"Maciek od dawna obiecywał, że kogoś zabije..."
21-letni Maciej B. z leżącej pod Świdnicą Lutomi od dawna stronił od ludzi. W ostatnim czasie kilkakrotnie miał powtarzać znajomym ze wsi, że kogoś zabije. Mieszkańcy mówią, że śmierć go fascynowała, jednak najbliżsi sąsiedzi powtarzają, że był dobrym chłopakiem. Nieźle się uczył, wszyscy liczyli, że wyrwie się z domu i pójdzie na studia. Kilka dni temu okazało się, że prawdopodobnie zamordował swoją 56-letnią matkę Teresę i 41-letnią konkubinę, a później się powiesił. Zbrodnia wstrząsnęła mieszkańcami wsi.
Screen z materiału Polsat News
Krew przed domem, feralnego popołudnia 16 stycznia, zobaczył bratanek Macieja B., 13-letni Marek P., uczeń siódmej klasy. Nie mógł dostać się do środka, więc wezwał na pomoc służby. Jego ojciec Paweł przebywał w tym czasie w pracy, w Świdnicy. Na miejscu najpierw pojawiła się straż pożarna. W pierwszym pomieszczeniu leżały zwłoki jednej z kobiet, w drugim kolejne. - Było pełno krwi, nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałam - mówiła nam sąsiadka rodziny w dniu zdarzenia.
Jak podkreśla prokurator Marek Rusin, 21-latek, według wstępnych ustaleń, mógł działać w stanie silnego wzburzenia. Wskazuje na to m.in. charakter obrażeń u kobiet i ich liczba. Sekcja zwłok wykaże przyczyny zgonu pokrzywdzonych. Wersję o użyciu przez sprawcę siekiery prokuratura wyklucza. Śledczy prowadzą swoje działania w dwóch kierunkach: zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i rozszerzonego samobójstwa. Wnikliwie sprawdzana będzie także sytuacja rodziny i kondycja psychiczna Macieja B., poprzedzająca dramatyczne wydarzenia. Z opinii sąsiadów wynika, że rodzina borykała się z problemem alkoholowym, choć Teresa B. od lat nie piła. Wychowywała swojego wnuka, była jego rodziną zastępczą.
- Ludzie we wsi opowiadają teraz, że pani Tereska kłóciła się z sąsiadami. Powiem szczerze: gdybym ja miała takich sąsiadów to też nie byłabym z nimi zgodna. Ja się jej wcale nie dziwię. To był dobry dom, choć biedny. Nie było tam patologii, jak wszyscy obecnie plotkują. Pani Teresa dbała o Marka i o mieszkanie, było tam zawsze posprzątane. Ciężko jej się żyło, bo została sama ze wszystkimi problemami - opowiada pani Anna (nazwisko do wiadomości redakcji).
Chciał studiować
Maciej B. bardzo dobrze się uczył, miał w planach nawet studiować prawo. W pewnym momencie, jako nastolatek, zaczął się jednak dziwnie zachowywać. Winnymi tego mieli być szkolni koledzy, którzy podobno wyśmiewali chłopaka, że pochodzi z biednej rodziny i nie stać go na markowe ciuchy. To wtedy, jak twierdzą nasi rozmówcy, coś w Maćku pękło na dobre. Samotnie, w kapturze spacerował ulicami wsi lub leśnymi ścieżkami.
- Wróciłam do Lutomi po kilku latach nieobecności. Spotkałam Macieja kilka razy i wtedy powiedziałam do mojej mamy, że ten chłopak coś zrobi. Choć zachowywał się przecież spokojnie, ale jego postawa była jakaś taka dziwna. Dziecko nie rodzi się złe, ono się takie może stać pod wpływem środowiska, składa się na to wiele czynników. On był zafascynowany śmiercią. No i stało się. Cały czas widzę w pamięci rodzinę jak siedzą w ogrodzie i rozmawiają. Nie mogę sobie też wybaczyć, że nie zareagowałam w porę - mówi pani Anna.
Kiedyś kogoś zabije
Rzeczywiście, przeglądając profil 21-latka na portalu społecznościowym można dostrzec zainteresowania okultyzmem, wampiryzmem. Zaraz po zdarzeniu koledzy chłopaka mówili nam, że od dawna Maciej obiecywał, że kogoś zabije. Wtedy nikt nie brał tego na poważnie, myśląc, że były to zwykłe przechwałki, rodzaj buntu. Feralnego dnia do domu rodziny B. przyjechała 41-letnia partnerka 21-latka. Miało tam dojść do kłótni, choć jej powody nie są znane. Sąsiedzi przypuszczają, że Teresie B. nie spodobała się konkubina syna, a głównym powodem miała być spora różnica wieku pomiędzy partnerami.
- I pewnie wtedy coś w Maćku się przełamało. Podejrzewam, że gdyby Marek i Paweł byli wtedy w domu, nie wyszliby z tego cało. To ogromna tragedia. Pani Teresa była dobrym człowiekiem. Mogła żyć i nadal wychowywać wnuka, pomagać starszemu synowi. A tak jej życie zostało brutalnie przerwane. Zresztą szkoda mi też Maćka i jego dziewczyny - dodaje pani Anna. - I żałuję, że jakoś nie zareagowałam.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat to druga tak wstrząsająca zbrodnia w tej wsi. W 2014 roku, także w styczniu, 53-letni Lesław H. zamordował brutalnie młotkiem 60-letnią kobietę, swoją sąsiadkę, bo ta nie chciała pożyczyć mu pieniędzy. W grudniu tego samego roku został skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności.
W poniedziałek przeprowadzona ma zostać sekcja zwłok Macieja B. Wykaże ona m.in. czy mężczyzna w chwili popełniania czynu był trzeźwy i czy nie zażywał wcześniej substancji psychotropowych. Do tematu wrócimy.
JB
Przeczytaj komentarze (71)
Komentarze (71)
........................................
........................................
........................................
........................................