rakdzisiaj, 8 min temu
Rak mówi jak jest: z baletu zostało logo i festiwal na kroplówce
Wiem, że Rak ma swoje zdanie. I wiem też, że nie każdy je podziela. Ale Rak pamięta. I Rak widział, jak to się zaczynało.
Podczas zakończenia tegorocznego MFT głos zabrał pan Pietras. Osoba złożona, wyrazista – i to on przypomniał, że to właśnie on był pomysłodawcą Lata Baletowego w Lądku-Zdroju. Nie było wtedy jeszcze MFT-ów, hucznych skrótów i błyszczących folderów. Była za to idea, pasja i konkret. A przede wszystkim – byli ludzie.
Pamiętam tamte lata – przyjeżdżali Chińczycy, Amerykanie, Rosjanie, czasem całe trupy baletowe. To nie było logo na afiszu. To był międzynarodowy festiwal z krwi i kości. Było tu naprawdę mnóstwo ludzi z zagranicy – nie symbolicznie, nie „dla szpanu”, tylko faktycznie i licznie.
I nie wymieniam nazwisk, ale rozmawialiśmy godzinami z osobą, która rzeczywiście sprowadzała do Lądka zespoły z USA. Tak, u nas w domu. To była żywa promocja miasta, a nie tylko foldery i konferencje. Rozmowy o tym, jak to ma wyglądać, co budować i po co. To był czas, kiedy Lądek coś znaczył w światowej kulturze tańca.
Bywało, że przyjeżdżał reżyser z Łodzi i tworzył pełnowymiarowe, świetne widowisko, które zapierało dech w piersiach. To nie były akademie ku czci. To była prawdziwa sztuka. A dzisiaj? Tego po prostu już nie ma.
Potem przyszedł Narcuz – festiwal przemianowano na „MFT”. Międzynarodowy Festiwal Tańca – brzmi dobrze, ale... gdzie ci międzynarodowi goście? Gdzie te tłumy widzów, które zapełniały salę? Gdzie zapach prawdziwego baletu?
Bo dzisiaj, proszę państwa, z „międzynarodowego” zostało co najwyżej tłumaczenie tekstów na angielski i parę nazwisk w ulotce. Dziś „Międzynarodowy Festiwal Tańca” to tylko nazwa. Ładna, chłonna, ale pusta.
I jeszcze jedno: promocja Lądka to nie są występy w Jaskini Radochowskiej, ani na wyspie w Trzebieszowicach. Promocja miasta to wydarzenia, które odbywają się w samym Lądku. Na jego scenach, w jego parku, w jego przestrzeni. Bo tylko wtedy to ma sens – i tylko wtedy Lądek z tego żyje.
Nie chodzi o to, żeby wszystko było jak dawniej – ale żebyśmy nie udawali, że jest lepiej, gdy jest mniej. Bo festiwal na lekarską receptę to nie festiwal, tylko terapia podtrzymująca.
A pamięć o tych, którzy to stworzyli – i tych, którzy przyjeżdżali z drugiego końca świata – to coś więcej niż wspomnienie. To zobowiązanie.
Rak mówi, jak jest.
rakniedziela, 13.07.2025 06:58
To już 27. edycja Międzynarodowego Festiwalu Tańca – wcześniej znanego jako Lato Baletowe!
Balet Opery Śląskiej w Bytomiu znów zawitał na Ziemię Kłodzką, udowadniając, że wakacje mogą zaskakiwać nie tylko pogodą, ale i sztuką na najwyższym poziomie.
Publiczność miała okazję przeżyć prawdziwą ucztę dla zmysłów – sceniczne piękno, ekspresja ruchu i emocje zaklęte w tańcu stworzyły niepowtarzalną atmosferę. Całość wydarzenia była prowadzona z wdziękiem i wyczuciem – zapowiedzi poszczególnych pokazów pozwalały lepiej zrozumieć koncepcje choreograficzne, docenić wysiłek tancerzy i w pełni zanurzyć się w taneczny świat.
A finał? Po prostu porywający!
Na scenie zaprezentowało się ponad 40 zespołów i solistów – uczestników festiwalowych warsztatów. Całość wydarzenia poprowadzona była z wyczuciem i – zapowiedzi poszczególnych występów dodawały dramaturgii i pozwalały w pełni docenić różnorodność stylów i choreografii. Występy zachwycały nie tylko różnorodnością stylów – od klasyki po modern – ale też zaskakiwały poziomem wykonania. W wielu momentach publiczność mogła odnieść wrażenie, że ogląda nie amatorów, a profesjonalistów – tak silna była energia, precyzja i zaangażowanie młodych artystów.
Międzynarodowy Festiwal Tańca to nie tylko pokaz możliwości scenicznych – to także spotkanie kultur, wymiana pasji i dowód na to, że sztuka tańca potrafi jednoczyć ludzi ponad granicami.
I trudno o lepszy sposób na lato – piękne, wzruszające i z charakterem.
Komentarze (2)
Wiem, że Rak ma swoje zdanie. I wiem też, że nie każdy je podziela. Ale Rak pamięta. I Rak widział, jak to się zaczynało.
Podczas zakończenia tegorocznego MFT głos zabrał pan Pietras. Osoba złożona, wyrazista – i to on przypomniał, że to właśnie on był pomysłodawcą Lata Baletowego w Lądku-Zdroju. Nie było wtedy jeszcze MFT-ów, hucznych skrótów i błyszczących folderów. Była za to idea, pasja i konkret. A przede wszystkim – byli ludzie.
Pamiętam tamte lata – przyjeżdżali Chińczycy, Amerykanie, Rosjanie, czasem całe trupy baletowe. To nie było logo na afiszu. To był międzynarodowy festiwal z krwi i kości. Było tu naprawdę mnóstwo ludzi z zagranicy – nie symbolicznie, nie „dla szpanu”, tylko faktycznie i licznie.
I nie wymieniam nazwisk, ale rozmawialiśmy godzinami z osobą, która rzeczywiście sprowadzała do Lądka zespoły z USA. Tak, u nas w domu. To była żywa promocja miasta, a nie tylko foldery i konferencje. Rozmowy o tym, jak to ma wyglądać, co budować i po co. To był czas, kiedy Lądek coś znaczył w światowej kulturze tańca.
Bywało, że przyjeżdżał reżyser z Łodzi i tworzył pełnowymiarowe, świetne widowisko, które zapierało dech w piersiach. To nie były akademie ku czci. To była prawdziwa sztuka. A dzisiaj? Tego po prostu już nie ma.
Potem przyszedł Narcuz – festiwal przemianowano na „MFT”. Międzynarodowy Festiwal Tańca – brzmi dobrze, ale... gdzie ci międzynarodowi goście? Gdzie te tłumy widzów, które zapełniały salę? Gdzie zapach prawdziwego baletu?
Bo dzisiaj, proszę państwa, z „międzynarodowego” zostało co najwyżej tłumaczenie tekstów na angielski i parę nazwisk w ulotce. Dziś „Międzynarodowy Festiwal Tańca” to tylko nazwa. Ładna, chłonna, ale pusta.
I jeszcze jedno: promocja Lądka to nie są występy w Jaskini Radochowskiej, ani na wyspie w Trzebieszowicach. Promocja miasta to wydarzenia, które odbywają się w samym Lądku. Na jego scenach, w jego parku, w jego przestrzeni. Bo tylko wtedy to ma sens – i tylko wtedy Lądek z tego żyje.
Nie chodzi o to, żeby wszystko było jak dawniej – ale żebyśmy nie udawali, że jest lepiej, gdy jest mniej. Bo festiwal na lekarską receptę to nie festiwal, tylko terapia podtrzymująca.
A pamięć o tych, którzy to stworzyli – i tych, którzy przyjeżdżali z drugiego końca świata – to coś więcej niż wspomnienie. To zobowiązanie.
Rak mówi, jak jest.
Balet Opery Śląskiej w Bytomiu znów zawitał na Ziemię Kłodzką, udowadniając, że wakacje mogą zaskakiwać nie tylko pogodą, ale i sztuką na najwyższym poziomie.
Publiczność miała okazję przeżyć prawdziwą ucztę dla zmysłów – sceniczne piękno, ekspresja ruchu i emocje zaklęte w tańcu stworzyły niepowtarzalną atmosferę. Całość wydarzenia była prowadzona z wdziękiem i wyczuciem – zapowiedzi poszczególnych pokazów pozwalały lepiej zrozumieć koncepcje choreograficzne, docenić wysiłek tancerzy i w pełni zanurzyć się w taneczny świat.
A finał? Po prostu porywający!
Na scenie zaprezentowało się ponad 40 zespołów i solistów – uczestników festiwalowych warsztatów. Całość wydarzenia poprowadzona była z wyczuciem i – zapowiedzi poszczególnych występów dodawały dramaturgii i pozwalały w pełni docenić różnorodność stylów i choreografii. Występy zachwycały nie tylko różnorodnością stylów – od klasyki po modern – ale też zaskakiwały poziomem wykonania. W wielu momentach publiczność mogła odnieść wrażenie, że ogląda nie amatorów, a profesjonalistów – tak silna była energia, precyzja i zaangażowanie młodych artystów.
Międzynarodowy Festiwal Tańca to nie tylko pokaz możliwości scenicznych – to także spotkanie kultur, wymiana pasji i dowód na to, że sztuka tańca potrafi jednoczyć ludzi ponad granicami.
I trudno o lepszy sposób na lato – piękne, wzruszające i z charakterem.