Wielki przekręt majtkowy także w Świdnicy. Oszukane dziesiątki kobiet!
Zaczyna się zwykle tak samo. Na telefon podany w ankiecie szpitalnej, którą dostaje się wraz z wyprawką dla dziecka, albo kupiony z bazy dzwoni przemiły pan informując, że wygrało się zestaw ekskluzywnej bielizny. Trzeba tylko zapłacić koszty wysyłki.
Kłopoty
I kobiety płacą, nie wiedząc w jakie tarapaty zostały wciągnięte.
- Pierwsza faktura wystawiona była na 19.90, druga 59.80, której nie zapłaciłam próbowałam zadzwonić na infolinię. Ale straciłam tylko czas...Następnie dostałam wezwanie do zapłaty, które zapłaciłam dla spokoju. Wtedy zadzwoniła do mnie kobieta z windykacji, twierdząc, że nie dokonałam opłaty. Później przestali już dzwonić. Pani rozmawiając ze mną przez telefon nie wspominała o żadnym abonamencie. Tylko o tym ze wygrałam, że mnie wylosowali - mówi nam Klaudia.
Dla Justyny, która mieszka w okolicach Świdnicy sprawa zaczęła się na porodówce. Jako młoda mama dostała paczkę z próbkami produktów dla niemowląt, a przy okazji ankietę do wypełnienia. To tam podpisała pewnie zgodę na wykorzystanie danych do celów marketingowych. I stamtąd firma Ceron wzięła jej telefon.
- Zadzwoniła do mnie Pani czy chce majteczki ekskluzywne z zza granicy bo mnie wyłonili wśród matek które urodziły dziecko. Poinformowała mnie ze to jest zupełnie darmowe jedynie trzeba pokryć koszty wysyłki akurat byłam z dziećmi gdzieś i się zgodziłam na to. Po jakimś dwóch tygodniach przyszła owa ekskluzywna bielizna " badziewie " i ok zapłaciłam te koszty wysyłki ho była faktura od nich. Po czym nic więcej w środku nie było - wspomina Justyna.- Po jakoś dwóch miesiącach znalazłam w skrzynce paczkę z trzema parami majtek i informację, że mam zapłacić abonament w wysokości 79,90. Chciałam im napisać rezygnację z owego abonamentu ale pisma wracały, nawet te majtki wróciły.
Faktury
Podobnie do Justyny wykorzystana została Marlena ze Świdnicy.
- Akurat nie było mnie w domu i dzwonili na telefon domowy. Odebrała moja babcia i jak to starszy człowiek dała się naciągnąć na niby darmowy komplet włoskiej bielizny opłacając tylko koszt przesyłki 19 zł. Wzięli moje dane ze szpitala gdzie wypełniałam ankietę po porodzie, by odebrać darmowe próbki dla dziecka. Zamiast bielizny dostałam zwykłe majtki, jak z targu warte 2 zł. Zapłaciłam i napisałam odmowę przy czym przysłali niby karę, chyba za tą odmowę, której nie opłaciłam, ale przychodziły nadal upomnienia. W końcu zdecydowałam zapłacić się by mieć spokój. Stwierdzili, że za późno przyszła opłata i za to wysłali mi kolejne 3 pary majtek za 90 zł. Mam znajomego policjanta, który poradził żeby nić nie płacić. Pod koniec stycznia znowu przyszła faktura, tym razem 150 zł, to zwyczajne wyłudzanie kasy. Na ich pismach nie ma żadnych pieczątek ani podpisów tym samym te pisma są nie ważne, wyglądają jak ksero.
Telefon dzwoni
Katarzyna, która córkę urodziła dobrych kilka lat temu i żadnej ankiety nie wypełniała nie ma pojęcia skąd firma wzięła jej numer telefonu. Poprosiła jednak o pomoc rzeczniczkę konsumentów przy Starostwie Powiatowym w Świdnicy.
- Zadzwonił do mnie mężczyzna, urlop wtedy miałam, może to choć trochę tłumaczy moje roztargnienie.Powiedział, że wygrałam w konkursie ekskluzywną bieliznę damską i muszę tylko zapłacić za przesyłkę. Biorę udział w konkursach, więc stwierdziłam, że to możliwe. Potem poczytałam o firmie i zdecydowała się o odesłaniu majtek, ale już było za późno. Wydzwaniali do mnie non stop, wysyłali kolejne faktury, straszyli. Wtedy skontaktowałam się z Danutą Mazur i ona z nimi prowadziła rozmowy. Bardzo mi pani rzecznik pomogła.
- Dostałam już dwa wezwania do zapłaty ale pod podanym adresem nie istnieje taka firma sprawdzałam i dzwoniłam i nic nie zapłaciłam ani jednego wezwania. To było dosyć dawno ale pamiętam że zadzwonił do mnie ktoś i przyszła jedna para potem już nic nie przychodziło ale zapłaciłam za tą parę i ostatnio przyszło że są jakieś zaległości firma nazywa się Ceron Worldwide Inkaso Limited - mówi kolejna poszkodowana, Ewa ze Świdnicy.
- Rzeczywiście, mamy sporo takich zgłoszeń. Zawsze i każdemu tłumaczę, by dokładnie czytać co się podpisuje. Jeśli nie mamy czasu albo ochoty – nie podpisywać niczego! - mówi Danuta Mazur, rzecznik Praw Konsumentów.
- Zostałam oszukana, niestety nie pamiętam firmy. Najpierw czekałam kilka miesięcy na przesyłkę która miała być chyba za 3 tygodnie, cena 30 zł, po tym czasie mogłam zrezygnować. Dotyczyło to 3 par majtek. Po kilku miesiącach przyszła paczka do skrzynki, nie opłaciłam jej od razu, tym bardziej, że kasę straciłam a oni nie mieli potwierdzenia że ją otrzymałam. Po zaczęli nękać mnie telefonicznie. W końcu odebrałam i okazało się, że niby wysłali mi kilka kompletów i z odsetkami mam do zapłacenia chyba 150 zł, może więcej, nie pamiętam dokładnie. Powiedziałam, że dlaczego mam płacić za coś co nie przyszło, pan powiedział że mogłam złożyć reklamację i jak nie zapłacę to zagroził komornikiem. Wystraszyłam się i zapłaciłam - mówi Kasia, kolejna oszukana.
Związane ręce, sprawcy brak
Proceder oszustów trwa co najmniej od dwóch lat. W całym kraju naciągniętych zostało kilkanaście tysięcy osób.
Co zrobić w razie otrzymania pisma?
- Jeśli już się podpisało jakiekolwiek pismo, to niestety należy mieć na uwadze, że to umowa na abonament. Polega to na tym, że w ramach tego abonamentu przychodzą do nas kolejne paczki z bielizną. Konieczne jest w tej sytuacji napisanie odstąpienia od umowy oraz zawarcia w tym odstąpieniu informacji, że nie życzymy sobie, by pojawiały się u nas kolejnej przesyłki. Zwyczajowo obowiązuje nas miesięczny okres wypowiedzenia. Musimy więc pamiętać, by zapłacić fakturę za jeszcze jeden miesiąc. Konieczne będzie te uregulowanie już wystawionych faktur – dodaje rzeczniczka.
Sprawę można zgłosić również na policję. Funkcjonariusze zobowiązani są przyjąć zgłoszenie o możliwości popełnienia przestępstwa. W razie odmowy należy żądać jej na piśmie.
Niestety żadna z naszych rozmówczyń tego nie zrobiła.
- Szkoda na to czasu. Bo co policja może zrobić, skoro firma ponoć nie istnieje, nie ma pieczątek, siedziby. Tylko umorzyć - dodaje Katarzyna.
Justyna Bereśniewicz, doba.pl
Przeczytaj komentarze (9)
Komentarze (9)
Podobna akcja była kilka lat temu z Pobieraczkiem. Ktoś z mojej rodziny dał się wpuścić w maliny. Doradziłem, żeby nic nie odpowiadać na wezwanie do zapłaty i nie wysyłać pieniędzy. Od tamtej pory jest spokój. Nic więcej nie przyszło.
Swoją drogą polskie prawo jest pisane pod oszustów a nie uczciwych ludzi. W takich przypadkach prawo zawsze powinno chronić słabszą stronę, czyli klienta.
Tak samo jest z e-sądami. Niemal wyłącznie korzystają z nich firmy windykacyjne i pożyczkowe. Prawo pisane pod wyłudzaczy. Nikt nie sprawdza wniosków wysyłanych do e-sądów. Znajomemu przyszedł wyrok z e-sądu w sprawie, która od dobrych kilku lat była już przedawniona. W normalnym sądzie byłoby nie do pomyślenia takie coś.
Żeby rozpocząć proces windykacji musi być wpierw skutecznie doręczone wezwanie do zapłaty, czyli np. jako list rejestrowany.
W jaki sposób udowodnią, że w ogóle coś wysłali??? Tylko przesyłka rejestrowana to gwarantuje.
Co do terminu to trzy lata już minęło, a firma nie może w nieskończoność dochodzić swoich roszczeń. Pobieraczek był głośną aferą i perfidnym oszustwem, tak samo jak opisywana tutaj sprawa. Szkoda tylko, że polskie prawo w przypadku takiego jawnego oszustwa chroni bardziej oszusta niż ofiarę.