[FOTO] Ruszył proces matki oskarżonej o przypalanie papierosami 4-latka
5 lipca przed Sądem Rejonowym w Świdnicy rozpoczął się proces 27-letniej Pauli S., mieszkanki Witoszowa Dolnego, która od marca do kwietnia tego roku miała przypalać papierosami swojego 4-letniego syna Michała. Kobiecie za znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem grozi od roku do nawet 10 lat pozbawienia wolności.
O całej sytuacji organy ścigania powiadomiła babcia malucha, który przebywał u niej pod opieką przez kilka dni. To jej chłopiec miał powiedzieć, że mama przypalała go papierosami za to, że był niegrzeczny. Na ciele Michała ujawniono m.in. bąble oparzeniowe na szyi, za uchem a także na plechach i dłoniach. Wiadomo także, że chłopiec ma zespół dziecka maltretowanego.
Podczas rozprawy 27-letnia Paula S., która obecnie przebywa w areszcie, złożyła obszerne, choć chaotyczne zeznania. Podczas wyjaśnień była wyraźnie pobudzona: raz płakała, później reagowała agresją. Do winy się nie przyznaje. Przypomnijmy, że w rozmowie z prokuratorem twierdziła, że chłopiec spadł z trampoliny i stąd wzięły się jego obrażenia.
- Nie zrobiłam tego o co jestem oskarżona. Michaś od urodzenia był dla mnie najważniejszy. Ani jego ojciec, ani babcia ze strony ojca nigdy się nim nie interesowali. Miałam z synem zamieszkać u teściowej, ale ze względu na fatalne warunki jakie panowały w jej mieszkaniu, zrezygnowałam z tego pomysłu. Pomogła mi moja rodzina dzięki, której zamieszkałąm w obecnym domu - mówiła podczas procesu oskarżona.
Przewodnicząca składu, sędzia Alicja Kiwała nie zgodziła się podczas procesu na uchylenie aresztu oskarżonej. - Jest obawa, że podejrzana będzie się ukrywała – argumentowała.
Swoje zeznania złożyła także babcia Michała oraz ciotka Pauli S., z którą ta mieszka, a także pracownica socjalna.
- Podczas kąpieli wnuczek rozpłakał się i powiedział, że mama go przypalała, gdy był niegrzeczny i biegał. Zastanawiałam się, co robić. Dzieci czasami wymyślają różne rzeczy. Ale Michał powtórzył wiele razy to, że mama za karę go przypalała papierosem - mówiła babcia, Krystyna S.
Wersję o przypalaniu potwierdziła także lekarka, która badała malucha. – Dziecko, które przyszło do mnie z babcią, miało rany za uchem i na ręce. To były oparzenia. Te drugie mogły mieć 1,5 do 2 tygodni – zeznała przed sądem lekarka Krystyna Dwornik.
Dla matki druzgocąca jest także opinia biegłych psychologów, których zdaniem Michał nie konfabuluje i mówi prawdę.
Kobieta nie była wcześniej karana. Maluch w obecnej chwili przebywa pod opieką babci (ojciec przebywa w więzieniu, Paula S., rozwiodła się z nim).
27-latce za znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem grozi od roku do nawet 10 lat pozbawienia wolności.
Do sprawy wrócimy.
Przeczytaj komentarze (41)
Komentarze (41)