Tunelu ani widu, ani słychu
Podczas drugiego dnia prac nie dokopano się jak zakładano 14 metrów w głąb nasypu. Odkrywców zaskoczyła kilkumetrowa warstwa iłu. Nie składają jednak broni i dzisiaj do akcji wkroczy wiertnica.
- Trafiliśmy na 3-4 metry zalane iłami – mówi Andrzej Gaik, rzecznik prasowy wydarzenia. – Z informacji, jakie udało się nam uzyskać, wynika, że takie rzeczy stosowało się nad obiektami militarnymi, bo miało to zatrzymać siłę pociski lub było stosowane jako uszczelnienie.
Jeśli przypuszczenia potwierdzą się, to możliwe jest, że tuż pod pokładem iłu znajduje się podziemny obiekt i jest to ostatnia warstwa nad nim.
- To w naturze nie występuje – mówi Adam Szynkiewicz, który zabezpiecza prace jako geolog. – To czarno-szara pulpa, czasami pylasta a jej grubość wynosi od 0,5 do 4 metrów.
– Takie rzeczy powstają w kopalni, gdy płucze się węgiel przy osadnikach – wyjaśnia Gaik. Szynkiewicz dodaje, że została ona tutaj nawieziona i wylana. Sugeruje nawet, że wykorzystano do tego celu specjalny rurociąg. Nad warstwą iłów były jeszcze 3 metry gliny. – Myślałem, że będą pod nią skały, a trafiliśmy na piach. Tylko po co go tu przywieziono? – zastanawia się.
Emocje odkrywców studzi Michał Banaś, geolog pracujący w Polskiej Akademii Nauk. To on twierdził na początku tego roku, że na 65. kilometrze pojawia się dziwne zjawisko termalne, mogące świadczyć o tym, że pod ziemią jest jakaś spora przestrzeń, która oddaje przy minusowych temperaturach ciepło. – Moim zdaniem to jest pierwotna gleba – mówi. – Prawdopodobnie wydobyto ją z terenu obok, gdy robiono wykop pod linię kolejową. A te elementy ceramiczne, które się tam pojawiają, to być może zniszczone ceramiczne dreny, które tam występowały i są zaznaczone na mapie z 1926 roku.
Podczas czwartkowych wykopów używana będzie wiertnica. Eksploratorzy typują właśnie miejsca, w których ma zostać wykorzystana.
Więcej informacja wkrótce.
Przeczytaj komentarze (1)
Komentarze (1)