Kupili zabytkowy parowóz by... pociąć go na złom
Na nyskiej bocznicy kolejowej ktoś od kilku dni, tnie zabytkowy parowóz na złom. Okazało się, że robi to firma zarejestrowana w Kostomłotach a działająca w Imbramowicach, która całkiem niedawno kupiła, od PKP S.A na mocy wygranego przez siebie przetargu, kilka lokomotyw i parowozów. Obiekty te wpisane zostały na listę zabytków. Całą sprawą zajęło się Stowarzyszenie Miłośników Kolei z Jaworzyny Śląskiej, bo również niektóre jaworzyńskie lokomotywy są własnością firmy, która prawdopodobnie dopuściła się przestępstwa.
Lokomotywy zostały wyprodukowane w 1944 roku w Zakładach im. Cegielskiego. Za każdą z nich firma zapłaciła PKP S.A około 13 tysięcy złotych. W skupie złomu za taki wagon firma może liczyć nawet na 80 tysięcy złotych, czyli jest to czysty zysk.
- Prawdopodobnie wkalkulowali sobie karę finansową, która przewidziana jest za zniszczenie zabytku (od kilkuset złotych do kilku tysięcy przyp. red.) i z zamiarem pocięcia zabytków nabyli je. Wstępnie tłumaczenia polegały na tym, iż utrzymywano, że nabywcy nie wiedzieli o tym, że są to zabytki. Problem jednak w tym, że specyfikacja przetargowa wymuszała na nowym, potencjalnym właścicielu podpisanie oświadczenia o tym właśnie, że kupuje zabytek i nie można oprócz prac renowacyjnych nic z nim zrobić - komentuje Łukasz Romaniecki, prezes SMKJ.
- Kilka dni temu złożyłem do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez PKP S. A oraz firmę IMPORT-EXPORT ZUH ANDRZEJ PODCZASZY ZAKŁAD PRZEROBU ZŁOMU. Oczywiście kopię do wiadomości dałem do prokuratora generalnego - dodaje Romaniecki.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy właściciela firmy. Pod jego nieobecność wypowiedziała się jedna z pracownic, która nie chciała się przedstawić z imienia i nazwiska.
- Tego pociągu nie można z Nysy w całości przetransportować na teren naszej firmy. My mamy terminy, z których musimy się wywiązać. W żadnym wypadku nie kupiliśmy tego z zamiarem sprzedaży na złom. Mam mejle, które świadczą o tym, że zanim przystąpiliśmy do rozbiórki, wysłaliśmy propozycję sprzedaży do muzeum w Polsce i Niemczech. Nikt jednak nie odpowiedział pozytywnie. Była osoba prywatna, która chciała to kupić, ale przez nagonkę mediów wycofała się. Parowóz nie jest pocięty. Jest rozparcelowany na części do transportu. Będzie stał na terenie firmy i będą mogli go sobie oglądać ludzie, bo szef jest również miłośnikiem kolei.
AKTUALIZACJA:
Wypowiedź swojej pracownicy uzupełnił właściciel firmy, Andrzej Podczaszy.
- W tej chwili rezygnuję z lokomotyw, które zakupiłem razem z tą z Nysy. Od początku moim zamiarem było odrestaurowanie jej pod klienta, a gdyby nie udało się go znaleźć miałyby stać na mojej posesji jako eksponaty. Chcę, aby całą sprawę wyjaśniła prokuratura. Tłumaczenia tzw. miłośników kolei i PKP S.A są dla mnie żenujące i śmieszne. Gdzie byli do tej pory? Kabina i cała lokomotywa były w stannie fatalnym. Wtedy nikt się nią nie interesował. Poczekam na śledztwo prokuratury i jego wyniki.
bj
Przeczytaj komentarze (7)
Komentarze (7)