[ROZMOWA] Hipnoza to nie szarlataństwo ani magia
Czym tak naprawdę jest hipnoza i kto ją może stosować? Co dają seanse i jak z nerwusa zmienić się w ogarniętego totalnym spokojem człowieka? O tym, w rozmowie z portalem Doba.pl opowiada Andrzej Chmielewski, świebodziczanin, który od 5 lat prowadzi gabinet hipnoterapii.
Jak w Pana życiu pojawiła się hipnoza?
Przez poszukiwanie spokoju. Najpierw próbowałem medytacji, szukałem pomocy u psychologa, bo od urodzenia byłem człowiekiem niespokojnym, z wybuchowym charakterem. I nadszedł taki czas w moim życiu, że chciałem wreszcie zaznać tego spokoju, wyciszenia. Wtedy zaciekawiła mnie hipnoza. Przez ponad 5 lat ćwiczyłem i na sobie i na znajomych, którzy byli moimi królikami doświadczalnymi. Okazało się, że wychodzi mi to całkiem nieźle. Zapisałem się więc na kurs do Janusza Gołyńskiego, zdałem go i posiadam dyplom hipnotyzera pierwszego stopnia.
Niektórym hipnoza kojarzy się z szamaństwem. Z tym, że człowiek staje się marionetką w czyiś rękach i nie panuje nad sobą. Czy słusznie?
Absolutnie nie. Seans można porównać mniej więcej do jednego z etapów snu. Nie jest prawdą, że człowiek po hipnozie nic nie pamięta, że mogę z nim robić co zechcę. To mity powielane przez lata, które zwyczajnie szkodzą.
W takim razie kto może poddać się hipnozie?
W zasadzie każdy człowiek powyżej 16 roku życia. Hipnoza pomaga w leczeniu traum, wycisza, pozwala złapać balans, może pomóc rzucić palenie i zmotywować do przestrzegania diety. Przychodzą do mnie różne osoby, każdy z innymi problemami. Oczywiście jak mantrę powtarzam, że nie jest to cudowna metoda, która potrafi uleczyć. Nigdy nie odradzam wizyt u lekarzy specjalistów. Powodzenie zależy od tego z jakim człowiek przychodzi nastawieniem. Nasza podświadomość jest w stanie zrobić wszystko z naszym organizmem. Wynik i ostateczna korzyść zależy tylko i wyłącznie od człowieka, który do mnie przychodzi. Najważniejsze są jego chęci zmian. Są ludzie, którzy mówią mi, że mają problem z tym czy tamtym. W trakcie sesji negują hipnozę mówiąc, że ona nie zadziała, więc efekty będą mizerne.
Czyli największe znaczenie ma chęć zmiany oraz sama podświadomość, której przecież na co dzień nie doceniamy?
Ja pracuję tylko na podświadomości wbijając się w odpowiednim momencie ze słowami-kluczami. Sama hipnoza jest efektem wielu dziedzin nauki, jak chociażby lingwistyka stosowana na co dzień przecież przez polityków, którzy przy jej pomocy wciskają nam różne kłamstwa, a nasze mózgi nawet tego nie wychwytują.
Ile trwa seans i jak długo należy poddawać się hipnozie, aby uzyskać zadowalający efekt?
Każdy hipnoterapeuta ma swój wypracowany warsztat i pracuje inaczej. W pełnym cyklu zawiera się 6 sesji, każda trwa około godziny. Mam różne przypadki i to od nich zależy w większości długość spotkania. Potrzebuję czasu, żeby nie zrobić tego tak gwałtownie jak pokazuje to tvn (śmiech).
No właśnie, proszę powiedzieć czy to co pokazywane jest w telewizji jest w ogóle możliwe? Przyznam, że dla mnie wygląda to teatralnie i groteskowo. Jakoś nie mogę uwierzyć w to, że te osoby rzeczywiście są zahipnotyzowane i na dodatek nic później nie pamiętają.
Powiem to tak, za słowami pana Janusza, który zna hipnoterapeutę, który tam występuje. Mówiąc kolokwialnie: jego chyba z pieniędzmi przycisnęło. Żeby robić takie rzeczy jakie on pokazuje trzeba pracować z kimś bardzo długo. To możliwe tylko wtedy, kiedy ta podświadomość i ten umysł jest wypracowany i wytrenowany. Wtedy faktycznie na znak osoba może poddać się hipnozie. Jak już wcześniej wspominałem nie jest też prawdą, że ktoś traci pamięć. Można ten efekt maksymalnie utrzymać do 15 minut. Nie jestem w stanie wymazać pamięci długotrwałej. Na pierwszej sesji uczę relaksacji i ćwiczeń krótkich, które można wykonywać samemu. Pokazuję jak wykonywać autohipnozę, która jest równie przydatnym narzędziem.
Porozmawiajmy teraz o korzyściach jakie płyną z hipnozy.
Można rzucić palenie, pozbyć się lęków, fobii. Efekty pojawiają się w zależności od człowieka. Samej hipnozie jesteśmy w stanie poddać się wszyscy. Zależy to od nastawienia. Nie mam cudownej mocy, nie wyskoczę z wahadełkiem i zrobię pstryk i ktoś będzie udawał kurę. Wszystko siedzi w nas.
Fatalną reklamę hipnozie robią sceniczne pokazy hochsztaplerów, a przecież wiele osób mogłoby z niej korzystać i czerpać pełnymi garściami.
Jesteśmy sto lat za murzynami, mówiąc wprost. Nasi zachodni sąsiedzi, Czesi, Niemcy, na porządku dziennym korzystają z dobrodziejstwa hipnozy chociażby w stomatologii.
Być może wynika to z tego, że Polska jest jednak krajem katolickim, a wiara neguje wszystko co związane z ingerencją w ludzki umysł, z magicznością.
Ma pani rację. Jeśli chodzi o samą hipnozę i podejście do struktur lingwistycznych to najważniejszy jest odpowiedni szyk zdania. Podam przykład dwóch wyrazów: im tym. Im dłużej mnie słuchasz, tym bardziej się relaksujesz. To zdanie wchodzi całkowicie i żadna część naszej podświadomości nie sprzeciwi się mu. Więc gdzie tu jest magia? No nigdzie jej nie ma. To oparta na nauce technika. Usłyszałem kiedyś od pewnego księdza: wiara i kościół już od dawna się rozjeżdża. I skoro tak twierdzi duchowny, to chyba wie co mówi.
Justyna Bereśniewcz
Napisz do autora: dsw@doba.pl
Dodaj komentarz
Komentarze (0)