[FOTO] Tylko u nas: 20 lat temu Świdnica tonęła pod wodą
20 lat temu, 7 lipca Świdnicę nawiedziła wielka woda. Była to najgroźniejsza i najtragiczniejsza w skutkach klęska żywiołowa jaka dotknęła stolicę naszego powiatu.
Pod wodą znalazły się tereny przybrzeżne, głównie ulice: Kraszowicka, część Okrężnej, Śląskiej, Wrocławskiej, Częstochowskiej, Willowej, Krakowskiej, Szarych Szeregów. Zniszczeniu uległa część oczyszczalni ścieków; uszkodzone zostały trzy mosty: na ulicy Kraszowickiej, Westerplatte i Wodnej.
Żywioł zniszczył również nasyp kolejowy powodując przerwę w kursowaniu pociągów między stacjami Świdnica Miasto i Świdnica Przedmieście.
Most kolejowy nad Bystrzycą/dzielnica Kraszowice
- Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie. Brakowało worków na piasek, brakowało samego piasku. Pięknie zachowywali się młodzi mieszkańcy osiedla, którzy grupami przychodzili ratować szpital na Westerplatte. Wielu ludzi odmawiało ewakuacji, bo bało się, że stracą dobytek całego życia. Mam tylko nadzieję, że podobna sytuacja już nigdy nie wydarzy się w naszym mieście - mówi pani Irena Królikowska, mieszkanka Zarzecza.
O wspomnienia z tamtego dnia poprosiliśmy również dziennikarza, Andrzeja Dobkiewicza.
- Podczas powodzi w 1997 r. pracowałem w tygodniku "Wiadomości Świdnickie". Pamiętam, że "odstawiliśmy" na bok wszystkie tematy i cały zespół redakcyjny dokumentował to, co działo się na terenie powiatu świdnickiego. Staraliśmy się także z redakcji koordynować różne działania i pomagać. Kiedy docieraliśmy tam, gdzie ktoś potrzebował jakiejkolwiek pomocy - interwencji służb, czy chociażby worków i piasku, zawiadamialiśmy odpowiednie służby. Generalnie jednak staraliśmy się opisywać i dokumentować wszystkie wydarzenia. Zresztą na bazie zebranych informacji, pół roku później wydana została książka - chyba pierwsza na Dolnym Śląsku o powodzi - "Powódź w Świdnicy. 1997 r.", praca zbiorowa całego zespołu redakcyjnego. To chyba najpełniejszy zapis faktograficzny powodzi na terenie powiatu. To, co utkwiło mi w pamięci z tamtych dni, to wielkie skupienie ludzi, którzy ratowali swój dobytek i nie tylko. Widać było na wielu twarzach takie, pewnego rodzaju zacięcie, jakby chcieli powiedzieć "nie damy się". I rzeczywiście walczyli i to nie tylko przy użyciu worków z piaskiem. - opowiada Andrzej Dobkiewicz.
W trakcie powodzi w 1997 w całej Polsce roku zginęło 56 osób. Straty oszacowano na 3,5 miliarda dolarów. Przez lata odbudowywano zniszczenia, także te powstałe w Świdnicy.
- Pamiętam, że na ulicy Śląskiej, której nawierzchnią płynęła rwąca rzeka, tamę skierowującą nurt wody do rowów melioracyjnych a nie na teren Ośrodka Sportu i Rekreacji ustawiono z ułożonych na kant... stołów. Niestety, nie przewidziano siły żywiołu i cały ośrodek został zalany, podobnie zresztą jak chociażby miejska oczyszczalnia ścieków. Ogromne wrażenie robiła rozlana na całą dolinę rzeka w Pszennie. Patrząc z mostu na zabudowania wydawało się, jakby wyrastały one bezpośrednio z wody. Było to tak nienaturalne, że aż w pewnym sensie przerażające. Chyba nigdy też później nie widziałem tylu spojrzeń z nadzieją w niebo, że może przestanie padać deszcz. Niestety padał długo i było go dużo - wspomina Dobkiewicz.
***
Za zdjęcia z powodzi w Świdnicy i Pszennie redakcja dziękuje Andrzejowi Dobkiewiczowi.
Zdjęcia z Buraktowa: OSP Burkatów
Zdjęcia ze Świebodzic: forumswiebodzice.pl
Przeczytaj komentarze (2)
Komentarze (2)