Wujek wykorzystywał seksualnie 8-latka. Ojciec walczy, by odzyskać syna
Z żoną rozwiódł się niecały rok temu, później wyjechał do pracy, do Czech. Z synem próbował utrzymywać kontakt, jednak skutecznie utrudniać miała mu to była partnerka i jej rodzina. Z tym co spotkało jego 8-letniego synka nie może się pogodzić. Dziecko było wykorzystywane seksualnie i trafiło do rodziny zastępczej. Teraz ojciec podjął walkę, by chłopca odzyskać.
O sprawie, która zbulwersowała opinię publiczną informowaliśmy pod koniec maja. 39-letni Piotr R., został oskarżony o wykorzystywanie seksualne swojego małego siostrzeńca oraz o przemoc fizyczną wobec jego matki. Mężczyzna zmuszał chłopca do masturbacji, dotykał go w miejscach intymnych i kazał dotykać siebie. Masturbował się także na oczach 8-latka. To co spotkało Tomka (imię zmienione) wstrząsnęło jego ojcem, który natychmiast wrócił zza granicy i podjął walkę o odzyskanie opieki nad chłopcem.
- Syn obecnie przebywa w rodzinie zastępczej, rozmawiałem z nim raz przez telefon. W tym tygodniu będę miał z nim spotkanie. Gdy dowiedziałem się o wszystkim próbowałem skontaktować się z byłą żoną, ona jednak twierdziła, że nic takiego się nie stało. Byłem w szoku, czuję ogromną złość i bezsilność. Tomek to moje jedyne dziecko, to co go spotkało jest straszne - mówi z trudem pan Mariusz.
Były szwagier, zdaniem pana Mariusza, od lat stosował przemoc wobec jego eksżony. Wielokrotnie miał ją bić, za to, że ta go obserwuje. Także kobieta, według informacji naszego rozmówcy, miała leczyć się psychiatrycznie.
- Już wówczas był agresywny, ale Tomkowi nigdy nic złego nie robił. Mieszkając z żoną, z Piotrkiem i teściami nigdy nic złego się nie wydarzyło, jeśli chodzi o syna. Bawił się często z wujkiem, ale zawsze pod okiem jakiejś osoby. Gdy ostatnio widziałem się z dzieckiem było przygaszone, niepewne, i smutne. Myślałem, że to z powodu szkoły - wspomina pan Mariusz.
Jak się okazało dziecko padło ofiarą pedofila. Tylko dzięki czujności jego ciotki i pracowników OPS dramat 8-latka zakończył się. Trauma jakiej doświadczył będzie mu jednak towarzyszyć prawdopodobnie do końca życia. Śledczy nie mieli natomiast wątpliwości, że 39-latka jak najszybciej odsunąć trzeba od swoich ofiar, dlatego wystąpili do sądu o zastosowanie wobec podejrzanego aresztu tymczasowego. Finalnie Piotr R. został zatrzymany na okres trzech miesięcy, a prokuratura postawiła mu trzy zarzuty, które zagrożone są karą nawet 12 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna nie był wcześniej karany, przyznał się do winy.
- Zrobię wszystko, by odzyskać syna. Znajdę tutaj pracę i mieszkanie. Pomoże mi też siostra i mam nadzieję, że Tomek wróci do mnie. Poruszę niebo i ziemię - zapowiada pan Mariusz.
Przeczytaj komentarze (5)
Komentarze (5)