Z żalem odchodzi ze Świdnicy, z łzą w oku mówi, jak bardzo pokochał to miasto i jego mieszkańców. Równie mu przykro dlatego, że po 7 latach pracy, ze swoim dziełem jakim jest Festiwal Reżyserii Filmowej, przenieść się musi gdzie indziej. Najbardziej jednak zabolało go to w jaki sposób zakończono z nim współpracę, i że przy tym wszystkim zabrakło porozumienia i zwyczajnej kultury osobistej.
Organizacja FRF była dla mnie niezwykłą frajdą, przygodą, z której jestem dumny, bo przygotowuje się to przez cały rok. Gdybym miał to robić w Świdnicy jeszcze raz, z pewnością bym się tego podjął - komentuje Stanisław Dzierniejko
Stanisław Dzierniejko, producent i dyrektor artystyczny FRF, 9 stycznia spotkał się z mediami by podziękować za współpracę i oczyścić się, w jego opinii, z zarzutów, jakie przedstawiła na konferencji prasowej 7 stycznia, prezydent Świdnicy Beata Moskal-Słaniewska. Dzierniejko rozpoczął od wyrażenia żalu z powodu braku spotkania z jego osobą i braku informacji ze strony władzy o jakichkolwiek decyzjach.
- O tym, że festiwalu nie będzie, dowiedziałem się z mediów. Nie otrzymałem żadnego pisma, oświadczenia, nawet telefonu. Od Państwa też dowiedziałem się, że ma do mnie dotrzeć dokument mówiący o zakończeniu współpracy. Wydaje mi się jednak, że ludzie na poziomie podają sobie rękę, a nie w dodatku tworzą komuś czarny PR, nie mając wglądu w dokumenty i nie znając stanu faktycznego. Zabrakło tu klasy w rozstaniu się... - mówił.
Bazując na tym, co przeczytał w doniesieniach medialnych, ustosunkowywał się do kolejnych liczb podanych na konferencji.
- W budżecie rezerwowano od 130 do 240 tys. zł.. Na ostatni festiwal 230 tys. zł.. Kwota 10 tys. była nagrodą dla wyróżnionych - mówimy o 3 przypadkach - za całokształt pracy reżyserskiej. Nie otrzymywałem z budżetu miasta żadnego wynagrodzenia. Suma przeznaczana była zawsze na całość organizacji, a to co udało mi się pozyskać ze strony sponsorów i donatorów dokładałem do puli. Na pierwszy festiwal, dołożyłem z własnej kieszeni kilkanaście tysięcy złotych, bo wierzyłem i wiedziałem, że to się przyjmie. 15 tys. zł na biuro festiwalu, które funkcjonowało we Wrocławiu, obejmowało pracę Agnieszki Papiewskiej czy Moniki Jagielskiej, które zajmowały się formalnościami, ustalaniem gdzie i skąd odebrać aktora, zakwaterowaniem, umawianiem pokoi, umawianiem mediów na wywiady, rozsyłaniu komunikatów... Wyliczyłem, że miesięcznie zarobiłem 1939 zł.. Skąd te wszystkie rozbieżności - nie mam pojęcia - mówi doszukując się manipulacji ze strony władzy. - Nie wiem po co to? Żeby zniechęcić ludzi najlepiej jest uderzyć w zarobek producenta, a tak nawiasem mówiąc, to umowa objęta była klauzulą poufności.
Na pytanie, czy Roman Gutek, organizator Festiwalu Filmowego T-Mobile Horyzonty, który zajmie się Świdnicą od strony filmowej, jest jego konkurencją, Stanisław Dzierniejko odpowiada, że ten pan robił wszystko by się go ze Świdnicy pozbyć. Nie chciał jednak szerzej komentować decyzji jaką podjęła władza o współpracy z Romanem Gutkiem właśnie
Nieprawdą jest też, że FRF nie relacjonowały ogólnopolskie media.
- Mówili o nas w Kawie czy Herbacie w wejściu na żywo, w Pytaniu na Śniadanie, nadawała o festiwalu Superstacja, radiowa Trójka, pisała Rzeczpospolita, byliśmy nawet w Kocham Kino u Grażyny Torbickiej - wylicza Dzierniejko.
Odnosząc się do słów prezydent, że FRF to przegląd filmowy za grube pieniądze, i że nie ma FRF na liście Instytutu Sztuki Filmowej, zaznacza, że dla niego nie liczył się Instytut a ludzie.
- Nie mam sobie nic do zarzucenia. Oceniam to na podstawie tysięcy rozdanych wejściówek, kolejek po nie - 17 tys. rozdanych wejściówek na 60-tysięczne miasto - to jest wynik rewelacyjny; uśmiechów i zadowolonych mieszkańców, pozytywnych opiniach aktorów i środowiska filmowego. To o czymś świadczy. Szanuję decyzję Pani prezydent, ale sama forma jest krzywdząca dla mnie i bardzo mnie zabolała.
Festiwal nie kończy się jednak na Świdnicy. 8 edycja odbędzie się w dniach 30 maja - 4 czerwca, choć póki co jego producent nie chciał zdradzić, ani gdzie, ani za jakie pieniądze. Jego twarzą będzie Beata Tyszkiewicz, Janusz Majewski otrzyma nagrodę za całokształt pracy reżyserskiej, a prowadzenie obejmie Agata Kulesza. Miłym gestem ze strony Dzierniejki jest fakt, że nagroda pozostanie kryształowym dzikiem, którego to Świdnica ma w herbie.
- Mam do niego sentyment, ale to także symbol męstwa - komentuje.
Marlena Mech
Komentarze (5)