Oskarżony o seks oralny z 5-latkiem nie stawił się na rozprawie. Przebywa w szpitalu rehabilitacyjnym
12 lat pozbawienia wolności grozi 26-letniemu Tomaszowi Ł., któremu prokurator postawił 4 zarzuty. Najpoważniejszy z nich dotyczy wykorzystania seksualnego 5-letniego chłopca. 17 maja, po blisko roku, miał ruszyć proces pedofila. Niestety, rozprawa została odroczona.
- Postępowanie to jest bardzo specyficzne z uwagi na stan zdrowia oskarżonego Tomasza Ł.. Wskazane jest przed rozpoczęciem przewodu sądowego uzyskanie informacji o obecnym stanie zdrowia mężczyzny, dlatego jako oskarżyciel składam wniosek o wystąpienie do podmiotu leczniczego o przedłożenie opinii czy oskarżony może brać na dzień dzisiejszy udział w postępowaniu. Uważam także, że kolejne przesłuchiwanie, już podczas procesu, 5-letniego poszkodowanego będzie dla niego ogromną traumą i wystarczy nam tylko odczytanie zeznań złożonych wcześniej - mówił prokurator rejonowy, Marek Rusin.
Przypomnijmy: do zdarzenia doszło około rok temu w jednym z mieszkań w śródmieściu. To tam mieszka 26-latek, który w przerwie odsiadywania wyroku za gwałt na 14-letnim chłopcu, ponownie dokonał czynności seksualnej, tym razem zmuszając do seksu oralnego 5-letniego chłopca, synka swojej znajomej. Całość nagrał telefonem komórkowym. Wpadł przy okazji innej sprawy, która dotyczyła posiadania pornografii dziecięcej i udostępniania jej.
Ustalenia śledczych były wstrząsające.
- Chłopiec został co najmniej trzykrotnie zmuszony do seksu oralnego z podejrzanym (od maja 2015 do sierpnia 2016). Tomasz Ł., wszystko nagrał na swój telefon komórkowy, za co postawiliśmy mu kolejny zarzut. Kazał też chłopcu patrzeć na wykonywane przez siebie czynności masturbacji. 26-latek nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów - komentował wówczas prokurator rejonowy, Marek Rusin.
- Ja nie widziałem żadnego filmiku. Przedstawiono mi zarzut i tyle. Ja nic na razie nie wiem. Jak widać - nie chodzę. Nie mam jak się dowiedzieć. Jestem na 90 proc. pewny, że nic nie było. Alkoholu nie nadużywam, narkotyków nie biorę, ale jest choroba. Wiadomo, jak postępuje stwardnienie rozsiane. Są nieraz zaburzenia pamięci, jakieś takie rzeczy - mówił w sierpniu ub.r. Tomasz Ł.
Zarówno lekarz, jak i biegły medycyny sądowej uznali, że mężczyzna nie może zostać doprowadzony do aresztu ze względu na fatalny stan zdrowia. Postępujące stwardnienie rozsiane, w tym wypadku nieleczone, doprowadzi do nieodwracalnych zmian w organizmie 26-latka. Wśród objawów nie wymienia się jednak tych związanych z zanikaniem pamięci.
Oskarżonemu grozi nawet 12 lat pozbawienia wolności.
Przeczytaj komentarze (6)
Komentarze (6)