przypadki osób uzależnionych. My także chcemy mówić i pokazywać, jakie są efekty nadużywania telefonów komórkowych – kończy prof. Beata Sobieszczańska.

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)