Eksperci UPWr: afrodyzjaki, czyli przez żołądek do serca
Dr Marzena Styczyńska z Katedry Żywienia Człowieka o tym, że miłość i jedzenie mają ze sobą wiele wspólnego, o działaniu szparagów, żeń-szenia, ostryg i czekolady oraz o tym, które afrodyzjaki mają udowodnione działanie, a którym tylko przypisywano magiczne właściwości.
Historia afrodyzjaków sięga początków ludzkości, kiedy ludzie odkryli, że miłość i jedzenie mają ze sobą wiele wspólnego. Samo słowo pochodzi od Afrodyty, greckiej bogini seksualności, miłości oraz piękna i definiuje środek (pokarm lub lek), który wzbudza pożądanie seksualne.
– Mechanizmy działania afrodyzjaków są bardzo różne. Pożądanie seksualne jest bowiem regulowane i kontrolowane przez ośrodkowy układ nerwowy, który angażuje m.in. dotykowe, węchowe i psychiczne bodźce organizmu. Naturalne afrodyzjaki wywołują specyficzny efekt fizjologiczny, ale nie są psychicznie aktywne. Mogą wpływać na przepływ krwi, zwiększać ukrwienie narządów i tym samym zmieniać czas trwania aktywności seksualnej. Również skład i wartość odżywcza niektórych produktów zwyczajnie poprawia zdrowie lub dobre samopoczucie i w konsekwencji poprawia też sprawność seksualną i libido. Większość informacji zgromadzonych w literaturze opiera się jednak na efekcie placebo, niż na rzeczywistym, biologicznym działaniu na organizm – mówi dr Marzena Styczyńska.
Tłumaczy, że podczas przygotowywania posiłków czy konsumpcji angażujemy wszystkie zmysły: dotyk, węch, wzrok i słuch. Dlatego też często za afrodyzjaki uznawane były i są produkty o kształcie, kolorze czy zapachu rozbudzającym pożądanie. Symbolem stały się szparagi, smardze, seler naciowy, żeń-szeń, awokado, truskawki czy ostrygi. Substytutem przyjemności jest też czekolada o obłędnym aromacie i konsystencji aksamitu, która dzięki zawartości fenyloetyloaminy, przyczynia się do uwalniania „hormonów szczęścia” – serotoniny i dopaminy. Wrażenia te potęgują zawarte w czekoladzie anandamid, teobromina, cynk i L-arginina.
Ważne miejsce zajmują też przyprawy – ostre, intensywne, aromatyczne, pobudzają nasze zmysły, ale też zwiększają przepływ krwi i ciśnienie, dając podobny efekt jak pobudzenie seksualne.
Również tekstura czy temperatura potraw i produktów sprawiają, że jedzenie jest dla nas interesujące. Koniuszki palców są bardzo unerwione, dzięki nim możemy poczuć czy ciasto jest dobrze wyrobione, czy jabłko jest odpowiednio jędrne, a masa doskonale aksamitna.
- Niepozornie wyglądający lubczyk z uwagi na aromatyczne substancje czynne: olejki eteryczne, żywice i kumaryny, od wieków stosowany był jako afrodyzjak, bo zapach może w nas obudzić apetyt, ale i pożądanie – mówi naukowczyni UPWr.
Dodaje, że nie tylko konkretne produkty czy potrawy mogą pobudzać nasze zmysły, ale również wspomnienia mają wpływ na pozytywne odczucia. Mowa tu o żywności sentymentalnej (comfort food), potrawach, które przywołują wspomnienia z dzieciństwa, rodzinnego domu, beztroskich chwil w grupie przyjaciół, potrawach które zapewniają psychiczny komfort.
- „Comfort food” to z reguły proste w przygotowaniu produkty wysokokaloryczne. W polskiej tradycji kulinarnej do potraw tych należą np. domowy rosół, bigos, pierogi, kotlet schabowy, zupa pomidorowa czy sernik. Wysokokaloryczne, wysokowęglowodanowe i wysokotłuszczowe jedzenie aktywuje w mózgu system nagradzania i powoduje chwilowe odczuwanie przyjemności i wzrost pobudzenia emocjonalnego – wyjaśnia dr Styczyńska.
Dodaj komentarz
Komentarze (0)