Burzliwa dyskusja nad petycją dot. finansowania z budżetu miasta programu in vitro
22 maja podczas sesji rady miasta radni głosowali nad petycją dot. programu in vitro ze środków budżetowych na lata 2020-2023.
Technologia jaką jest in vitro pomaga na całym świecie parom, które z różnych powodów zdrowotnych nie mogą w sposób naturalny spłodzić dziecka. Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego, powszechnie zwany rządowym programem in vitro, ruszył 1 lipca 2013 roku i miał potrwać do końca 2019 roku. Niestety, w 2016 roku rząd PiS stwierdził, że to za duże obciążenie dla budżetu i finansowanie zlikwidował. W zamian pacjentki otrzymały „dostęp” do naprotechnologii, metody naturalnego zajścia w ciążę opierającą się m.in. na obserwacji organizmu. W sieci próżno jednak szukać dziś miarodajnych wyników efektywności takiego leczenia, ponieważ rząd zaprzestał ich kontrolowania. I choć program kosztuje podatników ok. 100 milionów rocznie, to wiadomo jedynie tyle, że z ok. 600 par, które zgłosiły się w początkowej fazie trwania projektu, u 70 (czyli nieco ponad 8,5 proc.) potwierdzono ciążę. Dla porównania program in vitro kosztował ok. 260 milionów złotych. Z danych na kwiecień 2019 roku wynika, że urodziło się wówczas aż 22 tys. dzieci, przy czym pary wciąż mogą korzystać z zamrożonych zarodków.
Koszt łączny programu w Świdnicy wyniósłby 190 tysięcy złotych, a w tym roku byłaby to kwota 40 tysięcy złotych.
Dofinansowanie miałoby wynieść 5 tysięcy złotych dla jednej pary jednorazowo. Populacja kwalifikująca się do projektu to ok. 38 par.
Radny Andrzej Ora przytoczył kilka argumentów, które wysuwają przeciwnicy metody in vitro.
- Metoda in vitro staje się tylko metodą umożliwiająca ciąże. Manipuluje się organizmem kobiety, po to by metoda stała się bardziej skuteczna. Zastosowanie in vitro może zaskutkować poczęciem dziecka poza małżeństwem np. przez osoby samotne czy osoby homoseksualne - wygłosił w oświadczeniu radny PiS Andrzej Ora, który zaznaczył, że nie jest to jego własne zdanie, ale opinia lekarzy i środowisk Ordo Iuris. - W praktyce staje się to środkiem wsparcia dla alternatywnych stylów życia (...). Metodę leczenia stanowi tylko naprotechnologia.
- To oświadczenie to jest brak wrażliwości. Mówienie o tym, że to dziecko będzie niegodne, jest przerażające. Zwłaszcza, że na sali znajdują się osoby, które nie mogą mieć dzieci. I program skierowany jest do par heteroseksualnych - dodał przewodniczący rady, Jan Dzięcielski.
Głos zabrała prezydent Świdnicy.
- Mam to szczęście, że jestem matką i zaszłam w ciążę w sposób naturalny. Tego szczęścia nie ma ok. 20 % par, które nie mogą zajść w ciążę. Chciałabym uporządkować to wszystko co usłyszeliśmy. Zwłaszcza, że jest mi przykro, że o zdrowiu kobiety wypowiadają się mężczyźni, którzy nigdy matkami nie zostaną. Nie odmawiamy prawa posiadania dzieci tym parom, które mogą skorzystać z nowoczesnych metod leczenia, które są jednocześnie skuteczne (...). Dzisiaj dyskutujemy nad petycją, co warto podkreślić. Ilość zmanipulowanych informacji przedstawionych przez państwa, jest ogromna - mówiła Beata Moskal-Słaniewska. - Za opracowanie tej metody brytyjski naukowiec otrzymał nagrodę Nobla. Chciałabym żebyście dzisiaj stanęli na przeciwko jednego dziecka urodzonego z metody in vitro i powiedzieli mu, że niepotrzebnie się urodziłeś. Zastanówcie się co wy w ogóle mówicie. Jak patrzę jak Państwo się śmieją w trakcie tego gdy mówię, to proszę sobie odpowiedzieć czego to jest świadectwem.
Wniosek formalny o zamknięcie dyskusji zgłosił radny Marcin Paluszek.
- To nie jest czas na cyrki, więc dajmy radnym zagłosować zgodnie ze swoim sumieniem - podkreślał radny.
- Nie usłyszałem w wystąpieniu radnego Ory nic takiego co by mogło spowodować, że należy go tak rugować, jego i myślących podobnie. To jest opinia części Polaków. Metoda in vitro nie jest jednoznaczna. Są tu dylematy natury moralnej i etycznej. Nie wolno nam ojcom odbierać prawa do tacierzyństwa. Powinniśmy się zastanowić czy my jako samorząd chcemy zajmować się tym tematem - mówił radny Krzysztof Lewandowski.
O trudnej drodze do macierzyństwa opowiadała na prośbę radnych pomysłodawczyni petycji, Anna Gromek.
- Od czterech lat staramy się z mężem o drugie dziecko. Niestety ze względu na to, że chorują na endometriozę, nie mamy na to najmniejszej szansy. Podczas zbierania podpisów spotkałam się z ogromną przychylnością wśród świdniczan - mówiła Anna Gromek.
- Mamy tu festiwal demagogii, i dlatego każdy powinien zagłosować w zgodzie ze swoim sumieniem. Szkoda, że tematem z tym zajmują się politycy, a nie specjaliści, którzy się na tym znają. Jest to niezrozumiałe podejście nas radnych do tego tematu. Odstawmy przynależności - zaapelował radny Wiesław Żurek. - Zachowujmy się przyzwoicie i nie poruszajmy się w tematach, na których się po prostu nie znamy.
- Jest to niezgodne z wiarą kościoła katolickiego i dlatego mamy mieć prawo swoje zdanie. Jest wiele dzieci w domach dziecka i można je przygarnąć, ale tego nikomu nie narzucam. Proszę panią prezydent, aby na nas nie krzyczała - powiedziała radna Zofia Skowrońska-Wiśniewska.
- Czy zapytała pani ile dzieci zostało zabitych w tej metodzie? Mamy prawo do różnych poglądów, to nie są dla nas łatwe tematy. Pani tym krzykiem próbuje nam udowodnić, że jesteśmy gorsi. To jest bardzo wrażliwy temat. Nie potępiam kobiet, które dążą do zapłodnienia pozaustrojowego, sama nie wiem jakbym się zachowała - mówił radna Luiza Nowaczyńska.
Za uwzględnieniem petycji zagłosowało 14 radnych, 8 było przeciwnych i nikt nie wstrzymał się od głosu.
Przeczytaj komentarze (65)
Komentarze (65)