Adam Lizakowski - wiersze o Świdnicy
Adam Lizakowski
Pięć wierszy o Świdnicy znad Bystrzycy
(dla pani B.M-S)
Park Centralny*
To jest słoneczny dzień - jesteś w raju -
fontanny wyrzucają strumienie wody, drzewa
po zimie prężą swe potężne mięśnie korzeni
soki nawet na sekundę nie zapomniały
o swoich obowiązkach – nie słuchają
radiowych prognoz pogody –
lipy drobnolistne, klony zwyczajne, buki,
brzozy, cisy, wierzby jawory, graby pospolite -
oddychają moimi płucami – odkurzają po zimie -
zakurzony mózg – pachnie dzisiaj tlenem -
dzieją się cuda pod gołym niebem - poeta pospolita roślina -
obudził się w swoim wnętrzu – odbudowuje się -
jest czerwiec i chce się żyć, telefon zakneblowany
oczy przymrużone wpatrzone w otwartą książkę
ciekawski wiatr lekko obraca kartki -
nie czuję ciężaru lat życia na karku, ramionach
poranną porcją tabletek zajęły się rzeki krwi-
Witoszówka falą nie porywa - płynie łagodnie
jak we śnie- znajduje wytchnienie w Bystrzycy -
kwitną kasztanów żyrandole białe i różowe, kropelki powietrza
wypełnione emocją kilku dziewczynek biegnących alejkami -
słowa ich są jak nawoływanie się skrzypiec w czterech
porach Vivaldiego, spór pomiędzy wyobraźnią
a harmonią ich głosów – moją pogonią za myślami
jak je powiązać ze sobą –
park pachnie - świat pachnie – fontanna pachnie –
patrzę na kowala Wielanda – olbrzym kamienny-
klęczy - w jednej ręce trzyma młot - podparty na kowadle –
czuję obecność ojca – żołnierza –weterana II wojny
światowej – to jest słoneczny dzień - jestem w raju -
moje małe czyny nie są warte aż tyle co ich – to wiersz
sprawia, że jesteśmy razem w tym parku
* Park Centralny w Świdnicy położony jest w obrębie ulic: Pionierów, Śląska, Lipowa oraz Plac Ludowy. Park ten znajduje się na południe od ścisłego centrum miasta pomiędzy dzielnicami Kraszowice i Osiedlem Słowiańskim. Park ten zajmuje powierzchnię 9 ha
Urania propitia
(Marii Kunic na jej 411 urodziny)
Maria – księżycowa pani – dziwaczka -
uciekała od pułapek codzienności
zachwytów nad nową sukienką –
nowo narodzonym dzieckiem -
wpadała w sidła książek – astronomii – matematyki –
wertowała słowniki - przechodziła ze świata do świata -
nurkowała w nieboskłonach jak podniebny ptak
zaglądała w studnie przestworzy jak chłop do wiadra z wodą
opowiedziała się po stronie Kopernika -
dla niej słońce było księżycem - sterem na niebie
wskazówką zegara i ruchu planet –
księżyc – słońcem - jej dzieci gwiazdy i wszechświat
interesowała ją jego budowa - wielkość - granice
samotność - siedziała na dachu –
ciekawość jej rozszerzała się obejmowała nią kosmos -
światłem lampy olejowej
oświetlała przestrzeń niebieską koloru jej
bielizny nocnej albo morza z pulsującymi
gwiazdami - ziarenka piasku – w gęstym
sercu ciał niebieskich szukała mądrości –
miłości – tajemnicy – ludzi umiejących
rozmawiać o tym co nieziemskie
nie podobało się to ojcu – gdy rano w kuchni – pytała
w poszukiwaniu nowego świata gdzie jest kubek
talerz, nóż – ona która znała położenie planet –
myśli jej szybowały tylko w górę -
- kotom dachowym – wędrującym swoimi ścieżkami
rano samotnym na hałaśliwych ulicach
Maria Kunic to dziś symbol kobiety naukowca:
mądrej, silnej i zmieniającej świat jakby na przekór tradycji.
Świdnica
Można się do niej przyzwyczaić
- gładząc spokojnie jak poduszkę przed snem
po Kalifornii, San Francisco, Paryżu,
Atenach, Rzymie czy Chicago
Trzeba się zgodzić na własne istnienie nad
Bystrzycą z trzema progami wodnymi
przy kamiennym Moście Przyjaźni
na skrzyżowaniu ulicy Sadowej z Łąkową
Pogodzić się z tym, że wiosny tego roku w mieście
jak na lekarstwo, obecny jest wiatr przekraczający
granicę sadów z hukiem wpada w nasz dom
jak na metę niosąc zapach majowych kwiatów
Bystrzyca huczy niczym rozwścieczony trzmiel
wody jej przyspieszają a deszczowe krople zamieniają
przydomowy warzywnik w ubłocony dywan
W rynku bez uprzedzeń mokną kamienice w stylu
barokowym, gotyckim, renesansowym, wilgoć
włazi w mury, uszy, rękawy marynarek
Rybie oczy już przywykły do fontann, parków, nogi do
kocich łbów, serce do miejsca - nie trzeba wstawać
skoro świt i myśleć o niespłaconym kredycie -
Nie wymuszone nadgodziny w łóżku, czas na kanapie
w salonie to bonus świdnicki za młodość, gdy nie było
pasty do zębów, mięsa, łysiny i problemów ze zdrowiem
Rzeka Bystrzyca
Tym, co wciąż walczą nad rodzimymi rzekami
o etaty w wielkich firmach albo ciągną dwie
prace równocześnie i żyją w krainie pijawek
odżywiających się ludzką krwią, żyją w krainie
końskich much lubiących ludzki pot
żyją w krainie ślimaków pożerających bezpłatną ilością
zielonych liści ich sałaty - godzin nadliczbowych -
trzeba głośno powiedzieć; dużo jeszcze wody upłynie
w Bystrzycy nim zrozumiecie jej mowę
Tym, co pod wpływem chwili szaleństwa albo
przymuszenie biedą niczym Don Kichoty
zdobyli się na odwagę i wyjechali
a dzisiaj wielkie rzeki kapitalistycznego świata
już się im przejadły, są już finansowo, mentalnie
psychicznie gotowi na powrót nad Bystrzycę
trzeba to głośno powiedzieć wracajcie –
bystre wody rzeki w maju są orzeźwiające
na odtrutki kapitalistycznych nerwów
Tym, co wygrali los szczęścia na loterii życia
i łatwo potrafią naprawiać swoje błędy a ich
mieszkania i domy budują i naprawiają Ukraińcy
- łatwo uczący się polskich słów - a oni patrząc
w nurty rzeki z Mostu Przyjaźni, rzeki w której nie
trzeba topić swoich smutków ani wrzucać kamieni
- wyrzutów sumienia - w myślach układają wiersze
w salonie piszą książkę – pamiętnik - jako świadkowie
historii drugiej połowy XX wieku do niej słowo wstępny
napisze redaktor naczelny wydania Śmierć
Kościół Pokoju
Największą drewniana góra - protestancka
świątynia - wśród drzew, pośród kamiennych
płyt grobów i spróchniałych kości parafian
– historia dusz które przeprowadziły się do raju -
Ponad świątynią niebo dusz pod nim chmury
marzycieli, śpiew ptaków - obok dźwięki
ludzkich głosów rozpisanych na struny głosowe
- piszczenie hamulców samochodowych
- można jeszcze wspomnieć o języku wiatru
giętkim i ostrym czasem leniwym a czasem
szybkim, który bez namysłu niszczy
i cieniu drzew a także melancholii cicho
stąpającej po ścieżkach cmentarnych
Przestrzeń wokół Kościoła Pokoju, cmentarza
zamknięta murem ale drzwi są otwarte;
gościła tu szwedzka para królewska
Karol XVI Gustaw i królowa Sylwia
modlili się kanclerz Helmut Kohl i
premier Tadeusz Mazowiecki
odwiedziła kanclerz Angela Merkel
i premier Ewa Kopacz, a Dalajlama XIV
wraz z przedstawicielami kościołów
chrześcijańskich, judaizmu i islamu podpisali
Apel Pokoju
Dla jednych Kościół Pokoju stał się stołem dla
innych mostem jeszcze innych jasną pochodnią
- pożywieniem, łącznikiem, światłem
Czekamy także na Ciebie!
Krzew Świdwy*
Wątły krzew – jak domysł - niczego nie wyjaśnia
a jego cienkie ugałęzienie przybiera znak zapytania
który nie udzieli odpowiedzi
owoce jego jadły zwierzęta a pod ich łapami
pazurami, racicami w zębach i dziobach trzaskały
miażdżone i łykane owoce smakowały wygłodniałym
zwierzętom i pierwszym Słowianom, którzy jedli
je pełnymi garściami nad rzeką bystro płynącą
nad brzegami której wiatr – ogrodnik Pana Boga -
rozwiewał nasiona – ziarnka, zrywał owoce
jego zdolności połączone z siłą wszechżycia
wydały plon - świdwa - stała się Świdnicą
- każde narodziny są piękne ten fakt
w snach- poczęcie –pszczoła –
sprawia, że płyną soki i krew płynie
rosną mury miast i marzenia ich budowniczych
* Jak piszą w starych księgach złotymi literami
nazwa miasta Świdnica pochodzi od jadalnego krzewu
dereń-świdwa.
Adam Lizakowski
Świdnica: kwiecień/maj/ czerwiec 2021