Czy te wspaniałe nauczycielki wyglądają na wypalone? Rodzice! One są ważniejsze, niż wasze dzieci. Nie wierzycie?

piątek, 7.3.2025 11:06 1842 3

– Nauczyciel to nie tylko wykładowca, wychowawca, powiernik. Także śledczy, prokurator, sędzia... Ale i ratownik! – powiedziała psycholog Małgorzata Michalska na konferencji o zdrowiu psychicznym zorganizowanej w Kłodzku przez Powiatowe Centrum Psychologiczno-Pedagogiczne. A – co chyba powszechnie wiadomo – trzeba przede wszystkim zadbać o ratowników, by mogli skutecznie udzielać pomocy.

To już trzecia taka konferencja zorganizowana z inicjatywy Magdaleny Zaremby, dyrektor PCP-P. Z założenia mają one zwracać uwagę na to, co nowego dzieje się z młodzieżą, jak z nią pracować, by ją uczyć świata, ale także – i to coraz częściej – pomóc przetrwać w tym świecie. Przed rokiem Małgorzata Sandecka z Kuratorium Oświaty, szefowa Delegatury w Wałbrzychu, czym innym wzbudziła entuzjazm nauczycieli.

– Dziecko jest najważniejsze, ale... – mówiła wtedy. I zaproponowała taki temat kolejnej konferencji: „Nauczyciele a zdrowie psychiczne”. – Musimy pomyśleć o sobie. Bo nie nadążamy za światem, nie nadążamy za dziećmi – uzasadniła. A rodzice – zdaniem pani kurator – „roszczą sobie prawa”. Jak wtedy zrozumieliśmy, nadmierne prawa do ingerencji w pracę szkoły i nauczycieli. Nauczyciele się ich wręcz boją!

Czy zatem na wyrost był tytuł prelekcji Małgorzaty Michalskiej: „Nie lubię poniedziałków, czyli o wypaleniu zawodowym wśród nauczycieli”? JESZCZE lubią... Mają jednak coraz więcej problemów. Dobrze, by wiedzieli o nich także rodzice uczniów. – Zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży jest w kryzysie – zaczęła dość sztampowo psycholog z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Radzionkowie.

Potem zobaczyliśmy jednak alarmistyczne wskaźniki dotyczące formy psychicznej nauczycieli. Co trzeci jest wypalony zawodowo! To nie moda, ale groźne zjawisko. Co to oznacza? Są nie tylko emocjonalnie wyczerpani i czują się fizycznie zmęczeni, ale mają obniżone poczucie wagi własnych osiągnięć. Kończy się to, że w szkole zamiast imion, uczniowie słyszą od nich numerki z dziennika. Dla wielu z butelką alkoholu.

Kiedyś było inaczej? Może. Co możemy TERAZ zrobić, by zapobiegać wypaleniu zawodowemu? – To nie jest proste... – mówiła Małgorzata Michalska. Nauczyciele kierowani są lub sami wybierają liczne szkolenia podnoszące ich kwalifikacje zawodowe, ale kto na tym korzysta? Czy  oni sami? Czy wzmacnia to w nich poczucie własnej wartości [która dla nas jest oczywista], ich pewność siebie, szacunek dla samych siebie?

Oni zadają sobie na przykład pytanie, co robić, jeśli uczniowie nie są zainteresowani nauką? „Może to ja nie nadaję się do tej pracy?” – pytają się sami siebie nauczyciele. Czują złość, bezradność... Narasta frustracja. Nauczycielom potrzebna jest tzw. superwizja czy nawet psychoterapia, a nie kolejna „podyplomówka”. Trzeba im pomóc przyjrzeć się ich własnym emocjom. To dopiero wyzwanie dla władz oświatowych.

Małgorzata Michalska miała tu dla nich propozycje. Czy skorzystają? Mamy wątpliwości, choć akurat dyrektor Magdalena Zaremba zadeklarowała swoją pomoc. Prelegentka wskazała inicjatywę „Budząca się szkoła”. A nic ponoć nie polepsza nastroju nauczycieli, niż możliwość „robienia czegoś po swojemu”. Tylko czy da się upowszechnić wiarę w indywidualny potencjał każdej szkoły, dyrektora, nauczyciela i ucznia?

Program współpracy z rodziną? – Mamy tu dużą lekcję do odrobienia – nie kryła Małgorzata Michalska. Kontaktom nauczyciela z rodzicami towarzyszy lęk, choćby na wywiadówkach. Chowają się więc za procedurami, a czasem bronią się arogancją. Czy jednak tylko szkoła jest temu winna? A sami rodzice. Prelegentka zaproponowała tzw. dialog motywujący. To nie żadne czary mary, ale technika, której można się nauczyć.

A jak pani psycholog z Radzionkowa zakończyła swoją prelekcję? Jednak optymistycznie! – Nauczyciel jest artystą, nie tylko dlatego, że sztuką jest przeżyć za takie pieniądze... – zażartowała. Całkiem poważnie podała wynik badań: ponad 70 proc. nauczycieli ponownie wybrałoby swój zawód. Nic dziwnego. W auli „Chrobrego” było przeszło 100 kobiet i tylko kilu mężczyzn. One tak łatwo się nie poddają i nie histeryzują.

I ważne głosy dwóch nauczycielek. – W trakcie studiów nikt nas nie nauczył dbać o siebie – zwróciła uwagę Angela Herberger. A – co podkreśliła – stres to proste zjawisko biochemiczne i można go zmniejszyć choćby odpowiednio się odżywiając. Joanna Stoklasek-Michalak mówiła z kolei i ślepej uliczce edukacji. Wszyscy żyjemy pod presją wszechobecnych ocen i to one stają się celem, a nie poznanie. Jak tu się nie wypalić? [kot]

Przeczytaj komentarze (3)

Komentarze (3)

Nowy wątek
rak sobota, 08.03.2025 09:15
czytać ze zrozumieniem ---Światowy ranking szkół wyższych. Na liście dużo...
Logik piątek, 07.03.2025 11:52
Dzieci są ważniejsze. Gdyby dzieci nie były ważniejsze to nauczyciele...
sobota, 08.03.2025 09:08
racja w 200 procentach