"Choć minęło tyle czasu, trudno o tym zapomnieć" - mija 19 lat od powodzi 1000-lecia
- Choć minęło tyle czasu, trudno o tym zapomnieć – wspomina powódź tysiąclecia, pani Bogusława mieszkanka Kłodzka. - To był ogromny strach i przerażający widok. Ludzie płakali i pomagali sobie nawzajem, dzielili się wszystkim co mieli.
Noc z 7 na 8 lipca 1997 r. na zawsze pozostanie w pamięci kłodzczan. To właśnie wtedy stolicę naszego powiatu nawiedziła wielka woda. Najgroźniejsza i najtragiczniejsza w skutkach klęska żywiołowa jaka dotknęła Kłodzko sprawiła, że pod wodą znalazło się 37 ulic i 14 km dróg.
- Mój kolega mieszkający wraz z żoną i 2 dzieci na ul. Chełmońskiego zostali całkowicie odcięci od możliwości wydostania się. Poszli na samą górę i całą noc siedzieli przy kominie i modlili się. Jak on mi to opowiadał to miałem zły w oczach – wspomina pan Zygmunt. - Niestety teraz jako mieszkaniec Kłodzka jestem zaniepokojony tym, że od górnego do dolnego jazu to to koryto aż się prosi o wyczyszczenie, bo ta rzeka zarasta.
Dramatyczne chwile wspomina również Janusz Marnik z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kłodzku.
- To były dantejskie sceny. Pamiętam, że akurat tego dnia rozpoczynałem służbę i w pracy zostałem prawie tydzień. W wielu miejscach ludzie zostali odcięci i musieliśmy ich ewakuować łodziami. Niestety pamiętam także, że w wielu przypadkach ludzie nie chcieli się ewakuować jak podchodziliśmy do nich zanim tej wody nie było jeszcze dużo, a po przejściu fali powodziowej ci sami ludzie twierdzili, że nikt im nie udzielił pomocy - mówi Janusz Marnik z KP PSP w Kłodzku. - Proszę pamiętać, że jeżeli służby mówią, że trzeba się ewakuować to trzeba, bo lepiej ewakuować się 10 razy na darmo niż raz nie zdążyć - dodaje.
Dr Janusz Łach z Zakładu Geografii Regionalnej i Turystyki, Uniwersytetu Wrocławskiego w swojej publikacji stwierdził, że powódź z 1997 roku była największym wezbraniem XX wieku na obszarze Ziemi Kłodzkiej, osiągając rekordowe wartości stanów wód (655 cm).
Przeczytaj komentarze (5)
Komentarze (5)