Przedłużenie obostrzeń dobija branżę fitness. "Państwo nas zawiodło"
Polska Federacja Fitness chce odszkodowań dla branży za straty z powodu lockdownu i składa pozew przeciwko Skarbowi Państwa. Przedłużenie istniejących obostrzeń sprawiło, że wiele firm albo musiało ogłosić upadłość, albo jest na skraju bankructwa.
Skutki trwających obostrzeń odczuwają także świdnickie firmy. Obecna na rynku od 13 lat siłownia i centrum fitness Body Art pozostaje zamknięta, a jej właściciel Jerzy Sosnowski nie ukrywa irytacji.
- Martwimy się o przyszłość, tym bardziej, że za decyzjami rządu nie idzie żadne wsparcie – my możemy tylko skorzystać z tarczy 6.0, czyli jednorazowego dofinansowania w kwocie 5 tys. zł za cały okres zamknięcia, czyli od połowy października do dzisiaj! A co z pracownikami? A co ze stałymi opłatami, kredytami? Jesteśmy już drugi raz w tym roku zamknięci, nie mamy żadnych przychodów, zarówno my jak i nasi pracownicy jesteśmy pozbawieni dochodu, a klub trzeba utrzymać w pełnej gotowości, bo decyzje rządu są nie do przewidzenia! - opowiada pan Jerzy.
W podobnej sytuacji znalazła się Paulina Walczewska, właścicielka LaBonitaFit, która z kolei niedawno rozpoczęła nową działalność, choć doświadczenie w branży fitness ma od wielu lat.
- W ciągu niecałego roku zostałyśmy zamknięte już trzeci raz. Łącznie od marca 2020r. Klub był otwarty tylko przez kilka miesięcy. Najgorsze jest to, że zamyka nam się firmy z dnia na dzień bez żadnej informacji co dalej i bez pomocy. Nielogiczne i niezrozumiałe jest dla mnie jak można zamknąć taką branżę jak fitness, gdzie dba się o zdrowie i odporność - mówi Paulina Walczewska.
Sporym problemem dla właścicieli jest nieprzewidywalność decyzji. Rząd potrafi z dnia na dzień ogłosić nowe obostrzenia.
- Tak naprawdę nie wiadomo co będzie jutro. Pracujemy online, jednak pod dużą presją, a nie tak to powinno wyglądać. W tym momencie żeby utrzymać firmę muszę tak naprawdę inwestować, zmieniać sposób prowadzonej działalności i sama walczyć o dalsze funkcjonowanie - dodaje Walczewska.
Największy żal do władz przedsiębiorcy mają jednak o to, że zostali pozostawieni sami sobie. Pieniądze z pierwszej tarczy już dawno się skończyły, a rozporządzenia, które niosłoby pomoc zamkniętym przez lockdown firmom, na razie nie ma.
- Państwo nas zawiodło, zabroniło nam pracować, ale nie pomaga spłacać zobowiązań finansowych i opłat, a banki i inne instytucje są nieugięte i wymagają płatności. Z czego jako firma mamy płacić, jeśli klub jest zamknięty ze względu na pandemię?! Jedynie miasto Świdnica stara się w ramach swoich możliwości finansowych i prawnych wspomóc nas. Straty firmy są ogromne, wykorzystaliśmy już wszystkie oszczędności, a prognozy rządowe są dla nas tragiczne! - podkreśla Jerzy Sosnowski.
- Pomoc od Państwa to kpina. Do tej pory można było złożyć jedynie wniosek o umorzenie składek na ZUS za listopad, nie ma nadal rozporządzenia co ze składkami za grudzień. A już mamy połowę stycznia i nie zapowiada się, abym mogła wkrótce otworzyć klub. Od 30 grudnia można też składać wnioski o świadczenie postojowe i dotację z Urzędu Pracy, nie ma jednak terminów, kiedy ta pomoc nadejdzie. Zostaliśmy zostawieni sami sobie, panuje totalny chaos informacyjny i prawny, nowe regulacje wprowadzane są rozporządzeniami, które teoretycznie nie mają mocy prawnej. Można się otwierać na własną rękę, ale jesteśmy już po jednej kontroli Sanepidu z Policją, więc tak naprawdę możemy tylko czekać na ewentualne poluzowanie obostrzeń. Tak jak mówię, działania naszego rządu na rzecz przedsiębiorców to stek kłamstw, nie popartych realną pomocą finansową - nie przebiera w słowach Paulina Walczewska.
Właścicielka LaBonitaFit przeniosła gros swoich działań do sieci. - Mam to szczęście, że zaczęłam pracować nad platformą fitness online www.labonitafit.pl/trenujwdomu jeszcze przed rozpoczęciem pandemii. Dzięki temu nasze klientki ale i dziewczyny z całej Polski mogą z nami ćwiczyć z domu, motywujemy je i wspieramy się wzajemnie w tych trudnych czasach - dodaje.
W wyniku tego Polska Federacja Fitness przygotowała proces zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa. Chodzi o szkody, jakie siłownie i kluby fitness poniosły ze względu na wprowadzone przez rząd obostrzenia. Siłownie nie mogą oficjalnie funkcjonować od wprowadzenia drugiego lockdownu.
- Uważamy, że pozew zbiorowy to bardzo dobry pomysł, liczymy na to, że w grupie będzie nas lepiej słychać, że łatwiej będzie dochodzić naszych praw wynikających z Konstytucji. Warto też zwrócić uwagę na inne branże poszkodowane tak samo jak branża fitness, które otrzymują znikome wsparcie od rządu: hotelarstwo, gastronomia etc. - dodaje właściciel BodyArt, Jerzy Sosnowski.
- Po kilkutygodniowych analizach prawnych, spotkaniach z licznymi kancelariami oraz dokładnej weryfikacji potencjalnych szans - ponownie uruchamiamy projekt pozwu przeciwko obowiązującym restrykcjom i kwestii odszkodowawczej. Podczas pierwszego lockdown’u projekt został wstrzymany z uwagi na zbyt małą liczbę zgłoszeń, natomiast dziś sytuacja wygląda znacznie lepiej. Na ten moment mamy zgłoszonych kilkaset obiektów do w/w inicjatywy, gotowych do podjęcia walki. Wiele podmiotów z branży fitness znajduje się w grupie, która albo kwalifikuje się tylko i wyłącznie do tarczy 6.0, albo nie kwalifikuje się do wsparcia wcale. Mimo niektórych wprowadzonych zmian dot. Narzędzi finansowych, finalne warunki nadal są daleko od oczekiwanych, aby branża mogła faktycznie odczuć wsparcie Państwa - opisują przedstawiciele PFF.
Kiedy pojawi się szansa na otwarcie siłowni i centrów fitness?
- Z oficjalnych informacji przekazywanych przez rząd, otwarcie branży może nastąpić na przełomie marca i kwietnia… ale i ten termin nie może być pewny. Nikt z Nas nie może dłużej czekać, dlatego podjęliśmy decyzję dot. pozwu” – napisano. „Mimo niektórych wprowadzonych zmian dot. Narzędzi finansowych, finalne warunki nadal są daleko od oczekiwanych, aby branża mogła faktycznie odczuć wsparcie Państwa – napisano dalej w komunikacie Polskiej Federacji Fitnessu.
Justyna Bereśniewicz
Przeczytaj komentarze (7)
Komentarze (7)