[FOTO] Miejskie Dyktando o Pióro Burmistrza Świebodzic po raz dziesiąty
W czwartek, 23 listopada w Szkole Podstawowej Integracyjnej w Świebodzicach po raz dziesiąty odbyło się Miejskie Dyktando o Pióro Burmistrza Świebodzic.
Dyrektor szkoły Łukasz Kucemba oraz autorka dyktanda Klaudia Mędrala-Grabiec przywitali licznie zgromadzonych gości, wśród których nie zabrakło burmistrza Pawła Ozgi, przewodniczącej Związku Nauczycielstwa Polskiego Urszuli Kruczek, wiceprzewodniczących rady miejskiej Anety Dobosz i Tomasza Czekaja, dyrektorek świebodzickich szkół Elwiry Kirklo-Rusek, Małgorzaty Ożgi, Jolanty Styrny-Grossman, Magdaleny Pawiłojć oraz kierownik Wydziału Promocji UM Ilony Szczygielskiej oraz uczestników konkursu.
Honorowym patronatem objął to wydarzenie burmistrz Świebodzic, który rozpoczął uroczyście dyktando podkreślając, jak ważną rolę w codziennym życiu pełni mowa ojczysta oraz patriotyzm. Burmistrz podziękował dyrektorowi szkoły oraz nauczycielom za pielęgnację wspaniałej tradycji organizacji dyktanda, a całemu zespołowi szkoły za świetną atmosferę w placówce.
Uczestnicy mierzyli się z dyktandem przez ponad godzinę, a następnie nauczyciele z placówek oświatowych w mieście skrupulatnie oceniali napisany tekst, który prezentujemy poniżej. Nagrody uczestnikom wręczył burmistrz Ozga oraz dyrektor placówki, a główną nagrodą było pióro Burmistrza Miasta.
W tym roku w dyktandzie wzięło udział 55 osób.
Laureaci
dorośli:
I. Adam Żelichowski
II. Mieczysław Sowiński
III. Aneta Dobosz
młodzi:
I. Daniel Kłos
II. Alicja Czekaj
III. Bianka Karbowska
Tekst dyktanda:
W atmosferze nieopisanego spokoju i niewymownej ciszy, spowitej promieniami złocistego zachodu słońca, unosiły się delikatne niuanse pomarańczowo-różowego światła, które odbijały się od spokojnej powierzchni jeziora, tworząc malowniczy krajobraz, jak z obrazu mistrza impresjonizmu. Ptaki, takie jak: kszyki, kruki czy gżegżółki, chyżo krążyły nad strumieniem, a ich skrzydła migoczące w blasku zachodzącego, czerwonozłotego słońca, przypominały poezję zapisaną na niebie. W oddali, na horyzoncie, majestatyczne góry, pokryte purpurowymi refleksami ostatnich promieni dnia, wtapiały się w bezkres nieba.
W tym magicznym miejscu, gdzie czas zdawał się zatrzymać, a każdy oddech nasycony był wonią kwitnących kwiatów o różnorakich barwach, pojawiła się postać tajemnicza, ubrana w długi płaszcz z dzianiny o delikatnym, srebrzystym połysku. Jej kroki były lżejsze niż piórko, wręcz niematerialne, jakby dotykała ziemi jedynie delikatnym muśnięciem wiatru. W dłoni trzymała starożytną, ciemnobrązową księgę, której strony zdawały się płonąć transcendentalnym światłem.
Gdy zbliżała się do brzegu jeziora, fale powitalnie muskały jej stopy, a hydrofity i trzmiele wydawały ciche dźwięki na znak uznania dla tajemniczej strażniczki. Wówczas, wśród szmeru natury, zaczęła czytać słowa z tej starożytnej księgi, które zdawały się być kluczem do tajemniczych mocy skrywanych w tym niezwykłym miejscu.
W miarę jak wygłaszała słowa, działo się coś niezwykłego. Jezioro, dotąd spokojne, otoczone trzcinowymi szuwarami i krzewami żeń szeniu, falowało niczym pulsujące serce natury. Promienie zachodzącego słońca odbijały się od powierzchni wody, tworząc tęczowe refleksy, które tańczyły w harmonii z magią wypływającą z księgi. Ptaki na niebie śpiewały symfonię nieznanej dotąd melodii, a heliotropy waniliowe wydzielały intensywny zapach, który przenikał zmysły jak czarodziejski eliksir. Las zaś spowiła delikatna, chłodna mżawka. Zrobiło się dżdżyście.
Wszystko to działo się w świecie, gdzie granice między rzeczywistością a magią zacierały się, tworząc zmysłowy taniec światła i dźwięku, który latał po magicznym lesie wte i wewte. W centrum tego mistycznego spektaklu stała hoża strażniczka, obrończyni tajemnic, przewodniczka przez zaklęty krąg, która odradzała magię uśpioną od wieków.
Autor tekstu: Klaudia Mędrala-Grabiec
UM Świebodzice
Dodaj komentarz
Komentarze (0)