To policjant ze Świdnicy odnalazł zaginionego 4-latka
260 osób, w tym świebodzicka straż pożarna i świdniccy policjanci poszukiwali zaginionego 18 września 4-latka, który zgubił się pod Wałbrzychem. Chłopiec spędził noc w lesie sam jak palec. Na szczęście akcja zakończyła się sukcesem. Po wielogodzinnych poszukiwaniach ok. godz. 9.00 na dziecko natrafił świdnicki policjant.
Mały Wojtuś poszedł na spacer z dziadkiem, psem i swoim 10-letnim kuzynem chorym na autyzm. Ok. godz. 20.00 pies zerwał się ze smyczy - wówczas chłopcy pobiegli za nim. Po niedługim czasie, około godzinie, odnalazł się 10-latek i pies, natomiast po 4-latku ślad zaginął. W poszukiwania Wojtusia zaangażowało się blisko 300 policjantów, psy tropiące i GOPR, a nawet śmigłowiec z kamerą termowizyjną. Świebodziccy strażacy do godz. 1.30 w nocy penetrowali koryto rzeki Pełcznica, przeczesywano też rejony od Świebodzic w kierunku Wałbrzycha i z Wałbrzycha w kierunku Cierni. W akcji brał udział też policjant Ireneusz Soński, doświadczony pracownik Wydziału Prewencji KPP Świdnica. To on dopatrzył się małego chłopca.
- Mam dziecko w podobnym wieku, więc zacząłem myśleć, gdzie bym się skrył, gdybym był takim małym chłopcem. Po drodze spotkałem mężczyznę, który przechadzał się z psem i również liczył na to, że być może przyczyni się do pomocy. Mężczyzna ten znał te, obce mi rejony, szczerze mówiąc nawet nie wiem gdzie byłem - całe te tereny wokół Zamku Książ są jak labirynt - mnóstwo tu ścieżek - mówi dla Doba.pl Ireneusz Soński. - Nagle w odległości ok. 200 m zobaczyłem, że coś niebieskiego poruszyło się na jednym ze wzniesień. Szybko pobiegłem w tamtą stronę i zobaczyłem blond włoski wystające spod kaptura. Wziąłem chłopca na ręce, ten rozpłakał się, ale był w dobrej kondycji. Jak poinformował mnie mój kompan, byliśmy w okolicach Wąwozu Szczawnika. Całą drogę powrotną, którą kierował mnie ten właśnie mężczyzna z psem, niosłem chłopca na rękach. Muszę przyznać, że jak na to co przeżył - spędził samiusieńki noc w lesie - trzymał się bardzo dobrze. To prawdziwy wyczyn, że przetrwał w tym lesie - ocenia policjant.
Świdniczanin dziecko przekazał przeszczęśliwej matce, dla której stał się bohaterem.
- Wykonywałem tylko swoją pracę. Każdy zrobiłby to samo. Chciałbym jednak podziękować swojej żonie Annie, bo ona zawsze mnie wspiera i toleruje moje zawodowe trudności - dodaje.
Marlena Mech, foto: KMP Wałbrzych
Przeczytaj komentarze (12)
Komentarze (12)