"Ludzie głosują nogami. Przenoszą się tam, gdzie mają pracę i lepsze warunki"
Grupa radnych z klubu Ząbkowice Nasza Przyszłość zorganizowała w Ząbkowicach Śląskich spotkanie z profesorem Przemysławem Śleszyńskim, autorem głośnego raportu PAN, według którego Ząbkowice Śląskie są w czołówce miast zagrożonych degradacją społeczno-gospodarczą (więcej TUTAJ).
- My jako radni obserwujemy gminę z różnych perspektyw. Zauważamy, że nasza gmina pięknieje w różnych aspektach. Fronty elewacji są remontowane, drogi i ulice są modernizowane. Wydajemy na to grube miliony. Ale zauważamy także, że sprawy strukturalne są pomijane w naszej gminie albo zamiatane pod dywan. Tego strukturalnego rozwoju nie ma prawie wcale. Zauważamy też, że my, jako mieszkańcy, którzy zostaliśmy w tym mieście po zakończeniu edukacji, mamy trudności ze znalezieniem pracy w tym mieście. Wielu z nas, chyba większość, dojeżdża do pracy do Wrocławia, Dzierżoniowa, Kłodzka czy do Czech. Nasi koledzy ze szkoły podstawowej czy średniej wyjechali z miasta i mieszkają we Wrocławiu, Warszawie, wielu z nich wyemigrowało do krajów Europy zachodniej. Ale jak o tym myślimy to są nasze odczucia, a ja, jako inżynier, lubię opierać swoje przemyślenia i opinie na twardych danych. Na szczęście Polska Akademia Nauk pod przewodnictwem profesora Śleszyńskiego opracowała raport o małych i średnich miastach w Polsce i z niego wynika, że Ząbkowice są jednak tym miastem, które ma problemy. Ten raport nie jest po to, żeby wytykać komuś błędy i mówić komuś, że źle zarządza. Ten raport jest po to, żeby dać małym gminom i miastom szansę na rozwój, żeby pokazać, w jakich aspektach dana gmina czy miasto ma problemy – mówił Wojciech Maj, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej i przewodniczący klubu Ząbkowice Nasza Przyszłość.
Przemysław Śleszyński już na wstępie zaznaczył, że raport brał pod uwagę nie bezwzględne dane, jak to jest robione zazwyczaj, ale to jak się one zmieniły względem innych miast. Analizuje się sytuację miast, które tracą dystans do innych, tych silnie rozwijających się.
- Nie roszczę sobie prawa, żeby dociekać, co konkretnie, dogłębnie dzieje się w Ząbkowicach, ale pokazałem pewne ogólne procesy, które dotyczą także Ząbkowic – mówi Śleszyński.
Przypomnijmy, że w przedmiotowym raporcie Ząbkowice Śląskie znalazły się wśród 23 miast zaliczonych do miast kryzysowych, najbardziej narażonych na marginalizację, które charakteryzuje silne tracenie funkcji, skrajnie zła sytuacja społeczno-gospodarcza. Jak podkreślał profesor Śleszyński, największym problemem tych miast, jest wyludnianie się, depopulacja, czyli spadek liczby mieszkańców, zwłaszcza dobrze wykształconych w wieku produkcyjnym, energicznych. Przyciągają ich duże miasta, gdzie mają dobrze płatną pracą i to im młodzi oddają swój potencjał, zamiast zostawiać go w średnich miejscowościach,w których się wychowali. Podkreślał, że dane dotyczące ilości mieszkańców są niedoszacowane, gdyż nie biorą pod uwagę osób zameldowanych w danym mieście, ale mieszkających i pracujących za granicą.
To się wiąże z brakiem pracowników na rynku pracy i lukę tę wypełnią imigranci z zagranicy, co powoli już obserwujemy. Ponadto w Ząbkowicach widoczne jest starzenie się populacji.
- Ludzie głosują nogami. Przenoszą się tam, gdzie mają lepsze warunki pracy, rozwoju osobistego kariery, gdzie mogą lepiej, godniej żyć – mówi profesor Śleszyński.
Jak dodawał, o ile w pierwszym okresie, w latach 90. Ząbkowice straciły na atrakcyjności, to w ostatnich 10 latach one zyskują, więc nastąpiło pewne odbicie, coś się zadziało, że Ząbkowice stały się bardziej atrakcyjne względem innych miast.
Kolejnym problemem jest brak godziwie płatnej pracy w miejscu zamieszkania. Do pracy dojeżdżamy coraz dalej, co wiąże się z kosztami paliwa, stratą czasu i stratami osobistymi, na co wpływ miało zmniejszenie się roli przemysłu i dużych przedsiębiorstw.
- Popatrzmy na Austrię, gdzie w bardzo małych miasteczkach jest kilka dużych zakładów przemysłowych i te miasta z tego żyją – przekonywał Śleszyński, zwracając uwagę na kluczowe zadanie reindustrializacji. Bez miejsc pracy nie da się powstrzymać procesu wyludniania. Należy stworzyć zachęty do inwestowania w przemysł.
Jak podkreślał Śleszyński równie ważne jest zapewnienie łatwo dostępnych mieszkań, choćby przy pomocy programu Mieszkanie+.
Analiza opracowana przez prof. Przemysława Śleszyńskiego z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN została stworzona na potrzeby rządowej Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, w ramach której Ministerstwo Rozwoju planuje w najbliższych latach przeznaczyć nawet 2,5 mld złotych na wsparcie dla średnich miast. Ponieważ Ząbkowice znalazły się na liście, przy aplikowaniu o środki i dotacje powinny dostać dodatkowe punkty.
Fot. gorsza sytuacja Ząbkowic Śląskich względem innych miast w kategoriach oznaczonych kolorem żółtym.
Po prezentacji Przemysława Śleszyńskiego rozpoczęła się dyskusja, w czasie której padały głosy w podobnym tonie: o odpływie ludzi młodych, których rodzice płacą podatki w Ząbkowicach, ale dla ich dobrze wykształconych dzieci nie ma tu pracy, a także o potrzebie przewartościowania kierunków działania władz Ząbkowic z „upiększania” na rozwój.
- Mam takie odczucie i jest to chyba odczucie wielu mieszkańców Ząbkowic Śląskich, dlatego też się tutaj dzisiaj pojawili, że jednak miasto Ząbkowice jest miastem plus 60, to jest bardzo ważna informacja. I w Ząbkowicach brakuje zrównoważonego rozwoju, brakuje przemysłu, brakuje pracy dla młodych, brakuje dobrych wynagrodzeń (…). Ząbkowice muszą przyspieszyć, muszą wprowadzić niestandardowe rozwiązania, muszą uczestniczyć w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Jeżeli będziemy stać w miejscu, a nie będziemy się rozwijać, to czołówka miast ucieknie nam do przodu – mówił Marcin Gwóźdź.
Wtórował mu Mariusz Chmielowiec:
- Wygląda na to, że w naszym mieście należałoby zatrzymać proces upiększania, a zająć się profesjonalnym przygotowaniem programu rozwoju przez wielkie R, z naciskiem na ściągnięcie inwestorów.
Marek Ciapka zwracał uwagę na problem ludzi dojeżdżających do pracy, tracących swój czas, czekających na dzikich przystankach, a także na spadek liczby ludności.
- Choć się różnimy z władzami miasta, co do celów powinniśmy być zbieżni. Nie ma jednak woli, żeby rozmawiać, żeby pójść we wspólnym kierunku. Ja nie przyjmuję do wiadomości, że inwestycją może być, bardzo słuszne zadanie, remont murów obronnych, remont chodnika, czy klomby w mieście. Inwestycja to coś co przyniesie zysk albo ograniczy straty – mówił radny powiatowy.
Jak zapewniają organizatorzy, nie było to jedyne spotkanie ze specjalistami, którzy podczas prelekcji i dyskusji mają wskazać drogę rozwoju miasta.
Przeczytaj komentarze (32)
Komentarze (32)