[FOTO] Ziębiczanka pobiegła w nowojorskim maratonie - tak wspomina ten czas
Teresa Nowak, biegaczka z Ziębic, 4 listopada wzięła udział w jednym z najsłynniejszych na świcie maratonów ulicami Nowego Jorku: New York City Marathon. Pani Teresa wspomina to wielkie przeżycie...
I love NY
Moja przygoda z wyjazdem na maraton do Nowego Jorku zaczęła się 9 września 2018 roku, kiedy na Expo przed 36. Maratonem Wrocławskim zarezerwowałam sobie pakiet TCSNYCMARATON 2018. Na tej znanej imprezie sportowej spotkałam ludzi z firmy Raz Event skupiającej miłośników sportu, a w szczególności biegaczy. To oni zaproponowali mi udział w nowojorskim maratonie. Propozycja była tak atrakcyjna, że zgodziłam się bez wahania. Po uzyskaniu wizy i załatwieniu wszystkich formalności 1 listopada poleciałam do Stanów Zjednoczonych. Moje poekscytowanie wyprawą trwało od pierwszego do ostatniego dnia. Okazało się, ze sam bieg nie jest jedynym wyzwaniem. Już na miejscu otrzymałam informację, „że każdy indywidualnie wraca do hotelu po biegu”. Ogarnęły mnie wątpliwości, jak sobie dam radę w tym mieście.
Dałam radę! 3 listopada wystartowałam w biegu na 5 km. Mogłam podziwiać górujące nad uczestnikami wieżowce Manhattanu. Bieg rozpoczął się przy gmachu ONZ i 12 tysięcy uczestników z całego świata wraz z przyjaciółmi i rodzinami pobiegło ulicami środkowego Manhattanu na metę w Central Parku. Urbaniści nowojorscy bardzo mądrze zdecydowali, że ulice będą przecinać się pod kątem prostym, a aleje i street będą oznakowane kolejnymi liczbami. Nie było możliwości, aby zabłądzić. I tak sama wróciłam do hotelu już pierwszego dnia pobytu. Zaczęłam w pełni oddychać klimatem maratońskim i nowojorskim!
Wreszcie nadszedł 4 listopada – dzień ważny dla mnie i dla ponad 55 tysięcy biegaczy z całego świata. O 6 rano wyruszyliśmy autokarami na wyspę Staten Island, gdzie koczowaliśmy do czasu, kiedy startowała dana fala. Wędrówkę do miejsca zbiórki rozpoczęliśmy pod kontrolą jak na lotnisku, rzeczy do depozytu trzeba było mieć tylko w przeźroczystych workach. Miejsce biwakowania było dobrze zorganizowane: wydawane były posiłki, napoje, żele energetyczne, banany, ciepłe czapki. Tutaj poznałam biegaczkę z Kuby o tym samym imieniu. Czas oczekiwania na start był różny, więc każdy ubrany był w ciepłe ubrania, które pozostawiało się przed startem w kontenerach na cele charytatywne. Zbliżała się godzina 11.00, zostaliśmy wpuszczeniu do strefy startu. Ja byłam przydzielona do strefy pomarańczowej A i fali 4. W tym samym czasie start rozpoczęły również strefy: zielona i niebieska. Bieg rozpoczął się odśpiewaniem hymnu amerykańskiego i ruszyliśmy Mostem Verrazano – Narrows. Jest to dwupoziomowy most. Moja fala biegła górą i mogłam podziwiać uroki Brooklynu. Trasa maratonu przebiegała przez pięć dzielnic Nowego Jorku: Staten Island, Brooklyn, Queens, Bronx, Manhattan.
Imponujące było to, jak nas witali nowojorczycy – bawili się, częstowali ciasteczkami, czekoladkami, owocami. Nie jestem w stanie tego opisać. Przez 26,2 mile towarzyszyły nam muzyka, okrzyki i wiwaty. W tym dniu moje imię Teresa było najpopularniejsze w Nowym Jorku. A piąteczek to tyle przebiłam, że o żadnym lepszym wyniku nie marzyłam.
„Polska stacja” mieściła się na Greepoincie, z którego dalej pobiegliśmy mostem Kościuszko Bridge, łączącym północny Brooklyn z Queens. Meta maratonu przebiegała w Central Parku. Po odebraniu medalu zrobiłam sobie sesję zdjęciową. Strach przed samotnym powrotem do hotelu już dawno minął, więc jak prawdziwa Amerykanka, wróciłam żółtą taksówką do hotelu New Yorker.
Pozostałe dwa dni pobytu w NYC spędziłam na zwiedzaniu i zakupach. Miłym przeżyciem było uczestnictwo w tradycyjnym spotkaniu polskich biegaczy w konsulacie RP. W spotkaniach tych uczestniczą również przedstawiciele Polonii.
Po powrocie do Polski i Ziębic spotkało mnie ciepłe przywitanie. Miło było usłyszeć, że śledzono mój bieg na żywo. Przepraszam, jeżeli rozczarowałam wynikiem.
Ja swój pobyt w NYC podkreśliłam flagą Ziębic. Chętnie bym jeszcze raz tam wróciła.
Teresa Nowak
Przeczytaj komentarze (8)
Komentarze (8)