[FOTO, WIDEO] Smród, szczury i muchy- to codzienność tych mieszkańców
Szczury, myszy, muchy i smród towarzyszą na co dzień mieszkańcom Zebrzydowa w gm. Marcinowice. Do wsi od kilku lat trafiają tony odpadów a wszyscy, którzy mogliby cokolwiek zrobić pozostają bezradni. 10 lipca w sali narad Urzędu Gminy odbyło się spotkanie z władzami, policją, radnymi oraz przedstawicielami WIOŚ.
- Nie boję się użyć tych słów: mamy w naszej wsi do czynienia z mafią śmieciową, która nie zważając na prawo robi sobie co chce. Ten problem nie istnieje od pół roku, ale od kilku dobrych lat. I nadal nie pojawił się żaden pomysł, aby procederowi zwożenia do Zebrzydowa tony śmieci komunalnych z Anglii i Niemiec jakoś przeszkodzić. Jako mieszkańcy zgłaszamy to wszędzie gdzie możemy, ale to jest niewystarczające, bo nowy dzierżawca ma to w nosie - mówiła podczas spotkania Katarzyna Zając, sołtys wsi.
Spotkaniu towarzyszyły ogromne emocje, ponieważ mieszkańcy czują się bezradni i pozostawieni sami sobie.
- Panie wójcie, to są muchy zebrane tylko w ciągu godziny w moim domu. Przekazuję je na pana ręce, aby zrozumiał Pan z czym mamy do czynienia - powiedziała z rozpaczą Małgorzata Taratuta.
Sam problem nielegalnego wysypiska jest złożony. Grunt należy do firmy Rustical Granit, która od lat dzierżawi go różnym osobom. Te po kolei zwożą na teren Zebrzydowa tony odpadów. A to pozostałości po wyrobach medycznych, opakowania łatwopalne po środkach chemicznych, jedzenie, odpady budowlane. Co jakiś czas na wysypisku dochodzi także do pożarów, w których gaszenie zaangażowanych jest zawsze kilka zastępów straży. Prokuratura, do której doniesienie trafiło, powołała biegłego. Ten stwierdził, że teren działki jest częściowo wybetonowany i śmieci nie mają żadnego szkodliwego oddziaływania. Śledczy więc postępowanie umorzyli. Odrębne działania w tej chwili prowadzi WIOŚ, który po ich zakończeniu nałoży z pewnością na dzierżawcę karę finansową. Patrząc jednak na sposób działania tych osób, pieniądze nigdy do kasy instytucji nie trafią. I w ten sposób koło się zamyka.
- W tej chwili obiecuję, że na pewno wyślę pismo do naszych parlamentarzystów, którzy mogą realnie wpływać na proces legislacyjny. Dopóki nie zmieni się w Polsce prawo będziemy mieli do czynienia z takimi przestępcami - podkreślał wójt Władysław Gołębiowski.
- Panie wójcie, ale dwa lata temu usłyszałam na spotkaniu te same słowa. I co się zadziało? Zupełnie nic - odpowiedziała Małgorzata Taratuta.
Według inspektorów ochrony środowiska najważniejsza jest przede wszystkim współpraca mieszkańców z lokalną policją tak, aby udaremniać kolejne transporty. Utrudnienie polega jednak na tym, że policjanci z posterunku w Marcinowicach pracują tylko do godzin popołudniowych. A zanim patrol dojedzie ze Świdnicy samochody ciężarowe zdążą się rozładować.
- To może postawcie tam kogoś, niech pełni całodobowy dyżur, bo w końcu wy jesteście dla nas a nie my dla was. Jak my mamy ich upilnować? - grzmiał z sali mieszkaniec Zebrzydowa.
- Niestety, nie jesteśmy w stanie stworzyć więcej etatów, bo to nie od nas zależy. Musicie państwo za każdym razem dzwonić i nas informować, innej metody nie ma - odpowiedział Remigiusz Strzelczyk, kierownik posterunku w Marcinowicach.
Więcej o całym problemie, który od lat trapi Zebrzydów dowiecie się Państwo z naszego materiału wideo:
Przeczytaj komentarze (46)
Komentarze (46)