Lądecka Noc Świętojańska
Przez wiele lat słyszeliśmy, że lądecki Rynek jest przepiękny, ale martwy, nic się w jego przestrzeni nie dzieje, niewielu spotykamy na nim ludzi. To się zmienia. W ostatnich latach przybywa powodów do częstszego odwiedzania naszej starówki: można tutaj dobrze zjeść, pooglądać dzieła sztuki i spektakle Akademii Wyobraźni, posłuchać dobrej muzyki czy napić się egzotycznej herbaty. Rosnącemu kolorytowi tego miejsca służą również imprezy, a wśród nich z roku na rok coraz barwniejsza Noc Świętojańska.
W sobotę 22 czerwca organizatorzy Nocy Świętojańskiej – lądecki konglomerat Centrum Kultury i Rekreacji, Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Lądeckiej i Kawiarni Artystycznej „Dom Klahra” – przygotowali bogaty program, którego atrakcyjność podkreśliła wymarzona do organizacji imprez plenerowych pogoda.
Sceniczną część przedsięwzięcia rozpoczął folkrockowy zespół „Morava” z czeskiego Javornika. Po nim na scenie pojawiły się debiutantki z Wrocławia, czyli „Kosy” z repertuarem muzyki etnicznej. Później gościliśmy wspaniałe zespoły ludowe „Jaskier” z Ołdrzychowic Kłodzkich i „Waliszowianki”. W kolejnym punkcie Teatr Akademia Wyobraźni w połączeniu z „Teatrem, Którego Być Nie Powinno” wystawił spektakl „Karnawał Dziadowski”. Swoistą gwiazdą wieczoru okazał się rzeszowski band „Jeszcze 8 godzin”, którego twórczość można chyba zwać world music, ponieważ łączy ona w sobie wiele różnych gatunków inspirowanych muzyką etniczną. Lądeckiej publiczności równie mocno podobał się spektakl pieśni Mercedes Sosa „Todo Cambia”, w którym wystąpili: Eva Rufo (śpiew), Julia Mikołajczak (śpiew) i Roman Rauhut (gitara i śpiew); dodajmy, że pieśni z hiszpańskiego na polski przetłumaczyła Aleksandra Jóźwiak. Program sceniczny zamknął „Skład Nietradycyjny”, który dał wspaniały podkład do pokazu ogniowego „Teatru, Którego Być Nie Powinno”, po którym uczestnicy wydarzenia z Rynku przeszli na most św, Jana, by rzucać z niego wianki w nurt bystrej Białej Lądeckiej. Występy sceniczne, co zauważam z dużą radością, bardzo podobały się publiczności, która nagradzała artystów brawami a często wybuchami aplauzu.
Podczas imprezy nie zabrakło części kulinarnej, której głównym elementem był Konkurs Kulinarny „Niezłe Ziółko”. Z nieskrywaną zazdrością rozmawiałem po jego rozstrzygnięciu z jurorami – wyglądali na lekko przyciężkich, lecz niezwykle zadowolonych z życia, a że w zeszłym roku sam byłem jednym z nich, to wiedziałem jakiej uczty byli uczestnikami. Tegorocznym hitem były m.in.: pesto z młodych liści rzodkiewki familii Krzonkalla, octy i maceraty Danusi Chomyn i pizza z kaszanką i ogórkiem Adama Bednarza. Obok konkursowiczów dobrym menu mógł się pochwalić bar „Blackburg”, który obsługiwał nas gastronomicznie. Po wręczeniu laurów za najlepsze potrawy lokalne, doszło natomiast do dekoracji w Konkursie na Najpiękniejszy Wianek, w którym oceniała Marta Sidorowska z „Galerii Na Wodnej” w Kłodzku.
Dodajmy, że nie zabrakło Pracowni Ceramicznej „Rezerwat”, której koło oblegali mali garncarze, nie zabrakło dmuchańców i rytualnego palenia ziół.
Trzeba przyznać, że w kilkuletniej historii lądeckich Nocy Świętojańskich ta była najwspanialsza a to przede wszystkim za sprawą bardzo dużej frekwencji uczestników.
Tomasz Pawlęga
Komentarze (0)