W ich sąsiedztwie przez prawie trzy dni wył alarm. Nikt nie potrafił im pomóc
Do naszej redakcji zgłosili się mieszkańcy ul. Cukrowniczej w Ząbkowicach Śląskich, w których sąsiedztwie od sobotniego poranka non stop wył alarm w jednym z budynków. Nikt przez prawie trzy dni nie potrafił (albo nie chciał) rozwiązać ich problemu.
fot. ilustracyjne, pixabay
- Jesteśmy już na skraju wytrzymałości, to nas wykańcza psychicznie. Od soboty od godziny 9.00 rano ciągle wyje alarm, bez przerwy! Czy ktoś to może sobie wyobrazić? Mamy dzieci, jak one mają spać w nocy, a my potem normalnie funkcjonować? – pyta nasza Czytelniczka.
O sprawie powiadomiono policję, jednak funkcjonariusze na miejscu stwierdzili, że nic nie mogą zrobić i trzeba się kontaktować z właścicielem. Mieszkańcy zadzwonili więc do straży miejskiej. Strażnik ustalił nazwę i kontakt do firmy, która ochrania obiekt, ale i to nie pomogło. Dzwoniono także pod numer podany na banerach zawieszonych na budynku (obiekt przeznaczony jest do sprzedaży) – bezskutecznie.
Jak tłumaczy naszemu portalowi przedstawicielka firmy ochroniarskiej, mieszkańcy ulicy Cukrowniczej zgłaszali do nich problem wiele razy. Firma skontaktowała się z właścicielem i poinformowała go o alarmie. Później nie udało im się już z nim skontaktować. Dodaje, że firma ochroniarska nie ma technicznej możliwości zdalnego wyłączenia alarmu. Technicy także nie mogą wejść na teren bez właściciela, więc nic nie można zrobić.
- Nie jestem w stanie tego pojąć. Jak to możliwe, że dwa dni nikt: ani policja, ani firma ochroniarska nie mogą wyłączyć alarmu? Zostaliśmy zostawieni sami sobie. Mieszkamy na obrzeżach miasta i chyba dlatego nikogo to nie interesuje. Myślę, że gdyby to się działo w pobliżu na przykład osiedla w centrum Ząbkowic, w kilka godzin udałoby się to załatwić. A to wyje i wyje. A jak właściciel wyjechał sobie na dwa miesiące, to będzie to tyle wyło? – mówi mieszkaniec ul. Cukrowniczej.
Zdesperowani mieszkańcy nadal dzwonili do różnych służb, jednocześnie na własną rękę próbując ustalić właściciela obiektu i kontakt do niego.
- To naprawdę niespotykany przypadek. Otrzymaliśmy trzy zgłoszenia w tej sprawie. Policja nie może tak po prostu wejść na czyjś teren. Właściciel za zakłócanie ciszy może jedynie zostać ukarany mandatem, jeśli mieszkańcy zgłoszą zawiadomienie o wykroczeniu – informuje podinsp. Paweł Adamowski z ząbkowickiej policji.
Mieszkańcy powoli tracili nadzieję, że sprawę uda się załatwić. Na szczęście jak poinformowała nas policja dzisiaj (w poniedziałek 27 sierpnia ok. godziny 15.30) dyżurnemu udało się w końcu skontaktować z osobą, która ma pieczę nad budynkiem, więc alarm zostanie wyłączony w ciągu godziny.
Mieszkańcom pozostaje życzyć, by alarm już się nie włączył.
Przeczytaj komentarze (8)
Komentarze (8)