Gdzie jest „złoty pociąg”?
Ostatnio najbardziej imponującą informacją, która rozpala wyobraźnię nie tylko Polaków jest wiadomość o rzekomym odnalezieniu „złotego pociągu”. I mimo, że na czołówkach polskich i zagranicznych mediów znalazł się Wałbrzych, to warto przypomnieć, że i Świebodzice mają swój udział w tajemniczej historii.
Co wiemy o zaginionym pociągu. Pod koniec wojny pociąg wyjechał z Wrocławia i zmierzał do Wałbrzycha. Do celu nigdy jednak nie dotarł. Ostatnią stacją, na której się pojawił były Świebodzice. Po opuszczeniu naszego miasta pociąg „rozpłynął się w powietrzu”. Szczawienka, stacji oddalonej od Świebodzic o kilka kilometrów nigdy nie osiągnął.
Prawdopodobnie zboczył z głównej linii kolejowej łączącej Świebodzice z Wałbrzychem i wjechał do wydrążonego w okolicznych górach tunelu. Pociąg był opancerzony i mimo iż linia kolejowa z Wrocławia do Świebodzic była zelektryfikowana, nie korzystał z sieci trakcyjnej. Świadczyć, to może jednoznacznie o tym, że związane to było z tym, iż pociąg na pewnym etapie swojej podróży wjedzie na tory, gdzie nie ma sieci trakcyjnej.
Według opinii poszukiwaczy skarbów pociąg ukryty jest gdzieś pomiędzy 60 a 65. kilometrem trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych. Co przewoził ów pociąg? Hipotez jest wiele, tyle ile niewiadomych. Mówi się o ważnych dokumentach, dziełach sztuki, sztabkach złota, skarbach Wrocławia, tajnej broni, a nawet Bursztynowej Komnacie.
Jednak ta ostatnia wersja wydaje się najmniej prawdopodobna. Dlaczego okolice Świebodzic? Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że okolice miasta były uznawane podczas II Wojny Światowej za obszary stosunkowo bezpieczne.
Oddalone od ważnych szlaków komunikacyjnych i pozbawione istotnych ośrodków przemysłowych Sudety nie były nawet przedmiotem alianckich bombardowań. Poza tym, to właśnie w okolicach Wałbrzycha i Walimia Niemcy rozpoczęli budowę wielkiego podziemnego kompleksu „Riese” („Olbrzym”), którego przeznaczenia do dziś nie udało się wyjaśnić.
Informacje o „złotym pociągu”, jak zaczęły określać go media, nie są nowością. Od lat przez mieszkańców miasta taka informacja jest przekazywana. Nigdy jednak nie było aż tak dużego zainteresowania, jak obecnie. Zaczęło się od informacji, że obywatel Polski oraz Niemiec zgłosili władzom Wałbrzycha informację o znalezieniu poszukiwanego od lat pociągu z jednoczesnym żądaniem wypłacenia znaleźnego, które należy się w wysokości 10%. Informacja „poszła” w świat i zelektryzowała opinię publiczną. Temat podsycił ostatnio Generalny Konserwator Zabytków, który twierdzi, „iż istnieje taki pociąg i że jest on zabezpieczony" i jest przekonany o tym w 99%. Piotr Żuchowski zaznaczył ponadto, że widział już zdjęcie georadarowe zaginionego pociągu i że jego skład ma 100 m długości. Jednocześnie przekazał informację, że wiadomość o tajemniczym pociągu z okresu II Wojny Światowej przekazana została ustnie na łożu śmierci przez osobę, która uczestniczyła w jego ukrywaniu. Do informacji dołączył szkic miejsca, w którym „złoty pociąg” ma być ukryty. Według uzyskanych informacji pociąg stoi przy 61 km trasy Wrocław-Wałbrzych, 3 km od stacji kolejowej w Świebodzicach (w kierunku Szczawienka, w okolicy tzw. „łuku świebodzickiego”).
Ze względu na wzmożone zainteresowanie tematem przez poszukiwaczy skarbów, ale i zwykłych mieszkańców tak Wałbrzycha, jak i Świebodzic domniemane miejsce ma zostać zabezpieczone przez wojsko oraz służby porządkowe. W okolice zakazano wstępu. Działania zabezpieczające podjęte przez władze wydają się zrozumiałe i konieczne, tym bardziej, że domniemane znalezisko, gdyby okazało się prawdziwe byłoby obiektem interesującym na skalę światową.
Ponadto dla bezpieczeństwa należy zabezpieczyć wskazane miejsce, ze względu na fakt iż prawdopodobnie cały skład jest zaminowany. A do nieszczęścia może dojść szybko, o czym świadczy ostatni pożar w tym miejscu, w którego gaszeniu udział brali strażacy z Wałbrzycha i Świebodzic. Według speców od pożarnictwa było to najpewniej podpalenie.
Przeczytaj komentarze (5)
Komentarze (5)