W pułapce przepisów: od trzech lat walczą o sprawiedliwość i... świadectwa pracy
Od trzech lat nie dostali świadectwa pracy, pieniędzy za zaległe urlopy i wynagrodzeń. Byli pracownicy górnośląskiej firmy Ematech są zrozpaczeni. Dramatu ludzi nie dostrzegają jednak ani sądy, ani syndyk. A wszystko przez luki w prawie i niekorzystną interpretację przepisów.
Ematech pojawił się na lokalnym rynku w 2012 roku przejmując za długi wraz z ludźmi maszyny należące do firmy Osadowski i Wspólnicy. Produkcja szła pełną parą i nic nie zapowiadało kłopotów. Te pojawiły się w 2014 roku kiedy do Ematechu wkroczył syndyk. Wcześniej jednak prezes spółki wyrejestrował swoich ludzi z ZUS-u. Oznaczało to, że w świetle obowiązującego prawa syndyk przejął firmę bez pracowników. Tym samym ponad 60 osób nie otrzymało świadectwa pracy ani żadnych świadczeń.
- W sumie mam 40 lat pracy, niestety po jej utracie nie otrzymałem ani odprawy, ani pieniędzy za zaległy urlop i co najgorsze świadectwa pracy. Nie mogę tym samym przejść na emeryturę. Pomijam już kwestię tego, że każdemu z nas Ematech winny jest kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nie wspominając już o kosztach, które ponosimy cały czas. Jesteśmy bezsilni wobec urzędniczej machiny. Pisaliśmy już wszędzie: do premier Beaty Szydło, do ministra Ziobry, do świdnickich parlamentarzystów, do inspekcji pracy, prokuratury itp. Wszędzie jesteśmy odsyłani z kwitkiem, nikt nie potrafi nam pomóc - mówi Lucjan Giedrewicz.
Sprawa jest zawiła i wielowątkowa. Zapytanie w tej sprawie w 2015 roku do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej złożyła poseł Anna Zalewska. W odpowiedzi przygotowanej przez podsekretarza stanu w resorcie Radosława Mleczko czytamy, że: "Uwzględniając powyższe wydaje się, że w sytuacji przedstawionej w zapytaniu nie ma podstaw zarówno do wydawania pracownikom świadectw pracy, jak i wypłacania im odpraw, o których mowa w powołanej wyżej ustawie, ponieważ: przy założeniu, że miało miejsce przejście zakładu pracy w trybie art. 231 k.p., nie dochodzi do rozwiązania stosunku pracy lecz do zmiany pracodawcy; pracownicy w takim przypadku stają się z mocy prawa pracownikami przejmującego pracodawcy (tj. przedsiębiorstwa Ematech S. A.), natomiast przy założeniu, że takie przejście nie nastąpiło, pracownicy w dalszym ciągu są zatrudnieni w firmie Osadowski i Wspólnicy Sp. z o.o. w upadłości likwidacyjnej; jak bowiem wynika z treści zapytania w przedstawionej w nim sytuacji nie miało miejsce wypowiedzenie/rozwiązanie umów o pracę.
I tak koło się zamyka.- Obecnie otrzymuję najniższą emeryturę, ponieważ nie otrzymałem świadectwa pracy. Przegrałem jedną rozprawę w Sądzie Pracy i zostałem jeszcze obarczony kosztami w wysokości 4000 zł, a do dzisiaj nie wiem jak to wyliczono - mówi z żalem Zbigniew Kotarski.
Jeszcze dziś w Sądzie Okręgowym w Świdnicy ma odbyć się kolejna rozprawa w tej bulwersującej sprawie. Tym razem być może w końcu uda się ustalić datę fizycznego zakończenia pracy przez ponad 60 osób.
Do tematu będziemy wracać.
Przeczytaj komentarze (4)
Komentarze (4)