Dwóch ministrów tłumaczyło w Sejmie, dlaczego nie ma u nas „bonu turystycznego”. Jego czeski sukces to mit?
Poseł Ireneusz Zyska nie wiedział, dlaczego rząd nie chce wprowadzić „bonu turystycznego” dla gmin zniszczonych przez wrześniową powódź. Spytał o to w Sejmie. Co usłyszał w odpowiedzi? Że taka forma pomocy nie jest potrzebna, bo rząd pomaga lepiej. A tak w ogóle to z turystyką na ziemi kłodzkiej jest tak dobrze, nawet bez bonu, że lepiej chyba być nie może. Stenogram ostatniego posiedzenia Sejmu czyta się jak bajkę.
Zdaniem posła, a postulat ten powtarza się bardzo często na ziemi kłodzkiej i w jej okolicach, voucher turystyczny miałby wspierać odbudowę zalanych gmin oraz pomóc osobom obsługujących mały ruch turystyczny, prowadzącym gospodarstwa agroturystyczne czy wynajmującym pokoje w swoich domach. Poseł Zyska wielokrotnie podkreślał, że nie o przedsiębiorców mu chodzi. Swoje pytanie, które zadał w Sejmie 7 marca, zaczął od oczywistej – dla nas! – oczywistości. Mija pół roku od powodzi, a jej skutki są nadal odczuwalne, szczególnie w branży turystycznej.
Ireneusz Zyska przypomniał, że pod koniec stycznia podczas wyjazdowego posiedzenia sejmowej komisji do spraw usuwania skutków powodzi w Kamieńcu Ząbkowickim, padła propozycja vouchera. Przedstawiły ją panie burmistrz Barda i Złotego Stoku, nie z PiS przecież. W skrócie – państwo dopłacałoby turystom do ich wyjazdów [w sumie 150 mln złotych], a przez to ruch turystyczny byłby tam „reaktywowany”: więcej osób by przyjeżdżało na tereny dotknięte katastrofalną powodzią. Poseł twierdzi, że taki bon w Czechach przyniósł znakomite efekty.
Odpowiadało mu aż dwóch ministrów. Marcin Kierwiński szarżował... „My chcemy pomóc tym ludziom, a nie robić PR-owski show na powodzi, tak jak państwo” – oświadczył z sejmowej trybuny. „Będziemy robić to w sposób racjonalny, a nie na takiej zasadzie, że w Czechach wprowadzili coś za niewielkie pieniądze, to my mamy robić dokładnie to samo” – dodał. Pewnie, mamy swoją narodowa dumę! Czeski bon turystyczny to ponoć tylko 3,5 mln złotych. „Pan opowiada o sukcesach rządu czeskiego (...). Mam zupełnie inną ocenę tej sytuacji” – zakończył ten wątek.
Już dawno temu Mark Twain (1835-1910), amerykański prześmiewca, miał powiedzieć, że są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki. A minister Kierwiński przytoczył właśnie te ostatnie. Ponoć nie ma żadnego załamania rynku po powodzi. „Jeżeli chodzi o powiat kłodzki, liczba turystów jest na bardzo zbliżonym poziomie. Pewne różnice wynikają z przesunięć pomiędzy gminami, do których przyjeżdżają ludzie” – mówił z przekonaniem. „Tak naprawdę...” – podkreślał. Hmm... To skoro jest tak dobrze, to po co w ogóle tu pomagać?
„Dajemy pieniądze, to też naturalne, i współpracujemy z samorządami nad odtworzeniem infrastruktury, także infrastruktury turystycznej” – minister jednak nie ustawał. I tak „dali” już przedsiębiorcom pół miliarda. A kłopoty są dlatego, że ziemia kłodzka została strasznie dotknięta przez zaniedbania PiS... „Bon turystyczny, voucher turystyczny jest jednym z narzędzi. My wybraliśmy narzędzia naszym zdaniem skuteczniejsze, lepsze, bardziej dedykowane przedsiębiorcom, dające pieniądze ludziom bezpośrednio, tak żeby mogli odtwarzać swoje biznesy” – i już.
Ministrowie zdradzili co nieco z tego, co mają zaplanowane w trzeciej ustawie powodziowej, która ma być rozpatrywana „w najbliższych dniach”. To druga transza nisko oprocentowanych pożyczek czy druga transza zwolnień ZUS-owskich. Michał Jaros, sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, powiedział, że przedsiębiorcy będą mogli skorzystać ze świadczenia umarzalnego do 5 mln złotych, „kiedy będą musieli odbudować swoje budynki”. Jak to podsumował poseł Ireneusz Zyska? „Zupełnie mijamy się w tych pytaniach i odpowiedziach”. [kot]
Zdjęcia archiwalne: doba.pl i Piotr Tracz/Kancelaria Sejmu
Przeczytaj komentarze (11)
Komentarze (11)
najlepiej 2 pary