Ślady historii: Cmentarz żydowski w Ziębicach
Niektórzy odwiedzają cmentarz raz w roku, w święto Wszystkich Świętych, niektórzy bywają tam nawet co kilka dni. Najczęściej przychodzimy odwiedzić groby i pomodlić za bliskich zmarłych. Mało kto pamięta, że jest to miejsce z własną historią, wpisującą się w dzieje całej społeczności.
Pani Aurelia Przybył przybliża nam historię cmentarza żydowskiego w Ziębicach, który choć niszczejący i zapomniany, stanowi jeden z nielicznych śladów po społeczności Żydów w mieście.
Społeczność żydowska w Ziębicach istniała w miasteczku niemal od jego początku. Znikała przeganiana kolejnymi prześladowaniami i odradzała się co kilkaset lat. Jak pisze Grodecki w „Polsce piastowskiej” (za: Mikołaj Wojciechowski „Charakter działalności gospodarczej Żydów w średniowiecznej Polsce”): „W 1297 r. klasztor cysterski w Henrykowie na Śląsku kupił u Żyda Merklina z Ziębic wieś Czesławice”. Pierwsze wzmianki o żydowskich mieszkańcach Ziębic pochodzą więc już ze średniowiecza. Nie ominęły ich zapewne pogromy z XV wieku obejmujące Wrocław i Dolny Śląsk, a związane z działalnością Jana Kapistrana, gdyż o mieszkańcach wyznania mojżeszowego w Ziębicach wzmiankuje się później dopiero na początku XVIII wieku.
- Dopiero w późniejszych latach w mieście miało się osiedlić kilku Żydów, którzy utrzymywali się przede wszystkim z handlu obnośnego po okolicy. Ziębice po 1742 r. znalazły się pod panowaniem Prus. W 1776 r. niewielka gmina ziębicka, składająca się z ok. sześciu rodzin została rozwiązana na mocy edyktu pruskiego. Członkowie gminy zostali ponownie wygnani z miasta. Na początku lat 90. XVIII w. Żydzi po raz kolejny osiedlili się w Ziębicach i założyli gminę, która tym razem przetrwała prawie 150 lat, bo aż do czasów III Rzeszy. Członkowie gminy utrzymywali się z handlu tekstyliami. W XIX w. liczebność gminy wzrastała. W 1803 r. gmina liczyła ok. 70 osób (19 rodzin), pięć lat później - już ok. 90 osób (26 rodzin), a w 1811 r. w mieście było już ok. 120 (28 rodzin). W drugiej połowie XIX w. wielu członków miejscowej gminy podjęło decyzję o emigracji z miasteczka. Kierowali się oni do większych miast, które mogły im zapewnić lepsze warunki na przyszłość. W 1871 r. w Ziębicach mieszkało jeszcze 132, a w 1880 roku - 117 Żydów. Na początku XX w. ich liczba spadła już do 56 osób w 1907 r., 54 osób w roku 1913 i do 50 osób na przełomie 1924/25 roku – czytamy na portalu https://sztetl.org.pl/.
To właśnie w czasie dziewiętnastowiecznego rozkwitu gminy żydowskiej w ówczesnym Münsterbergu założono cmentarz żydowski i wybudowano synagogę.
Kirkut otoczony ceglanym murem (obecnie z wieloma wyrwami, ulega degradacji) znajduje się na wzniesieniu u zbiegu ulicy Piaskowej i Łokietka w Ziębicach. Zajmuje około 20 arów, jest zbudowany w kształcie prostokąta o wymiarach 55x38 metrów.
- Cmentarz powstał 1 lipca 1814 roku, kiedy ten teren został zakupiony w związku z rozporządzeniem pruskim, które mówiło, że społeczności żydowskie korzystające z miejsc pochówku oddalonych więcej niż milę, zobligowane są do stworzenia cmentarzy bliżej. Miało to ograniczyć przewożenie ciał zmarłych na duże odległości i tym samym zminimalizować ryzyko rozsiewania epidemii. Wcześniej bowiem zmarli z gminy ziębickiej chowani byli na cmentarzu w Białej (Zülz) koło Prudnika. Co ciekawe, w 1829 roku okazało się, że ziemię gminie żydowskiej sprzedał oszust, nie mający praw do gruntów, i trzeba było zapłacić za nią jeszcze raz – mówi Aurelia Przybył.
Wejście na teren cmentarza stanowił dom przedpogrzebowy. Wewnątrz ściany zdobiły malowidła z motywami hebrajskimi i kwiatowo-geometrycznymi oraz inskrypcje, a na sklepieniu widniała Gwiazda Dawida. Budynek powstał w 1954 roku dzięki fundacji dzieci Salomona Sachsa, ziębickiego kupca, niektóre źródła podają, że był właścicielem gorzelni.
- Pamiętam jeszcze, że była tu przepiękna kuta brama i na niej napis „Ein Geschenk der Kinder des Seit 1854. Auf diesel Friedhof ruhenden Kaufmann Salomon Sachs T.”, czyli, że jest to dar od dzieci Salomona Sachsa T., kupca pochowanego na cmentarzu od 1854 r. – wspomina pani Aurelia.
Dziś dom przedpogrzebowy jest w katastrofalnym stanie, po uprzątnięciu wnętrza przez uczniów pani Aurelii, kilka lat temu okna i drzwi zostały zamurowane.
Na ziębickim cmentarzu znajduje się około 130 macew, wiele z nich jest zniszczonych, powalonych, rozbitych lub jakby przydymionych, na niektórych widać, że ktoś próbował zetrzeć wykute na nich napisy.
- Najstarsze groby pochodzą jeszcze sprzed oficjalnego założenia cmentarza: z 1782 roku, w którym pochowany jest Abraham Langendorf i z 1814 roku, gdzie spoczywa Jakub, syn Nataniela Sachsa – wskazuje Aurelia Przybył.
W 1933 roku naziści zdewastowali cmentarz, podobnie jak ziębicką synagogę mieszczącą się przy ulicy Wąskiej, a w 1943 roku sprzedano ten teren. W 1945 roku cmentarz znowu zaczął funkcjonować, tym razem stał się miejscem pochówku Żydów, którzy po wojnie osiedlili się w Ziębicach. Łatwo można odczytać powojenne macewy Izraela Segala i Juliusza Diwera. Na cmentarzu żydowskim znajduje się także grób babci Fimy Borysa, utytułowanego tenisisty stołowego, który po wojnie zamieszkał w Ziębicach, gdzie uczęszczał do szkoły podstawowej. Tu też zaczęła się jego przygoda z ping-pongiem. Z Ziębic Fima Borys wyjechał do Wrocławia, a następnie w 1957 roku do Izraela.
- Nie wszyscy powojenni żydowscy mieszkańcy Ziębic grzebali tu swoich zmarłych. Część wiedziała, że nie zostaną tutaj na stałe, część chowała bliskich na większych cmentarzach, jaka choćby na ulicy Lotniczej we Wrocławiu, a nawet na cmentarzu komunalnym w Ziębicach. Byli też tacy, którzy najpierw zostali pochowani na cmentarzu żydowskim, a następnie przeniesieni na cmentarz komunalny.
W judaizmie nagrobki nazywane są macewa (lub maceba) - to pionowo ustawiona płyta zakończona trójkątnie lub owalnie. Inskrypcja zazwyczaj zaczyna się dwiema literami "pe i nun", co jest skrótem od "tu pochowany", a następnie znajduje się imię zmarłego i imię jego ojca. Z czasem zaczęto podawać pełne imię i nazwisko zmarłego. Pod spodem umieszczano sentencje z odniesieniem do życia zmarłego, jego zasług lub żalu, jaki spowodowała jego śmierć. U szczytu macewy znajdują się reliefy, które mają nie tylko funkcję zdobniczą, ale przede wszystkim symboliczną, odnoszą się bowiem bezpośrednio do zmarłego, mogą mówić o jego zawodzie, rodzaju śmierci, czy miejscu w społeczności.
Na ziębickich macewach możemy zauważyć na przykład wyryte:
- Dzban - ten symbol zdobi groby zmarłych pochodzących z plemienia Lewitów. Lewici byli pomocnikami kapłanów, między innymi obmywali dłonie rabinom i czytali Torę w synagodze.
- Dłonie w geście błogosławieństwa umieszczano na grobach rabinów lub cadyków
- Korona – może symbolizować rabina lub osobę cieszącą się szczególnym szacunkiem społeczności
- Złamana palma – palma może być symbolem prawości i uczciwości zmarłego, a jej złamanie to symbol nagłej śmierci.
- Złamana świeca – świece umieszczano na macewach kobiet, gdyż to kobiety zapalały szabasowe świecie, złamana świeca to symbol nagłej śmierci
- Złamana róża – może symbolizować nagłą śmierć
- Klepsydra ze skrzydłami – może być metaforą przemijania, ulotności życia, ale także cykliczności
- Świeczniki siedmioramienne czy gwiazdy Dawida mogą po prostu oznaczać grób Żyda.
Należy wspomnieć, że kirkut w Ziębicach stał się niejako zaczątkiem wspaniałej inicjatywy, która przywróciła pamięć o dawnych żydowskich mieszkańcach Ziębic we współczesnej świadomości, a na którą składały się różne działania kulturalne i edukacyjne. Spiritus movens była tu pani Aurelia Przybył właśnie.
Wszystko zaczęło się w 2010 roku, kiedy z uczniami Gimnazjum im. Mikołaja Kopernika zaczęła sprzątać cmentarz. Najpierw była to jedna klasa, potem cała szkoła, następnie włączyły się inne placówki, szczególnie Szkoła Podstawowa nr 2.
- Moi rodzice byli repatriantami, mama opowiadała mi, że na wschodzie na jednym podwórku bawiły się dzieci żydowskie, niemieckie, ukraińskie i polskie. Żyli w zgodzie, a ta wielokulturowość każdego z nich wzbogacała na swój sposób. Mama opowiadała mi także o ziębickich Żydach, szczególnie o lekarzu, Goldblumie, który był świetnym diagnostą. Gdy moja siostra zachorowała na koklusz, sprowadził dla niej penicylinę ze Stanów Zjednoczonych. Niestety, paczka nie doszła na czas i siostra zmarła, ale oddanie tego lekarza swojej pracy było wielkie. Moi rodzice zawsze z szacunkiem wyrażali się o każdej kulturze i religii, z którą mieli do czynienia i ja to przejęłam. Kiedyś spotkałam panią Raję Połaniecką, znajomą rodziców i zapytałam, czy mogłabym z uczniami posprzątać cmentarz żydowski, czy są jakieś obostrzenia, a jest ich dużo, nie można na przykład niczego wyrywać z korzeniami, można tylko przyciąć przy ziemi – opowiada Aurelia Przybył.
Po uporządkowaniu cmentarza zrodził się z kolei pomysł: pokazanie młodzieży wielokulturowości Ziębic. Kilkuletni projekt wiązał się nie tylko z wycieczkami edukacyjnymi, ale na przykład także ze zbieraniem wspomnień dawnych mieszkańców Ziębic, Żydów rozproszonych dziś po całym świecie, i ich sąsiadów. Zwieńczeniem tych działań była wzruszająca akademia przygotowana przez ziębicką młodzież (możecie o niej przeczytać tu: Znajomi z sąsiedztwa – Żydzi w powojennych Ziębicach i Muzeum na Kółkach).
Ten czas to także niezwykłe, pouczające spotkania. Jak choćby z Fimą Borysem czy potomkiem rodziny Schottläderów.
- Podczas zwiedzania wystawy w Muzeum Miejskim z okazji 1000-lecia Wrocławia zobaczyłam zdjęcie i porcelanę Juliusza Schottlädera, Żyda urodzonego w Ziębicach, który potem związany był z Wrocławiem, ale ciągle o Ziębicach pamiętał, ufundował na przykład nasz Park Miejski. Dowiedzieliśmy się, że muzeum ma kontakt z jego potomkami. Dzięki muzeum Polin z Warszawy nawiązałam kontakt z Hansem Schottläderem praprawnukiem Juliusa. Jakiś czas potem ten Hans Schottläder odwiedził Ziębice razem z żoną. Nieprawdopodobny zbieg okoliczności sprawił, że następnego dnia, 3 czerwca 2011 roku, wybieraliśmy się z uczniami, by sprzątać cmentarz żydowski. Okazało się, że znajduje się tam grób Berty Schottläder, która zmarła po połogu jako młoda kobieta. Hans właśnie tu na cmentarzu opowiedział nam historię swojej rodziny, często tragiczną i naznaczoną wojną i Holokaustem – wspomina Aurelia Przybył.
Wszystkie rozmowy, korespondencje, zebrane historie, materiały, dokumenty i zdjęcia pani Aurelia zebrała i opracowała w formie książki: „Dawni mieszkańcy Ziębic pochodzenia żydowskiego”, którą można nabyć w ziębickim muzeum.
- Moim największym marzeniem jest odrestaurowanie muru ziębickiego cmentarza żydowskiego. Pukałam już do wielu drzwi, z wieloma osobami i instytucjami rozmawiałam. Mam nadzieję, że kiedyś uda się to zrobić – kończy pani Aurelia.
Przeczytaj komentarze (3)
Komentarze (3)