[FOTO] 25 lat za brutalne zamordowanie żony
Na 25 lat pozbawienia wolności i zadośćuczynienie w kwocie 150 tysięcy złotych dla rodziców poszkodowanej kobiety skazał dziś Sąd Rejonowy w Świdnicy, 27-letniego Łukasza M., który blisko rok temu w Świebodzicach zamordował swoją żonę Justynę.
Do zbrodni doszło w jednym z mieszkań przy ulicy Chrobrego 15 kwietnia ub.r. Zwłoki kobiety ujawnione zostały dopiero w sobotę, w południe. Łukasz M., wielokrotnie zmieniał swoje zeznania, które najczęściej wzajemnie się wykluczały. Najpierw twierdził, że razem z żoną zostali napadnięci przez nieznanych sprawców. Później zeznał, już w trakcie procesu, że pokłócił się z Justyną. Powodem małżeńskiej sprzeczki miała być domniemana zdrada kobiety, do której rzekomo sama się przyznała. Ustalono ponad wszelką wątpliwość, że Łukasz M., udusił swoją żonę, nie wezwał na pomoc pogotowia a rany na szyi oraz brzuchu miał zadać sobie sam. Ponadto zwłoki kobiety przeleżały całą dobę w jednym z pokoi a oskarżony spał w drugim pomieszczeniu jak gdyby nigdy nic. Aby uwiarygodnić swoją wersję o domniemanym napadzie, rozebrał do naga martwą już żonę. W sobotę poszedł do sklepu kupić piwo, był też według zeznań świadków widziany w okolicach Strzegomia. Dopiero później zadzwonił do swojej rodziny, relacjonując wymyśloną przez siebie wersję zdarzeń. Na pomoc kobiecie było już jednak zdecydowanie za późno.
W trakcie postępowania okazało się, że Łukasz M., był bardzo zazdrosny o swoją żonę. Potwierdził nam to brat zamordowanej oraz koleżanki z pracy. Zdarzało się bowiem bardzo często, do czego sam oskarżony również się przyznaje, że odprowadzał ją do pracy, do dentysty czy do fryzjera. Kontrolował też jej telefon oraz relacje z rodzicami, zabraniał kontaktu z przyjaciółmi. Wiadomo także, że 27-latek miał sądowy zakaz zbliżania się do swojej byłej dziewczyny, także Justyny. Miał ją uporczywie nękać. Małżeństwo niecały rok wcześniej pobrało się po 3 latach znajomości. Jak twierdzą sąsiedzi i rodzina, kobieta chciała męża zostawić, właśnie ze względu na jego chorobliwą zazdrość. Feralnego dnia spakowała do torby najpotrzebniejsze rzeczy. Wyjść z mieszkania nie zdołała.
- Za pięć dni minie rok od śmierci dziewczyny. Co przeżywają jej rodzice, którzy oprócz tego, że stracili córkę to muszę przeżywać ogromny stres związany z rozprawami. Wciąż zadają sobie pytanie jak mogło dojść do tej strasznej tragedii. Ich córka Justyna ufała oskarżonemu, wzięła z nim ślub, chciała mieć z nim dziecko. Jego zachowanie odbierała jako nadmierną troskę, nie wzbudzało to jej podejrzeń. Zbagatelizowała ostrzeżenia jego byłej partnerki. Trzeba naprawdę być niesamowitym aktorem, aby odgrywać taki teatr. Łukasz M., osaczył żonę, prześladował ją, non stop oskarżał ją o romans. Była partnerka, także Justyna, uwolniła się od niego, jest szczęśliwa. Jego żona nie miała tyle szczęścia. Oskarżony nie widzi też w ogóle swojej winy, tylko szuka jej w innych osobach, usprawiedliwiając siebie i to, że brutalnie zamordował żonę. Chciał jej uniemożliwić odejście od siebie i tego dokonał. Spał spokojnie za ścianą gdzie była jego martwa małżonka - to najbardziej nas przeraża w tym wszystkim. Justyna mogła być szczęśliwa. Nie było jej to dane - mówiła w mowie końcowej pełnomocniczka rodziców zamordowanej kobiety, Katarzyna Matkowska.
Głos podczas rozprawy, tuż przed ogłoszeniem wyroku zabrała matka uduszonej 28-latki.
- Na początku procesu chciałam zadać mu pytanie, jednak wiem iż nie uzyskałabym odpowiedzi. Chciałam się zatem zwrócić w stronę jego rodziny, której częścią była moja córka. Nigdy z ich ust nie padły żadne słowa o tym, że jest im przykro. Matka Łukasza, choć będzie on siedział w więzieniu, będzie mogła go odwiedzać, przytulić i usłyszeć jego głos. Mi nie zostało nic. Tylko grób i pamiątki - mówiła płacząc kobieta.
Adwokatka mężczyzny jako linię obrony przyjęła, że zazdrość w młodym małżeństwie jest rzeczą normalną a mowę końcową oparła na atakowaniu rodziców zmarłej.
- Tylko dowody muszą zostać wzięte pod uwagę i fakty a nie spekulacje świadków i ich relacje ustalane za pomocą portali społecznościowych. Nie powinno się oczekiwać także przeprosin od rodziny oskarżonego, bo oni boją się zbliżyć, żeby nie mieć problemów, rozwlekanych zresztą na forach internetowych. Nie można pominąć także kwestii tego, że Łukasz M., spłacał długi za mieszkanie, które zajmowali z żoną, pracował, utrzymywał ją. A, że był zazdrosny? Który młody małżonek nie jest, to objaw wielkiej miłości, zwłaszcza jeśli pod jego nieobecność w mieszkaniu pojawiał się jej kolega. Wnosimy także o niezasądzanie zadośćuczynienia na rzecz rodziców zmarłej. Ci ludzie mają same długi, w kilku firmach. Wina mojego klienta jest bezsporna, zresztą sam się do niej przyznał. Nie było tutaj jednak zamiaru bezpośredniego. Prosimy o wydanie sprawiedliwego wyroku - przekonywała mecenas Aleksandra Cicha.
- Swoją żonę kochałem i nadal kocham. Oddałbym swoje życie za jej - powiedział na koniec, Łukasz M.
Składowi sędziowskiemu przewodniczył sędzia Maciej Jedliński, który w uzasadnieniu wyroku zwrócił przede wszystkim uwagę na cynizm oskarżonego i jego metodyczne, wyrachowane zachowanie.
- Najbardziej przerażający jest cynizm oskarżonego, który nad zwłokami swojej żony obmyślał plan, jak zmyć z siebie całą winę. W świetle ustaleń biegłych mężczyzna udusił kobietę działając metodycznie. Osoba duszona chce żyć, broni się. Żeby skutecznie pozbawić kogoś dostępu tlenu musi to trwać dobrych kilka minut. W tym czasie Justyna traci oddech i umiera. To było zamierzona działanie, świadczy o tym chociażby zachowania oskarżonego po dokonaniu zbrodni. Nie było w nim żadnego odruchu ratowania jej życia. Jest to przerażające. Mężczyzna rozebrał też ofiarę do naga, odegrał mówiąc kolokwialnie jakiś cyrk przy policjantach klęcząc nad jej martwym ciałem. Gdyby pan cokolwiek zrobił, albo by pan chociaż autentycznie żałował, może wymiar kary byłby niższy - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Jedliński.
Na rzecz rodziców Justyny M., zasądzono od oskarżonego zadośćuczynienie: dla matki 100 tysięcy złotych, dla ojca 50 tysięcy złotych.
Stronom przysługuje apelacja od wyroku w ciągu 7 dni od otrzymania uzasadnienia.
Łukasz M., skazany na 25 lat więzienia o wcześniejsze wyjście będzie mógł starać się dopiero po odbyciu 15 lat kary.
Przeczytaj komentarze (19)
Komentarze (19)
zadośćuczynienia....zabrał im dziecko,zdrowie...zrujnował cały świat!!!
argument Pani mecenas odnośnie zadośćuczynienia jest poniżej pasa