Łukasz Czajkowski: WF to nie kara. To inwestycja w zdrowe, silne społeczeństwo

dzisiaj, 7 godz temu 125 0

W rozmowie z Łukaszem Czajkowskim, prezesem Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej rozmawiamy o projekcie “zDolnośląskie Dzieciaki” w ramach którego w najbliższym roku szkolnym lekcje wychowania fizycznego poprowadzą profesjonalni trenerzy - a udział w nich weźmie ponad 20 000 dzieci z naszego województwa.

Od września rusza nowy program Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej – „zDolnośląskie Dzieciaki”. Co to za projekt?

Łukasz Czajkowski: To odpowiedź na coś, co wszyscy widzimy, ale zbyt mało osób ma odwagę powiedzieć to głośno: systemowy WF w młodszych klasach nie działa tak, jak powinien. Dzieci siedzą, nudzą się, odbębniają lekcje, a potem dziwimy się, że nie chcą się ruszać, że chorują, że mają problemy z psychiką. My mówimy dość. Od nowego roku szkolnego nasi trenerzy – wykwalifikowani, zatrudnieni przez DZPN – będą prowadzić pokazowe zajęcia z wychowania fizycznego z elementami piłki nożnej w klasach 1–3. To prawdziwe lekcje. Z pasją, wiedzą i zaangażowaniem.

Jak duży jest zasięg tego programu?

Do programu zgłosiło się już ponad 200 szkół z całego Dolnego Śląska. Mówimy o ponad 20 tysiącach dzieci – chłopców i dziewczynek. Już w pierwszym semestrze planujemy ruszyć w 100 szkołach, a jeżeli logistyka na to pozwoli – zrobimy wszystko, by ta liczba jeszcze wzrosła. Zainteresowanie jest oszałamiające.  W promocji projektu mocno pomaga nam Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego z marszałkiem Pawłem Gancarzem na czele. Piszą do nas samorządowcy, dzwonią dyrektorzy szkół, nauczyciele i – co bardzo ważne – rodzice, którzy mają dość obecnego systemu.

Skąd tak ogromne zainteresowanie?

Bo ludzie mają oczy. Wiedzą, że coś jest nie tak. Mamy dzieci z nadwagą, dzieci z depresją, dzieci, które nie wiedzą, co to wspólna zabawa. Rodzice rozumieją, że zajęcia wychowania fizycznego to nie czas na przeczekanie, tylko realna inwestycja w zdrowie – fizyczne, psychiczne i społeczne. Dziś sport nie jest luksusem. To fundament zdrowego społeczeństwa. I jeśli my – jako środowisko sportowe – nie zareagujemy, to za chwilę nie będziemy mieli z kim grać, nie tylko w piłkę, ale w ogóle – w życie.

Dlaczego akurat klasy 1–3?

Bo to kluczowy moment. Dzieci w tym wieku nie są jeszcze „zarażone” lenistwem systemu. One chcą się ruszać. Trzeba tylko stworzyć warunki – nie zniechęcać, nie ośmieszać, nie zawstydzać. Trzeba dać radość z ruchu, z gier zespołowych, z poznawania siebie i innych. Dziecko, które w tym wieku doświadczy frajdy z aktywności fizycznej, ma o wiele większą szansę, że zostanie aktywne przez całe życie. To jest czysta prewencja zdrowotna, której żadne leki ani terapie nie zastąpią.

Czy to program tylko dla przyszłych sportowców?

Absolutnie nie. To nie jest program selekcyjny, to nie jest akademia dla utalentowanych. To uniwersalne zajęcia dla wszystkich, również – a może przede wszystkim – dla dzieci z mniejszych miejscowości, gdzie często brakuje zajęć pozalekcyjnych, klubów sportowych czy infrastruktury. Chcemy pokazać, że nawet w małej grupie, w wiejskiej szkole, można zrobić świetne zajęcia. Że aktywność fizyczna może być narzędziem włączania, a nie wykluczania.

A co z dziewczynkami? W piłce to wciąż często pomijana grupa.

I właśnie dlatego połowa dzieci zgłoszonych do programu to dziewczynki. To jest moment przełomowy. Jeżeli dobrze to poprowadzimy, to za kilka lat doczekamy się boomu na piłkę nożną dziewcząt i kobiet. Ale znów – nawet jeśli te dziewczynki nie zostaną sportowczyniami, to dadzą sobie prawo do ruchu, do zabawy, do pewności siebie. A to, w dzisiejszym świecie, jest równie cenne jak technika gry.

Wspomniał pan o zdrowiu psychicznym. Jak sport może tu pomóc?

Sport to jedna z najskuteczniejszych form profilaktyki zdrowia psychicznego dzieci. Regularna aktywność fizyczna obniża poziom stresu, podnosi odporność psychiczną, uczy pracy w grupie, przegrywania i radzenia sobie z emocjami. To nie są puste slogany – to twarde dane z badań. Zajęcia wychowania fizycznego nie mogą być kolejną lekcją do „zaliczenia”. To lekcja życia. I jeżeli jej nie zdamy – zapłacimy wszyscy, jako społeczeństwo.

To brzmi jak apel polityczny.

Bo trochę nim jest. Ten program to coś więcej niż tylko aktywność lokalna. To model, który chcemy pokazać nowemu ministrowi sportu. Mamy gotowe narzędzia, wiemy jak to działa. Potrzebujemy wsparcia, żeby skalować ten projekt na całą Polskę. Nie chcemy jałmużny, chcemy partnerstwa. Państwo musi zrozumieć, że bez inwestycji w aktywność najmłodszych, nie będzie ani reprezentacji, ani zdrowych obywateli. Będą kolejki do psychiatrów dziecięcych i dramaty w domach.

Czy Dolnośląski Związek Piłki Nożnej planuje kontynuację projektu?

To dopiero początek. „zDolnośląskie Dzieciaki” to pierwszy krok w nowym podejściu Związku. Chcemy być nie tylko organizatorem rozgrywek, ale siłą zmieniającą rzeczywistość. Aktywność fizyczna ma być radością, a nie upokorzeniem. Sport ma łączyć, a nie dzielić. Dzieci mają wychodzić z zajęć uśmiechnięte, zmęczone i dumne – niezależnie od tego, czy trafią do kadry, czy nie.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)