Rząd słucha przedsiębiorców, ale ich nie słyszy. Ci ze zniszczonych przez powódź terenów nadal nie mają realnej pomocy
Idzie zima, trzeba będzie zwalniać pracowników. To zdaje się być powszechna opinia na terenach zrujnowanych przez powódź. Do Kłodzka wraca minister, który już zapowiadał, że „dzielą nas godziny” od nowego planu pomocy dla przedsiębiorców. Było to... 7 października. Urzędnicy mają czas, a przedsiębiorcy nie.
Dominik Gibowicz z Goszowa, który prowadzi m.in. „Raj Pstrąga” [straty w wyniku powodzi ocenia na około 2 miliony złotych] był chyba na wszystkich spotkaniach z urzędnikami, którzy na wyścigi tu przyjeżdżają, by chwalić się, jak leży im na sercu los naszego dotkniętego katastrofą regionu. „Rząd chce słuchać, ale nic się nie zmienia. Czujemy, że optymizm w rządzie opada...” – podsumował te spotkania na niedawnej konferencji prasowej w Stroniu Śląskim.
Pan Dominik, razem z innymi przedsiębiorcami, tworzy inicjatywę Razem dla Regionu Śnieżnik. Ma ona nie tylko artykułować postulaty przedsiębiorców, ale jej przedstawiciele zadeklarowali pomoc rządowym ekspertom w znalezieniu rozwiązań, które pomogą się podnieść wszystkim z ruin. Przede wszystkim to zmiana definicji poszkodowanego. – Nie trzeba być fizycznie zalanym, by ucierpieć – kolejny raz podkreśla tę oczywistą [dla nas] kwestię. – Nie mamy prądu, wody, gazu, kanalizacji, nie mieliśmy jak dojechać. Jak mamy świadczyć usługi? – pyta.
– Proszę naprawdę się obudzić! – usłyszał w Białej Wodzie 7 października Minister Rozwoju i Technologii Krzysztof Paszyk [o tym spotkaniu z przedsiębiorcami pisaliśmy TUTAJ]. Czy 31 października do Kłodzka przywiezie konkrety, czy kolejnego... pełnomocnika? Przytoczmy tu opinię o takich wizytach właścicielki biura rachunkowego [ukazała się ona w mediach społecznościowych], które od lat obsługuje firmy i firemki z gmin Lądek-Zdrój i Stronie Śląskie. Ona doskonale zna sytuację ich właścicieli:
Przybyli... Po raz kolejny wysłuchali naszych apeli... Mija 1,5 miesiąca od katastrofy i NIC. Urzędnicy mają czas, a przedsiębiorcy NIE. Idzie zima, trzeba będzie zwalniać pracowników. Nawet na wypowiedzenia nie stać przedsiębiorców. Szokujący bałagan w interpretacjach przepisów. Każda instytucja według powiedzenia: „każda żabka sobie rzepkę skrobie”. Co mam opowiadać swoim klientom?! Bo doradzać nie ma w czym. Szukajcie sobie innej pracy?! Zarejestrujcie się w Powiatowym Biurze Pracy, by mieć ubezpieczenie?! DRAMAT.
Pytamy zatem Marię Łukaszewską z lądeckiego pensjonatu „Willa Marianna” [straty w wyniku powodzi ocenia na około 2 miliony złotych], co lokalni przedsiębiorcy zrobią, jeśli rząd nie wysłucha ich postulatów. – Zakładamy dobrą wolę wszystkich. Nie mamy jednak jasnego przekazu, co dalej – odpowiada. Powtarzamy zatem pytanie i tym razem w odpowiedzi widzimy lekko bezradny uśmiech. Bo co mają zrobić przedsiębiorcy, właściciele rodzinnych interesów? Pojechać do Warszawy? Zrobić zadymę? Palić opony na ulicach? Nie mają na to czasu... [kot]
Przeczytaj komentarze (12)
Komentarze (12)