[FOTO, WIDEO] Obchody 3. Maja w Świdnicy: "bądźcie dumni i róbcie swoje"
O godzinie 12 na placu przy kościele Najświętszej Marii Panny na Osiedlu Młodych rozpoczęły się obchody święta uchwalenia Konstytucji 3 Maja.
Wzięli w nich udział przedstawiciele Urzędu Miasta, radni, przedstawiciele służb mundurowych, harcerstwa, poczty sztandarowe świdnickich szkół oraz mieszkańcy. Obchody uświetnił występ Zespołu Tańca Narodowego i Estradowego "Krąg" pod kierownictwem Marii i Wojciecha Skiślewiczów.
- Jestem dumna z naszych kombatantów, mam dla nich wielki podziw. Jestem dumna z organizacji pozarządowych, które z dobroci serca robią wiele dobrego dla innych. Jestem też dumna z naszych uczniów i przedszkolaków. Konstytucja zagwarantowała nam wolność zrzeszeń, spotkań, wolność słowa - to bardzo ważne w dzisiejszych, trudnych czasach. Dzisiaj warto też przypomnieć sobie o istniejącej konstytucji, bo już za chwilę obchodzić będziemy 20 rocznicę jej uchwalenia. Parafrazując więc słowa nieżyjącego już Wojciecha Młynarskiego, warto robić swoje, nie patrząc na innych. Warto robić swoje z wiarą we własne możliwości, można wtedy robić rzeczy z pozoru niemożliwe. Można zmieniać świat na lepsze. Więc bądźcie państwo dumni i róbcie swoje - mówiła prezydent Świdnicy, Beata Moskal-Słaniewska.
Uroczystości zakończyła msza św.
***
Ustawa uchwalona 226 lat temu, 3 maja 1791 roku była pierwszą nowoczesną konstytucją w Europie i drugą na świecie, po konstytucji Stanów Zjednoczonych. Regulowała ona zasady funkcjonowania władz państwowych oraz prawa i obowiązki obywateli Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Fakt ten stał się symbolem tradycji niepodległościowych państwa polskiego.
W 1791 roku dzień 3 maja został uznany za święto Konstytucji 3 Maja. Po drugiej wojnie światowej władze komunistyczne zastąpiły je obchodami święta 1 Maja, a w 1951 roku - zdelegalizowały. Po zmianie ustroju, od kwietnia 1990 roku, święto 3 Maja jest świętem narodowym.
Przeczytaj komentarze (22)
Komentarze (22)
"Marsz Wolności” okazał się przedsięwzięciem tęchnącym optymizmem. Udowodnił, że liczba osób dotkniętych chroniczną głupotą jest w Polsce znikoma.
Każdy człowiek, który ma niezwichrowany system wartości woli w majową sobotę wypoczywać przy grillu niż pętać się po centrum Warszawy, słuchając andronów Grzegorza Schetyny i wszelkich agitatorów gorszego sortu.
6 maja to dzień zwycięstwa Polski normalnej. I kompletna klęska partaczy mianujących się opozycją, do tego o charakterze europejskim.
W internecie rozbawiła mnie relacja z marszu, którą mi przysłał Stanley Panama:
Proszę Państwa, na czele pochodu idą zdrajcy i złodzieje, Tuż za nimi UBecy i ich cyngle z agentury. Za nimi mafia paliwowa i czyściciele kamienic, Dalej za nimi mafia hazardowa prosto z cmentarza. Widzę też przedstawicieli ministerstwa sportu z żonami w futrach z Florydy, a cały peleton zamykają >niepożyteczni idioci z rozdziawionym gębami z i malującym się na ich licach tęsknotą za myśleniem, >wychowankowie UBeckich i poniemieckich mediów…
A ja z radości nucę sobie własną piosenkę. Będzie ją można usłyszeć na Festiwalu w Opolu w koncercie Jana Pietrzaka. Na razie proponuję tekst.
Pieniądze Sorosa
Miał być Majdan tu w Warszawie
Pod pozorem, że bezprawie
Osiągnęło prawie Himalajów szczyt
Miał być milion na ulicach
Miała pomóc zagranica
A tu klapa, został tylko czarny kit
Przetracono co grosza
Pieniądze Sorosa
I poszedł do kosza
Taki piękny plan
Przez szlachetne tak fundacje
Na rewoltę szły dotacje
Teraz musi czuć frustrację
Jeden miły starszy pan
O Trybunał bój przegrany
Wkoło same ciamajdany
I efektu nie dał też sejmowy pucz
KOD miał kruszyć PiS – u mury
Dziś drą koty o faktury
Oj interes trzeba zamknąć już na klucz
Przetracono co grosza…
A najgorsze, że gazeta
Jest obecnie całkiem nie ta
Spada nakład, dziennikarzy ślą na bruk Akcje kupił od Agory
I to pakiet całkiem spory
Jej przyjaciel, a tu bach i krachu huk
Przetracono co grosza
Pieniądze Sorosa
I poszedł do kosza
Taki piękny plan
Rewolucja tu być miała
A tu nic…
Takiego wała
Tra la la la la la la la
La la la la la "
była kiedyś wolność dla wybranych i teraz chcą POwrotu
"„Marsz Wolności” robi wrażenie porażki, bo jeżeli organizatorzy mówią, że oczekują pół miliona, a realnie jest to paręnaście tysięcy, to jest to porażka
REKLAMA
— mówił Bronisław Wildstein w programie „Gość Wiadomości” na antenie TVP.
Publicysta „wSieci” komentował dzisiejszy przemarsz zwolenników Platformy Obywatelskiej przez Warszawę. Manifestacja nosiła nazwę „Marszu Wolności”.
Uderzające jest, że był to „Marsz Wolności”, a gdyby zapytać jakiej wolności ten marsz bronił, to dowiadujemy się, że z Trybunałem Konstytucyjnym jest nie tak, że z gimnazjami jest nie tak. Co ma spór o gimnazja wspólnego z wolnością? Czy pojawił się tam jakikolwiek uzasadniony zarzut odbierania wolności?
— pytał Wildstein i przypomniał wywiad Magdaleny Jethon z Robertem Mazurkiem, gdy była szefowa radiowej „Trójki” pytana o to, jaka ustawa ogranicza jej wolność odpowiedziała, że sobie nie przypomina.
Dziennikarz odniósł się też do słów wypowiedzianych przez Grzegorza Schetynę z mównicy.
Dlaczego tym obywatelom opowiada się, że walczy się o wolność, gdy walczy się o władzę? (…) Po co ich oszukiwać?
Przypomniał też inne zapowiedzi Schetyny.
Mobilizacja „ulica i zagranica” w całości poległa. Manifestacje zostaną, bo to normalny element w demokracji, ale wizja obalenia rządu w ten sposób, to nie ma co mówić
— powiedział Wildstein.
Wyobrażenie, że da się rząd obalić wyjściem na ulice, okazało się fikcją
— dodał.
Zdaniem Wildsteina nie widać wielkich szans na zwycięstwo PO dzięki manifestacjom ulicznym.
Ludzie, którzy bronią status quo, to nie są ludzie zdesperowani. A walczyć na ulicy potrafią właśnie ludzie zdesperowani. Ci ludzie tacy nie są, są jedynie niechętni wobec obecnej władzy. (…) To są ludzie, którzy raczej mają poczucie, że im się odbiera przywileje, pozycję
— powiedział.
Komentował też rozpad tzw. Komitetu Obrony Demokracji.
KOD się z własnej woli zmarginalizował i skompromitował, poprzez działania swojego szefa i nie tylko. (…) To moim zdaniem koniec KOD-u
— stwierdził.
Podczas marszu Platformy nie zabrakło byłych esbeków i funkcjonariuszy służb PRL. Zdaniem Wildsteina, ich obecność świadczy o bezczelności.
Specyficzna bezczelność tych ludzi wyhodowana przez bezkarność w III RP. O specjalne przywileje walczą ludzie, którzy powinni odpowiadać prawnie za przynależność do organizacji zbrodniczej, przestępczej. Oni chcą mieć przywileje, być lepsi niż inni
— powiedział.
Na 7 maja przypada 40. rocznica zabójstwa Stanisława Pyjasa. Pyjas był przyjacielem Bronisława Wildsteina.
Ta sprawa jest wyjaśniona. Wiadomo, że zrobiła to SB
— stwierdził dziennikarz „wSieci”.
Od początku były ogromne zaniechania, sprawa była blokowana. Wspomniał pan Andrzeja Milczanowskiego, jednego z pierwszych szefów MSW, który ma bardzo ładną kartę solidarnościową, ale to też człowiek, który blokował dostęp do dokumentów przez wiele lat wymiarowi sprawiedliwości
— tłumaczył Wildstein.
Odniósł się też do słów prof. Romanowskiego, który twierdzi publicznie, że Pyjas nie został zabity.
Prof. Andrzej Romanowski to człowiek, dla którego zbrodnią jest lustracja. Dlaczego on w ogóle mówi o jakiejś prawdzie? To swoista bezczelność ze strony człowieka, który domagał się utajnienia tych wszystkich dokumentów, walczył z lustracją i bronił agentów
— powiedział.
W tej chwili jest problem czasu. Te środowiska trzymają się mocno, nie znajdujemy ludzi skłonnych zeznawać. Walczą o swoją skórę. Nic im nie groziło, a grozić może im właśnie złamanie tej „omerty”, tej zmowy milczenia"