Zatrzymany za kradzież kawy o wartości 600 zł
24 paczki markowych kaw o wartości blisko 600 złotych ukradł ze sklepu 25-letni mieszkaniec Dzierżoniowa. Mężczyzna nie po raz pierwszy sięgnął po towar, za który nie zapłacił. Nie po raz pierwszy również zatrzymali go policjanci z patrolu.
30 lipca tuż po godzinie 10.00 policjanci z dzierżoniowskiej prewencji podczas patrolu ul. Kościuszki zauważyli znanego im mężczyznę, który na widok radiowozu zaczął nerwowo się zachowywać. Funkcjonariusze postanowili sprawdzić to nietypowe zachowanie. W trakcie kontroli ujawnili 0,5 kg opakowanie markowej kawy. Mężczyzna przyznał się, że kawę ukradł dzień wcześniej w jednym z dzierżoniowskich marketów. W toku wyjaśnienia okoliczności tej sprawy okazało się, że 25-latek ukradł łącznie 24 duże opakowania kawy. Do sklepu udawał się dwukrotnie. Najpierw rano ukradł 12 opakowań i tyle samo wieczorem. Mężczyzna wyjaśnił, że kawę sprzedał przypadkowo napotkanym osobom za połowę jej wartości. Uzyskane ze sprzedaży kradzionego towaru pieniądze wydał na gry w automaty.
Policjanci przedstawili 25-latkowi zarzut z art. 278&1 kk. Mężczyzna był już wcześniej notowany za kradzieże sklepowe. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Źródło: KPP w Dzierżoniowie
Przeczytaj komentarze (19)
Komentarze (19)
To nikt inny niż młody chłopczyk, biedny, wychudzony, znany jako Gutek z Ząbkowickiej (skrzyżowanie Ząbkowickiej i Bielawskiej) który w ciągu dnia pod marketami żebra "kupi mi Pan/Pani coś do zjedzenia, dla siostrzyczki malutkiej, ja nie chce pieniędzy, mogę przy Panu/Pani zjeść". Z kasą wiadomo co robi, a z zakupami chodzi po Ząbkowickiej, po sąsiadach i sprzedaje za zaniżoną cenę... ale ludzie mu pomaga, bo to taki chudy biedny chłopczyk jest.... a pełnoletniość dawno skończył i pomysł na 'dobroczynny biznes' ma ... Kiedyś zaproponowałem mu pracę (mam firmę z dużym placem, na którym trzeba było zadbać o czystość i zieleń) to mnie wyśmiał, że to (żebranie) jest jego praca i z tego żyje, a miesięcznie wyciąga spore pieniądze.
Tak samo taka otyła kobieta, która żebrze w rynku pod mięsnym u Lisiewicza co sobotę - też zaproponowałem jej pracę (również utrzymanie terenu i zieleni) to nie była zainteresowana, z tego samego powodu... bo sposób na życie już ma. A te jej "głodne dzieci" dla których zbiera w życiu nie widziały artykułów które "kochana mamusia" dostaje pod sklepem...
LUDZIE !! OTWÓRZCIE OCZY !! NIE DAJCIE SIĘ NABIERAĆ !!