Odkrywcy rozczarowani. To już pewne: nie ma pociągu ani tunelu
To już pewne. Na 65. kilometrze nie ma ani tunelu, ani tym bardziej żadnego pociągu. Odkrywcy zostali pozbawieni złudzeń podczas piątkowych prac. Przyjemność zrealizowania marzeń kosztowała ich ponad 65 tysięcy złotych.
Eksploratorzy winią lodowiec. To on na zdjęciach georadarowych miał wyglądać jak tunel.
- Lodowiec w wykopie nr 1 zrobił nam psikusa i na stożku osypanego żwiru uformował piękną kopułę iłu, którą na georadarze widzieliśmy jako strop tunelu – mówi Tomasz Siwiec, kierownik robót, pracujący z ekipą Piotr Kopra i Andreasa Richtera przy 65. kilometrze. – Odkopaliśmy to i stwierdziliśmy, że to kopuła pochodzenia naturalnego.
Michał Banaś, geolog z Polskiej Akademii Nauk w Krakowie uważa, że jest to możliwe. – Na pewno mogę powiedzieć, że mógł pozostawić iły – mówi. – Wbrew przekonaniu lodowiec to nie jest piękna błękitna bryła, która się wycofuje. To coś w rodzaju breji, która się topi. I faktycznie zostaje po tym mieszanka drobnych skał wymieszanych z różnymi materiałami.
fot. użyczone/ Cristel Focken
Stąd teoria, że skały nawieziono tu specjalnie, np. z kopalni nie znalazła potwierdzenia.
Tomasz Siwiec, kierownik robót potwierdził też rozwiązanie zagadki. Przyznał, że wydobywające się w tym miejscu z ziemi ciepło pochodziło od systemu drenaży odwadniających wykop, w których gromadziła się woda i tylko częściowo zamarzła, oddając zimą ciepło.
O tym od dawna wspominał Banaś. - Na tym terenie umieszczony był system drenaży, odsłoniętych podczas prac z ostatnich kliku dni – tłumaczy. – To, że w warstwach iłu znaleziono elementy ceramiczne sprzed II wojny właśnie o tym świadczy. Prawdopodobnie koparka je zniszczyła i wymieszały się z glebą. Te drenaże odprowadzały wodę z nasypu.W zimie, gdy temperatury spadały, woda nie ochładzała się szybko i kumulowała ciepło.
Przeczytaj komentarze (15)
Komentarze (15)