Kiedy jedna chwila niszczy życie... Pomóżmy Łukaszowi!
26 stycznia 2020 r. życie Łukasza zawaliło się w ciągu sekundy, a czas stanął w miejscu. Mężczyzna zasłabł i spadł z 3 schodów, w wyniku czego doznał poważnego urazu czaszkowo-mózgowego. Trwa walka o jego powrót do zdrowia i sprawności.
- Pamiętam tamten okres jak przez mgłę, ale doskonale pamiętam pierwszą wizytę na OIOM-ie. Telefon o 3 w nocy do mamy, że był wypadek, stan ciężki, musi przyjeżdżać z Niemiec. Po drugiej stronie płacz, długi i miałam wrażenie, że nieskończony. Mama nie mogła przestać płakać nawet na sekundę, cudem brała oddech. Nie ma większego strachu niż ten o własne dziecko. Taki dzień zapamiętuje się do końca życia i wraca do niego z przyspieszonym biciem serca, a wręcz bólem. Pamiętam osuwającą się mamę po ścianie, która nawet jeszcze nie przekroczyła progu sali, opuchniętego brata, wyglądał jakby po prostu spał - opisuje Angelika Tkaczyk, siostra Łukasza.
Mężczyzna w wyniku upadku doznał rozległego urazu czaszkowo-mózgowego, w wyniku którego doszło u świdniczanina do wielu deficytów neurologicznych. Po ustabilizowaniu parametrów życiowych Łukasz trafił do kliniki Budzik, dzięki której wybudził się ze śpiączki.
- W październiku Łukasz trafił do instytutu Neurorehabilitacji Animus, w którym robi niesamowite postępy, a co najważniejsze może z nim przebywać ktoś z rodziny, co ma ogromne znaczenie - dodaje Angelika. - Ostatnio zapytał się mamy "Mamo, czy ja będę jeszcze chodzić?" - takie pytanie od dorosłego dziecka boli najbardziej.
By Łukasz mógł wrócić do sprawności potrzebne są spore środki finansowe, które przekraczają możliwości rodziny. Zebrane pieniądze przeznaczone zostaną na opłacenie 6-miesięcznego pobytu w Instytucie Animus, z całodobową opieką i rehabilitacją.
Dobrowolnych wpłat można dokonywać tutaj: KLIKNIJ
Można przyłączyć się także do licytacji: KLIKNIJ
Przeczytaj komentarze (3)
Komentarze (3)