Z Lądka-Zdroju popłynęły dwie wiadomości: dobra i zła. A w skrócie? I tak z końcem wakacji mamy więcej płacić
Młodzież ze zdjęcia na stronie internetowej Liceum Ogólnokształcącego im. Andrzeja Zawady w Lądku-Zdroju wygląda wręcz imponująco. Co kryje się jednak za jej plecami? Policzmy... Na fotografii jest 9 osób, a za kilka dni naukę w ich szkole rozpocznie w pierwszej klasie osób... 6 [słownie: sześć]. – Jak zwykle w Lądku nic nie może się udać? – jak pytał przewodniczący Rady Miejskiej.
Sesja rady Lądka-Zdroju planowana na 29 sierpnia rozpaliła emocje mieszkańców z innego powodu, choć – naszym zdaniem – obie kwestie mają ten sam mianownik: wydatki, które gmina ponosi w imieniu wspólnoty. Z jednej strony na tzw. gospodarkę śmieciową, bo śmieci są i opłaty za nie czujemy. Z drugiej – na utrzymanie szkół, w których uczniów nie ma, a po pieniądze na nie władza nie sięga pozornie do naszych portfeli.
– To jest trudna rzeczywistość, z którą musimy się zmierzyć na starcie – powiedział burmistrz Tomasz Nowicki. I zaproponował podniesienie stawek za odbiór śmieci na 41 i 45 złotych od osoby [pierwotnie nawet kilka złotych więcej]. Dodał, że „realny koszt” na mieszkańca, który zarejestrowany jest w systemie, to ponad 80 złotych. Skąd gmina weźmie resztę? Ze swojego budżetu, mniej zatem będzie na inne potrzeby.
Wróćmy jednak do uczniów, których nie ma.... Dyrektor lądeckiego zespołu szkół Lidia Achrem przekazała radnym dwie wiadomości: dobrą i złą. Pierwsza jest taka, że niemal wszyscy absolwenci szkoły podstawowej zgłosili się do miejscowego liceum ogólnokształcącego. Druga? To 6 na 7 osób! Czy utrzymanie takiej szkoły mieszkańców nie kosztuje, choć tego nie widać tak, jak przy opłatach za śmieci? Dyskusji o tym brak.
Tak jest nie tylko w Lądku-Zdroju. Już dawno pisaliśmy, że samorządy czeka trudna walka o utrzymanie szkół. I trudno tu obarczyć winą władze samorządowe czy oświatowe. Wyjątkowo to nie one są odpowiedzialne za to, że gminy powiatu kłodzkiego wyludniają się i z roku na rok jest mniej dzieci w wieku szkolnym. Zaczyna się od kołyski. O rozważaniach władz powiatowych czy nie zamykać porodówek, pisaliśmy TUTAJ.
Koszty utrzymania szkół horrendalnie rosną, subwencja oświatowa znacznie wolniej. Gminy muszą dopłacać i do utrzymania budynków, i do płac nauczycieli, których niezależnie od tego, czy uczą w bardzo małych czy dużych klasach, musi być tylu samo. – Ludzie oczekują od nas poprawy! Mogliśmy zrobić więcej, panie burmistrzu – z pewnym wyrzutem mówił szef Rady Miejskiej Sebastian Łukasiewicz. Chodzi o śmieci.
Sebastian Łukasiewicz był pierwszym krytykiem poprzedniego burmistrza Romana Kaczmarczyka. Kandydował z komitetu Tomasza Nowickiego, ale i ten po kilku miesiącach go zawiódł. Przynajmniej w sprawie śmieci. – To łatwe przerzucanie kosztów na mieszkańców – mówił o propozycji podwyżek stawek za ich odbiór. – Próbujemy się z tym problemem mierzyć, na ile potrafimy – odpowiedział burmistrz. [kot]
PS Radni w głosowaniu nie przyjęli wniosku burmistrza o podwyżki stawek płaconych przez mieszkańców za wywóz śmieci: 7 głosów padło „za”, tyle samo „przeciw”. Burmistrz zatem przegrał z przewodniczącym. Czy wygrali mieszkańcy gminy Lądek-Zdrój? To się dopiero okaże. Może w końcu usłyszą odpowiedź na pytanie, które powtarza radny Łukasiewicz: jak to jest, że właśnie w tej gminie jest więcej śmieci niż w innych?
Komentarze (5)