rakdzisiaj, 9 min temu
Rak mówi: Most Złotostocki to katastrofa! Właśnie wróciłem z miasta i znowu widzę to samo — most Złotostocki na granicy katastrofy!
Nie trzeba być tumanem, żeby zobaczyć, że to, co się dzieje na moście złotostockim, to proszenie się o nieszczęście. Taśmy ostrzegawcze? No i co z tego? Przecież one mogą się zerwać w nocy, albo ktoś ich nie zauważy — zwłaszcza, że w ciemnościach niewiele widać!Ja mówię jasno: trzeba tam postawić porządne, metalowe barierki po obu stronach i dobrze je zabezpieczyć. Nie jakieś tam papierowe taśmy, które wiatr rozwieje albo dzieciak zerwie dla zabawy. Barierki, które zatrzymają każdego, kto pomyśli, że może tam przejść lub przejechać bezpiecznie.
Takie zabezpieczenie to podstawa, a nie jakieś prowizorki! Bo jak ktoś tam wpadnie, to później będzie lament i szukanie winnych. A można tego uniknąć — wystarczy tylko pomyśleć i działać.
Rak mówi, żeby nie czekać na tragedię!
A widzicie, ile ich jest — jakby ktoś rozdawał je na pamiątkę
rakponiedziałek, 14.07.2025 10:54
Lądek: miasto strachu i taśmy, której nie ma”
„Inwestycje po lądecku: mosty się walą, ale stołki trzymają”
„Gdy władza wraca tylnym wejściem”
Dopóki w Lądku-Zdroju inwestycjami „zajmuje się” człowiek po szkole budowy traktorów, dopóty miasto będzie wyglądać, jak wygląda. Facet, który od trzydziestu lat kręci się po urzędzie jak powiatowy satelita, był już wszystkim: od burmistrza po cień obecnego włodarza. Startował dwa razy – przegrał. Społeczeństwo powiedziało mu: dziękujemy. Ale wrócił. Nie głosami ludzi, tylko na cudzych plecach, po cichutku, tylnym wejściem, jak ciwanczka pod marynarką.
I dziś ten sam gość „nadzoruje” inwestycje w gminie. Efekt? Przypomnijmy: w październiku 2023 roku w Lądku-Zdroju zginął człowiek. 70-letni mężczyzna spadł z uszkodzonego przez powódź mostu św. Jana. Burmistrz wtedy zapewniał, że wszystkie niebezpieczne miejsca są zabezpieczone taśmami lub barierkami. Tyle że taśmy widziano chyba tylko w telewizji. Dziś sytuacja się powtarza – są dziury, są zniszczenia, są zagrożenia. Ale taśm? Znów brak.
Czy burmistrz znowu powie, że „to przez ludzi, że nie słuchają”, że „taśmy znikają”? A może znów ktoś zginie, zanim ktoś za coś odpowie?
Co gorsza – ludzie boją się to zgłaszać. Jak pan Mirosław. Rozmawialiśmy z nim. Powiedział: „Nie chcę się wychylać. Remontuję mieszkanie, dostałem zasiłek, nie chcę, żeby OPS mi to cofnął”. To teraz już nawet zagrażających życiu niedopatrzeń nie można zgłaszać, bo się boisz, że urzędnik się obrazi i cofnie pomoc?
A teraz garść liczb, które bolą bardziej niż podatki. W gminie Lądek-Zdrój, liczącej nieco ponad 5500 mieszkańców, zatrudnionych jest 244 pracowników – na różnych szczeblach, w różnych jednostkach. Roczny koszt? Ponad 10 milionów złotych. To są dane od samego burmistrza, nie „wymysły” Raka.
244 pracowników na 5500 mieszkańców. Prosty rachunek: jeden etatowy pracownik gminy przypada na nieco ponad 22 mieszkańców. Gdyby to była szpitalna intensywna terapia – może by się zgadzało. Ale to nie szpital. To gmina, która nie może ogarnąć nawet zabezpieczenia mostu.
Do tego dochodzą nasi lokalni reprezentanci – 15 radnych, czyli lokalnych dietożerców, którzy przez 5 lat, co miesiąc, biorą pieniądze niezależnie od efektów. Jeden radny kosztuje podatników ok. 160 000 zł przez kadencję, czyli 32 000 zł rocznie. Pomnóżmy to przez piętnastu:
480 000 zł rocznie.
2 400 000 zł przez całą kadencję.
Dwa i pół miliona złotych, które mogłyby pójść na remonty, drogi, oświetlenie, czy – uwaga – taśmy ostrzegawcze, ale poszły na „nadzór”, „uchwały” i podnoszenie rąk.
Więc teraz pytam serio: wyborcy, o co wam chodzi? Bo wygląda na to, że tu się wszystko dzieje zgodnie z planem – tylko nie waszym. Ci, co mieli marzenia, już je zrealizowali. A wy? Znowu za pięć lat wybierzecie znajomych, rozwódki, nauczycieli, kolegów z podwórka – i będziecie się dziwić, że w Lądku nie działa nawet most.
Rak mówi jak jest.
poniedziałek, 14.07.2025 11:49
Ale bełkot i pomieszanie faktów. Janusz - dokształć się.
RAKwczoraj, 23 godz temu
Dziękuję za opinię. Każdy czyta na miarę własnego zrozumienia A TU JAK WIDAC ZABELKOTANE HAHAHAH– a z tym, jak widać, bywa różnie. Nie szkodzi, proszę próbować dalej – nawet z podstawówką można coś jeszcze nadrobić. Trzymam kciuki !Fakty czasem wyglądają jak bełkot, gdy się ich nie zna. Spokojnie – można się dokształcić. Nawet od Janusza.
rakwczoraj, 22 godz temu
eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeRadny – etat marzeń? 10 godzin w miesiącu, 180 zł za godzinę i cisza w eterze.
Po żołniersku: radny gminny w Lądku-Zdroju ma roboty tyle, co kot napłakał. Jedna sesja w miesiącu – góra 4 godziny. Do tego dwie, może trzy komisje – po 2 godziny. W sumie max 10 godzin miesięcznie.
A dieta? Nawet 1800 zł.
Policzmy razem: 180 zł za godzinę słuchania i podnoszenia ręki.
Ale spróbuj napisać do takiego radnego maila – zapytać, zasugerować coś, wskazać problem.
Reakcja? Cisza. Zero. Olewka.
Nie dostaniesz nawet „dziękuję za wiadomość”, nie mówiąc o: „zajmiemy się tym na komisji”.
Czy to takie trudne napisać „bzdura” albo „ma pan rację – sprawdzę”?
Widocznie tak.
Ale niech tylko zbliżają się wybory – to cud!
Chodzą po domach, klepią po plecach, obiecują kopanie rowów, ogrodzenia, drenaże, nawet przysłowiowe „obieranie ziemniaków”, żeby tylko dostać głos.
A potem?
5 lat ciszy. Zero kontaktu. Zero odpowiedzialności. Tylko kasa co miesiąc.
Taka to „służba społeczna” w Lądku-Zdroju.
Janusz Mocnywczoraj, 22 godz temu
Inni też maja wtyki w radzie. Nie odpisuja bo podobno janusz wysylasz anonimowe maile, a anonimow nikt nie lubi.
rakwczoraj, 19 godz temu
anusz Mocny – nie mieszaj ludziom w głowach.
Po pierwsze: jak Rak pisze do radnych, to zawsze z imienia i nazwiska, ze swojej skrzynki. Serio.
Po drugie: na Doba.pl każdy pisze pod nickiem – taka jest zasada. I korzystam z niej, jak każdy.
Tylko ci, co nie potrafią czytać ze zrozumieniem, widzą w tym „anonimowość”. A to już ich problem, nie mój.
Rak to taki typ, co go trudno wykołować, ale za to warto czytać – jak gazetę.
Niektóre wpisy na Doba.pl mają po 65 tysięcy odsłon, a jakby zliczyć wszystkie – spokojnie ponad 100 tysięcy.
Kumaci wiedzą, o co chodzi – i będą mieli Raka zawsze po swojej stronie.
Reszta... no cóż – dla nich zawsze pozostanie tylko „kum kum”.
rakwczoraj, 18 godz temu
a dlaczego tak jest wg raka ???? ano Pedagog czy specjalista z doskoku? Co z poziomem naszych nauczycieli?
W Polsce od lat toczy się dyskusja o jakości kształcenia nauczycieli i poziomie nauczania w szkołach. Coraz częściej mamy do czynienia z sytuacją, w której rolę nauczyciela pełni osoba, która ukończyła dowolny kierunek studiów (np. rolnictwo, biologię, turystykę), a następnie zrobiła kurs pedagogiczny. Zgodnie z prawem taka osoba nabywa uprawnienia do nauczania. Ale czy naprawdę staje się nauczycielem?
Różnica między osobą, która ukończyła pełne studia pedagogiczne, a kimś, kto „dorobił” sobie pedagogikę na podyplomówce, bywa ogromna. Pedagogika to nie tylko zbiór teorii – to przede wszystkim przygotowanie do pracy z człowiekiem: z jego emocjami, trudnościami, lękami i potrzebą rozwoju. To również warsztat metodyczny, którego często brakuje nauczycielom z tzw. „doskoku”.
Niestety, poziom kształcenia pedagogicznego w Polsce również nie zachwyca. Światowe rankingi uczelni mówią jasno: nasze uniwersytety plasują się daleko za czołówką europejską i światową. Brakuje nowoczesnych metod, indywidualizacji, a także praktycznego przygotowania do zawodu. Do tego dochodzi wieczny problem niskich zarobków, które skutecznie odstraszają najlepszych absolwentów od wybierania ścieżki nauczyciela.
W efekcie w szkołach często spotykamy nauczycieli nieprzygotowanych, wypalonych lub takich, którzy traktują zawód jako „plan B” po nieudanej karierze gdzie indziej. A przecież to oni kształtują kolejne pokolenia. Jeśli nie zaczniemy inwestować w prawdziwy poziom i prestiż tego zawodu, miejsce Polski w edukacyjnych rankingach będzie takie samo jak dziś – na szarym końcu.
rakwczoraj, 18 godz temu
np taki i tu się podpisuje ----------------Szanowni Państwo Radni, Od lat obserwujemy, jak wyniki naszego liceum systematycznie się pogarszają. To przykre, ale trzeba to sobie powiedzieć jasno: absolwenci tej szkoły najczęściej nie mają przed sobą realnych perspektyw ani na lokalnym rynku pracy, ani na kontynuację nauki na wyższych uczelniach.Moim zdaniem – i nie jestem w tym odosobniony – znacznie większy sens dla naszego miasta i jego mieszkańców miałoby utworzenie w Lądku-Zdroju szkoły o profilu zawodowym, dostosowanej do specyfiki naszego regionu. Żyjemy w mieście turystyczno-uzdrowiskowym, które potrzebuje wykwalifikowanych pracowników takich jak fizjoterapeuci, masażyści, kelnerzy, kucharze, pracownicy branży hotelarskiej czy wellness & spa. Na takie zawody jest i będzie zapotrzebowanie, a młodzi ludzie zyskaliby szansę na zdobycie konkretnego fachu, który pozwoli im znaleźć pracę na miejscu lub w innych rejonach. Dziś po ukończeniu liceum wielu młodych ludzi nie ma nic – ani kwalifikacji, ani zawodu, ani motywacji do dalszej nauki. Trzeba mieć odwagę powiedzieć to wprost i zacząć działać w kierunku zmiany, zanim szkoła całkiem utraci sens swojego istnienia. Proszę o refleksję i konkretne działania w tej sprawie .Z poważaniem, i tu jest i moje nazwisko i imię ------ a to jest problem poruszony właśnie na doba ze Lądek na 7 mc ---------co roku gorzej
rakdzisiaj, 2 godz temu
PANIE JANUSZ MOCNY WŁASNIE WYSŁAM DO PARY RADNCH TEN TEKS Z MOIM PODPISEM I CIEKAWI MNEI CZY KTOS ODPISZE Z RADNYCH PRAWIE WATPIE ALE DALJ PRÓBUJE Rak mówi jak jest: dotacje, które pachną niesprawiedliwością Można się domyślać, czemu Międzynarodowy Festiwal Tańca (MFT) traci rozmach. Może dlatego, że środki, które mogłyby pomóc go rozwinąć, rozpływają się gdzie indziej. Kiedyś w Lądku-Zdroju gościli artyści z Chin, Litwy, USA — a dziś? Dziś mamy bardziej wspomnienie niż wydarzenie. Bo w Lądku mamy dwa duże festiwale. Oba są dotowane — z pieniędzy miejskich, państwowych, z grantów. Ale tylko jeden z nich — MFT — jest naprawdę dla ludzi. Tam widz wejdzie za darmo, obejrzy spektakl na wysokim poziomie, skorzysta z oferty, której nie trzeba przeliczać na dolary. A ten drugi? Festiwal Filmów Górskich? On też dostaje wsparcie. Ale tam bilety kosztują po 100 dolarów i więcej — czyli więcej niż wejściówka na dobry koncert rockowy. I nikt nie pyta, czy kogoś na to stać. Czy rodzina z Lądka może sobie pozwolić na uczestnictwo. A przecież to też miała być promocja naszego miasta. Rak pyta: czy to jest sprawiedliwe? Skoro obie imprezy korzystają z publicznych środków, to dlaczego tylko jedna jest otwarta dla mieszkańców i turystów bez barier finansowych? Dlaczego komercyjny festiwal, który zarabia na biletach, dostaje publiczne pieniądze, a festiwal kultury i tańca – walczy o przetrwanie? Rak powie to jasno: jeśli mamy dotować kulturę, to dotujmy taką, która daje coś ludziom. MFT daje – i to za darmo. A jeśli ktoś robi imprezę komercyjną z biletami po kilkaset złotych — niech ją sobie finansuje sam. Bo to nie jest promocja miasta. To jest prywatny biznes za publiczne pieniądze. Rak mówi jak jest. W wielu miastach — Rak to wie — organizuje się festiwale i koncerty, które naprawdę promują lokalną kulturę. Ale jeśli są one typowo komercyjne, to nie otrzymują dotacji. Prosta sprawa. Bo tam, gdzie kończy się kultura dostępna dla wszystkich, a zaczyna się czysty biznes, publiczne pieniądze nie powinny wchodzić do gry.
rakdzisiaj, 1 godz temu
i dla janosci zeby nie było ze strzelam raczej nigdy tego nie robie Chcesz tylko koncerty danego dnia → kup karnet jednodniowy (159–229 PLN zależnie od dnia).
Chcesz uczestniczyć w prelekcjach i filmach w Wielkim Namiocie → musisz mieć karnet na wszystkie 4 dni. Karnet 4-dniowy „Sudecki” – normalny: 439 PLN, ulgowy: 329 PLN
Aligatorponiedziałek, 14.07.2025 11:54
A ile miesięcznie, przeciętnie, dostaje na rękę lądecki radny? Bo skądś musiałeś wziąć te dane. No to ile. Krótko, po żołniersku napisz.
rakwczoraj, 23 godz temu
Po żołniersku? Proszę bardzo:
Radny Lądka-Zdroju dostaje ok. 1 850 zł netto miesięcznie,
czyli 22 200 zł rocznie,
a przez 5 lat kadencji – 111 000 zł. Jeśli gmina przyjmie inny system (np. diety za każde posiedzenie), to mogą być osobne stawki:
– za sesję rady,
– za komisję (np. 300–400 zł za posiedzenie).
rakwczoraj, 23 godz temu
Rocznie to 22 tysiące, przez kadencję – 111 tysięcy złotych.
I to tylko jeden radny. 15 radnych = ponad 1,6 miliona złotych z budżetu.
Pytanie: czy efekty ich pracy są warte tej ceny?
Markizadzisiaj, 4 godz temu
Karygodne niedbalstwo?!
Czego wy oczekujecie, muru z druetm kolczastym nad wykopem?
Ewidentnie widać, że ktoś ma tutaj za mało problemów w życiu..
rakdzisiaj, 3 godz temu
Ale spokojnie – przecież ten, co zginął, już się nie poskarży. Problem z głowy. I to jest cała filozofia lądeckiego zarządzania kryzysowego. Tanie, ciche i śmiertelnie skuteczne.A teraz znowu ktoś śmie zauważyć brak zabezpieczeń? No proszę was! Mur z drutem kolczastym byście chcieli?! Może jeszcze straż miejską z noktowizorami? Albo tabliczkę: „Tu się nie zabijaj – nie warto, to nie nasze zadanie”?
Prawda jest taka: burmistrz zabezpiecza wszystko, tylko czasem zapomina o… zabezpieczeniach. Ale to przecież szczegół. Jak życie ludzkie – jeden mniej, jeden więcej, przecież statystycznie się to zgadza. No i problemów już nie ma. Bo ten, co zginął – już się nie poskarży. I to jest właśnie najbardziej skuteczna forma zarządzania ryzykiem w Lądku-Zdroju. Milczenie zmarłych nie ma ceny.
Koparkaniedziela, 13.07.2025 14:28
Tematy się skończyły ? Szukacie sensacji na sile, jest zakaz są oznaczenia są barierki dlaczego wlazicie na teren budowy.
Maschinengewehrschützesobota, 12.07.2025 20:22
Mandat za złamanie zakazu ruchu pieszych, oznaczonego znakiem B-41, może wynosić od 50 zł.
dazosobota, 12.07.2025 18:58
Jest zakaz ruchu pieszych, czego nie rozumiesz baranie?
sobota, 12.07.2025 11:33
PiSowski proobywatelski ratusz, dla nich ludzie to gorszy sort.
sobota, 12.07.2025 18:07
Co za po-wski,imigrancki,brukselsko berlinski komentarz heh
Komentarze (21)
Nie trzeba być tumanem, żeby zobaczyć, że to, co się dzieje na moście złotostockim, to proszenie się o nieszczęście. Taśmy ostrzegawcze? No i co z tego? Przecież one mogą się zerwać w nocy, albo ktoś ich nie zauważy — zwłaszcza, że w ciemnościach niewiele widać!Ja mówię jasno: trzeba tam postawić porządne, metalowe barierki po obu stronach i dobrze je zabezpieczyć. Nie jakieś tam papierowe taśmy, które wiatr rozwieje albo dzieciak zerwie dla zabawy. Barierki, które zatrzymają każdego, kto pomyśli, że może tam przejść lub przejechać bezpiecznie.
Takie zabezpieczenie to podstawa, a nie jakieś prowizorki! Bo jak ktoś tam wpadnie, to później będzie lament i szukanie winnych. A można tego uniknąć — wystarczy tylko pomyśleć i działać.
Rak mówi, żeby nie czekać na tragedię!
A widzicie, ile ich jest — jakby ktoś rozdawał je na pamiątkę
„Inwestycje po lądecku: mosty się walą, ale stołki trzymają”
„Gdy władza wraca tylnym wejściem”
Dopóki w Lądku-Zdroju inwestycjami „zajmuje się” człowiek po szkole budowy traktorów, dopóty miasto będzie wyglądać, jak wygląda. Facet, który od trzydziestu lat kręci się po urzędzie jak powiatowy satelita, był już wszystkim: od burmistrza po cień obecnego włodarza. Startował dwa razy – przegrał. Społeczeństwo powiedziało mu: dziękujemy. Ale wrócił. Nie głosami ludzi, tylko na cudzych plecach, po cichutku, tylnym wejściem, jak ciwanczka pod marynarką.
I dziś ten sam gość „nadzoruje” inwestycje w gminie. Efekt? Przypomnijmy: w październiku 2023 roku w Lądku-Zdroju zginął człowiek. 70-letni mężczyzna spadł z uszkodzonego przez powódź mostu św. Jana. Burmistrz wtedy zapewniał, że wszystkie niebezpieczne miejsca są zabezpieczone taśmami lub barierkami. Tyle że taśmy widziano chyba tylko w telewizji. Dziś sytuacja się powtarza – są dziury, są zniszczenia, są zagrożenia. Ale taśm? Znów brak.
Czy burmistrz znowu powie, że „to przez ludzi, że nie słuchają”, że „taśmy znikają”? A może znów ktoś zginie, zanim ktoś za coś odpowie?
Co gorsza – ludzie boją się to zgłaszać. Jak pan Mirosław. Rozmawialiśmy z nim. Powiedział: „Nie chcę się wychylać. Remontuję mieszkanie, dostałem zasiłek, nie chcę, żeby OPS mi to cofnął”. To teraz już nawet zagrażających życiu niedopatrzeń nie można zgłaszać, bo się boisz, że urzędnik się obrazi i cofnie pomoc?
A teraz garść liczb, które bolą bardziej niż podatki. W gminie Lądek-Zdrój, liczącej nieco ponad 5500 mieszkańców, zatrudnionych jest 244 pracowników – na różnych szczeblach, w różnych jednostkach. Roczny koszt? Ponad 10 milionów złotych. To są dane od samego burmistrza, nie „wymysły” Raka.
244 pracowników na 5500 mieszkańców. Prosty rachunek: jeden etatowy pracownik gminy przypada na nieco ponad 22 mieszkańców. Gdyby to była szpitalna intensywna terapia – może by się zgadzało. Ale to nie szpital. To gmina, która nie może ogarnąć nawet zabezpieczenia mostu.
Do tego dochodzą nasi lokalni reprezentanci – 15 radnych, czyli lokalnych dietożerców, którzy przez 5 lat, co miesiąc, biorą pieniądze niezależnie od efektów. Jeden radny kosztuje podatników ok. 160 000 zł przez kadencję, czyli 32 000 zł rocznie. Pomnóżmy to przez piętnastu:
480 000 zł rocznie.
2 400 000 zł przez całą kadencję.
Dwa i pół miliona złotych, które mogłyby pójść na remonty, drogi, oświetlenie, czy – uwaga – taśmy ostrzegawcze, ale poszły na „nadzór”, „uchwały” i podnoszenie rąk.
Więc teraz pytam serio: wyborcy, o co wam chodzi? Bo wygląda na to, że tu się wszystko dzieje zgodnie z planem – tylko nie waszym. Ci, co mieli marzenia, już je zrealizowali. A wy? Znowu za pięć lat wybierzecie znajomych, rozwódki, nauczycieli, kolegów z podwórka – i będziecie się dziwić, że w Lądku nie działa nawet most.
Rak mówi jak jest.
Po żołniersku: radny gminny w Lądku-Zdroju ma roboty tyle, co kot napłakał. Jedna sesja w miesiącu – góra 4 godziny. Do tego dwie, może trzy komisje – po 2 godziny. W sumie max 10 godzin miesięcznie.
A dieta? Nawet 1800 zł.
Policzmy razem: 180 zł za godzinę słuchania i podnoszenia ręki.
Ale spróbuj napisać do takiego radnego maila – zapytać, zasugerować coś, wskazać problem.
Reakcja? Cisza. Zero. Olewka.
Nie dostaniesz nawet „dziękuję za wiadomość”, nie mówiąc o: „zajmiemy się tym na komisji”.
Czy to takie trudne napisać „bzdura” albo „ma pan rację – sprawdzę”?
Widocznie tak.
Ale niech tylko zbliżają się wybory – to cud!
Chodzą po domach, klepią po plecach, obiecują kopanie rowów, ogrodzenia, drenaże, nawet przysłowiowe „obieranie ziemniaków”, żeby tylko dostać głos.
A potem?
5 lat ciszy. Zero kontaktu. Zero odpowiedzialności. Tylko kasa co miesiąc.
Taka to „służba społeczna” w Lądku-Zdroju.
Po pierwsze: jak Rak pisze do radnych, to zawsze z imienia i nazwiska, ze swojej skrzynki. Serio.
Po drugie: na Doba.pl każdy pisze pod nickiem – taka jest zasada. I korzystam z niej, jak każdy.
Tylko ci, co nie potrafią czytać ze zrozumieniem, widzą w tym „anonimowość”. A to już ich problem, nie mój.
Rak to taki typ, co go trudno wykołować, ale za to warto czytać – jak gazetę.
Niektóre wpisy na Doba.pl mają po 65 tysięcy odsłon, a jakby zliczyć wszystkie – spokojnie ponad 100 tysięcy.
Kumaci wiedzą, o co chodzi – i będą mieli Raka zawsze po swojej stronie.
Reszta... no cóż – dla nich zawsze pozostanie tylko „kum kum”.
W Polsce od lat toczy się dyskusja o jakości kształcenia nauczycieli i poziomie nauczania w szkołach. Coraz częściej mamy do czynienia z sytuacją, w której rolę nauczyciela pełni osoba, która ukończyła dowolny kierunek studiów (np. rolnictwo, biologię, turystykę), a następnie zrobiła kurs pedagogiczny. Zgodnie z prawem taka osoba nabywa uprawnienia do nauczania. Ale czy naprawdę staje się nauczycielem?
Różnica między osobą, która ukończyła pełne studia pedagogiczne, a kimś, kto „dorobił” sobie pedagogikę na podyplomówce, bywa ogromna. Pedagogika to nie tylko zbiór teorii – to przede wszystkim przygotowanie do pracy z człowiekiem: z jego emocjami, trudnościami, lękami i potrzebą rozwoju. To również warsztat metodyczny, którego często brakuje nauczycielom z tzw. „doskoku”.
Niestety, poziom kształcenia pedagogicznego w Polsce również nie zachwyca. Światowe rankingi uczelni mówią jasno: nasze uniwersytety plasują się daleko za czołówką europejską i światową. Brakuje nowoczesnych metod, indywidualizacji, a także praktycznego przygotowania do zawodu. Do tego dochodzi wieczny problem niskich zarobków, które skutecznie odstraszają najlepszych absolwentów od wybierania ścieżki nauczyciela.
W efekcie w szkołach często spotykamy nauczycieli nieprzygotowanych, wypalonych lub takich, którzy traktują zawód jako „plan B” po nieudanej karierze gdzie indziej. A przecież to oni kształtują kolejne pokolenia. Jeśli nie zaczniemy inwestować w prawdziwy poziom i prestiż tego zawodu, miejsce Polski w edukacyjnych rankingach będzie takie samo jak dziś – na szarym końcu.
Chcesz uczestniczyć w prelekcjach i filmach w Wielkim Namiocie → musisz mieć karnet na wszystkie 4 dni. Karnet 4-dniowy „Sudecki” – normalny: 439 PLN, ulgowy: 329 PLN
Radny Lądka-Zdroju dostaje ok. 1 850 zł netto miesięcznie,
czyli 22 200 zł rocznie,
a przez 5 lat kadencji – 111 000 zł. Jeśli gmina przyjmie inny system (np. diety za każde posiedzenie), to mogą być osobne stawki:
– za sesję rady,
– za komisję (np. 300–400 zł za posiedzenie).
I to tylko jeden radny. 15 radnych = ponad 1,6 miliona złotych z budżetu.
Pytanie: czy efekty ich pracy są warte tej ceny?
Czego wy oczekujecie, muru z druetm kolczastym nad wykopem?
Ewidentnie widać, że ktoś ma tutaj za mało problemów w życiu..
Prawda jest taka: burmistrz zabezpiecza wszystko, tylko czasem zapomina o… zabezpieczeniach. Ale to przecież szczegół. Jak życie ludzkie – jeden mniej, jeden więcej, przecież statystycznie się to zgadza. No i problemów już nie ma. Bo ten, co zginął – już się nie poskarży. I to jest właśnie najbardziej skuteczna forma zarządzania ryzykiem w Lądku-Zdroju. Milczenie zmarłych nie ma ceny.