Gmina wiejska Dzierżoniów: między Turnauem a Maleńczukiem?

wtorek, 26.11.2024 03:20 590 2

Koncert Roberta Kasprzyckiego w Kiełczynie zmienił jesienny nostalgiczny wieczór w pełne entuzjazmu spotkanie wybitnego artysty z zadowoloną publicznością.

Ponadgodzinny występ w niczym nie przypominał szablonowego koncertu piosenki autorskiej czy poezji śpiewanej. Robertowi Kasprzyckiemu daleko bowiem do jakichkolwiek stereotypów.

Artysta naturalnie łączy krakowski stand-up z klasycznym koncertem, a poczucie humoru z czasem gorzką, lecz bardzo wnikliwą refleksją nad kruchą ludzką egzystencją. Swobodnie pokazuje rockowy pazur, gdy płynie porzuca liryczny nastrój.

Z wrodzonym wdziękiem, którego mogłoby mu pozazdrościć wielu twórców, przewodniczył słuchaczom w podróży przez pokaźny zbiór albumów. Erudyta i poeta w jednej osobie przypomniał największe szlagiery z imponującego dorobku fonograficznego.

Mimo świetnej koniunktury, towarzyszącej pierwszej płycie opublikowanej przez Pomaton EMI (światowej renomy wydawcę) do dziś pozostał niezależny. - Niektórzy krytycy sytuują mnie między Turnauem a Maleńczukiem - mówi artysta i świetnie wypełnia tę przestrzeń. Dobrze czuje się na niezagospodarowanej niwie, choć proza życia nie pozostawia dziś zbyt wiele przestrzeni na poetyckie uniesienia.

- Chyba każdy odczuwa potrzebę, by odreagować coraz bardziej osaczającą nas rzeczywistość, a ponieważ potrafię obśmiewać rzeczy, które mnie dołują, to piosenki są dla mnie formą ratunku - przyznaje.

Nietuzinkowy poeta, utalentowany pieśniarz i kompozytor w niedzielny wieczór pomógł widzom (szczelnie wypełniającym salę kameralną kiełczyńskiego pałacu) oderwać się od jesiennej nostalgii. Dla wielu pozostanie największym odkryciem kończącego się roku.

UG Dzierżoniów

Przeczytaj komentarze (2)

Komentarze (2)

środa, 27.11.2024 07:31
Do maleńczuka nie porównałbym się nigdy.Tak jaki R.Biedronia.
dramat wtorek, 26.11.2024 22:10
Czyżby to pomysł nowego, czy partia kazała zrobić?