Jechał z chorym dzieckiem, kiedy zatrzymała go drogówka. Kontrola trwała 40 minut!
Nasz Czytelnik wracał w sobotę wieczorem z chorym dzieckiem z pogotowia, kiedy zatrzymała go ząbkowicka drogówka za niezapięte pasy bezpieczeństwa. Mężczyzna twierdził, że cały czas miał zapięte pasy. Wtedy policjant przystąpił do skrupulatnej kontroli pojazdu, która trwała około 40 minut!
fot. ilustracyjne
Policja potwierdza zdarzenie i mówi, że policjant działał zgodnie z prawem. W sobotę 2 września około godziny 18.40 w Ziębicach na ul. Wałowej patrol policji zauważył, że kierujący jadącego z naprzeciwka samochodu nie ma zapiętych pasów. Włączył więc sygnały i zatrzymał osobówkę. Kierowca nie zgodził się z zarzutem funkcjonariusza i twierdził, że miał cały czas zapięte pasy bezpieczeństwa, podobnie jak jego żona. Mężczyzna obstawał przy swoim i doszło do ostrej wymiany zdań. Wtedy policjant rozpoczął bardzo szczegółową kontrolę pojazdu, która trwała około 40 minut!
- Wracałem wtedy z pogotowia w Ziębicach z chorym 7-letnim dzieckiem z gorączką. Policjant dosłownie przetrzepał mi całe auto. Kiedy kontrola zaczęła się przeciągać, pokazaliśmy policjantowi wypis z pogotowia i mówiliśmy, że mamy w samochodzie chore dziecko, które płakało i pytaliśmy, ile to jeszcze potrwa, a policjant spytał tylko, czy ma wezwać karetkę. To jest naprawdę oburzające, bezczelność i całkowity brak empatii! – mówi zbulwersowany Czytelnik.
Funkcjonariusz drogówki znalazł ostatecznie dwie usterki w pojeździe: brak płynu do spryskiwaczy i spaloną żarówkę w światłach przeciwmgłowych. Za niesprawny samochód naszemu Czytelnikowi został zabrany dowód rejestracyjny (zezwolono używać pojazd przez dwa dni), chciano mu także wlepić mandat, ale go nie przyjął, sprawę rozstrzygnie więc sąd.
- Dla mnie zachowanie policji jest śmieszne. Płyn do spryskiwaczy zawsze może się skończyć, tak jak spalić żarówka, poza tym w moim odczuciu nie jest to rażące wykroczenie, tych rzeczy nie używa się w codziennym ruchu. Byłem tak wyprowadzony z równowagi, że powiedziałem temu policjantowi, że życzę mu, żeby kiedyś spotkała go taka sytuacja, jaką on mi zgotował – skarży się ukarany kierowca.
Ponieważ mężczyźnie zatrzymano dowód rejestracyjny, musi usunąć usterki, udać się do stacji kontroli pojazdów, by uzyskać przegląd potwierdzający to, a następnie do wydziału komunikacji, by odzyskać dowód rejestracyjny…
Przeczytaj komentarze (111)
Komentarze (111)
I
Tam zatrudniają samych gowniarzy po znajomościach.nic nie robiących tylko pokazywanie że się na władze.ale jak trzeba jechać do wypadku to nie zabardzo pomagają bo nie wiedzą co robić.stoja zboku i się patrzą.czy na interwencję nie wychodzą z radiowozu tylko czaja bazę co się dzieje bo się boją.pracowałem tam i wiem kogo pozatrudniali.
kodeks milicjanta
1. milicjant ma zawsze racje
2. jeśli milicjant nie ma racji, patrz. p.1