[FOTO, WIDEO] "Wolna Amerykanka" przy budowie masztów. Mieszkańcy oburzeni
Maszty telefonii komórkowej mogą być przez operatorów stawiane gdziekolwiek - wynika z przyjętej przez posłów kilka lat temu megaustawy. Oznacza to w praktyce mniej więcej tyle, że ani gmina ani starostwo nie mają w zasadzie żadnych narzędzi by taką inwestycję wstrzymać (jeśli dokumentacja nie budzi wątpliwości). Z problemem budowanego właśnie, wysokiego na kilkadziesiąt metrów masztu, borykają się mieszkańcy Lutomi Górnej.
2 kwietnia w Urzędzie Gminy Świdnica odbyło się spotkanie z wójt Teresą Mazurek. Niestety, nie miała ona dobrych informacji dla mieszkańców. Okazuje się bowiem, że znowelizowana w 2017 roku ustawa zwalnia z obowiązku informowania lokalnych władz o zamiarze inwestycji. Mało tego. Jeśli nawet plan zagospodarowania przestrzennego nie zezwala na budowę tego typu obiektów, to i tak mogą one tam powstać. Wszystko w ramach cyfryzacji Polski.
W przypadku Lutomi mieszkańcy o budowie masztu dowiedzieli się w chwili gdy na prywatną działkę wjechał ciężki sprzęt a robotnicy zaczęli wykonywać prace. Byli zdenerwowani tym, że nikt z gminy nie powiadomił ich o inwestycji. Zszokowana jest także wójt Teresa Mazurek, która o budowie masztu dowiedziała się od lokalnej społeczności.
- Jestem wściekła - mówiła podczas spotkania. - Musicie mi państwo wierzyć, nie mieliśmy zielonego pojęcia o zamiarze budowy masztu. Rozumiem wasze rozgoryczenie, ale niestety ustawodawca odebrał nam samorządowcom prawo do wiedzy i decydowania. Zezwolenie na budowę wydał starosta i nie mam zielonego pojęcia dlaczego mieszkańcy okolicznych domów nie zostali stroną w całym postępowaniu ani dlaczego nie przeprowadzono postępowania administracyjnego zmierzającego do wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach.
Po godzinie 14 z lutomianami spotkał się także starosta świdnicki, Piotr Fedorowicz oraz dyrektor wydziału budownictwa.
- Czy mają państwo telefony komórkowe? - zapytał mieszkańców Fedorowicz. - Nie myślcie, że jesteście przypadkiem odosobnionym, bo takich decyzji wydajemy sporo. Chcecie mieć dostęp do sieci przecież wszyscy, więc gdzieś te maszty muszą powstawać.
- Zgadza się, że wszyscy mamy telefony i korzystamy z nich. Niech jednak wieże, a przypomnę, że jeden maszt już u nas stoi, powstają tam gdzie nie ma bliskiego sąsiedztwa ludzi. Dlaczego nikt nie pofatygował się w ogóle zobaczyć jak to wygląda, że 15 metrów od masztu swoje domy mają mieszkańcy, a inny mają dopiero zamiar się budować - wytykali mieszkańcy.
Niestety, na spotkaniu, na pytania redakcji nie chciał odpowiedzieć ani starosta ani dyrektor budownictwa, odsyłając nas do rzecznika. Ich zdaniem media nie były stroną w sprawie i mogą jedynie biernie przyglądać się dyskusji. Co ciekawe drugi z panów stwierdził jednoznacznie, że inwestycja nie musiała być objęta oceną oddziaływania na środowisko. Dlatego warto w tym miejscu wspomnieć, że Ministerstwo Środowiska w piśmie z dnia 28 marca 2018 stwierdza jednoznacznie, że: "Należy także podkreślić, że każda ingerencja w środowisko, polegająca na realizacji obiektu budowlanego (np. masztu wraz z antenami telefonii komórkowej), może powodować oddziaływanie, którego rodzaj i skala zależeć będzie od parametrów planowanego przedsięwzięcia. Projektowane inwestycje polegające na lokalizacji instalacji emitujących pola elektromagnetyczne mogą być objęte postępowaniem w sprawie oceny oddziaływania na środowisko. Wówczas ustalenie skali i zasięgu oddziaływania inwestycji oraz sposobu przeciwdziałania ich następstwom stanowi przedmiot postępowania administracyjnego zmierzającego do wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach (...) W toku ww. postępowania, dla przedsięwzięć wymienionych w § 2 ust. 1 pkt 7 ww. rozporządzenia, ocena oddziaływania na środowisko przeprowadzana jest obligatoryjnie".
Niestety, wydając decyzję zezwalającą na budowę skutecznie odebrano lutomianom oręż do walki z komunikacyjnym potentatem.
Do sprawy wrócimy.
Odpowiedź na interpelację z Ministerstwa Środowiska
Przeczytaj komentarze (8)
Komentarze (8)