Ślady historii: Cmentarz w Ciepłowodach
Niektórzy odwiedzają cmentarz raz w roku, w święto Wszystkich Świętych, niektórzy bywają tam nawet co kilka dni. Najczęściej przychodzimy odwiedzić groby i pomodlić za bliskich zmarłych. Mało kto pamięta, że jest to miejsce z własną historią, wpisującą się w dzieje całej społeczności.
Z okazji Wszystkich Świętych Kamil Pawłowski przybliża nam historię nekropolii w Ciepłowodach.
Cmentarz w Ciepłowodach to mała nekropolia, znajdująca się przy parafii pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Podobnie jak kościół, tak i cmentarz przez wieki należał raz do ewangelików, potem krótko do katolików, następnie wrócił znów w ręce protestantów, by po 1945 roku stać się polskim cmentarzem, gdzie chowa się w większości katolików. Nekropolia odzwierciedla więc trudną historię lokalnej społeczności.
Epitafia i rodzinne grobowce znamienitych mieszkańców
Najstarsza część cmentarza przylegała do kościoła i to tu chowano zmarłych. Bogate rodziny mogły sobie pozwolić na ufundowanie tablic epitafijnych, które są umieszczone w murach świątyni. Do dziś zachowało się ich siedem. Upamiętniają one m.in. żonę pastora Georga Hellera, Helenę, żonę właściciela ziemskiego Antoinette vov Pfeil, czy córki pastora Johanna Lorenza Baudiβa: Johannę Sofię i Johannę Kunegundę, jedna zmarła gdy miała 7 lat, druga miała zaledwie roczek.
- W 1842 roku wydano zakaz chowania zmarłych na terenie przylegającym bezpośrednio do plebanii, więc 1843 roku powiększono przykościelny cmentarz wykorzystując w tym celu ogródek parafialny oraz fragment ogrodu należącego do szkoły ewangelickiej. Przy okazji odremontowano mur cmentarny, bramę i wzniesiono nową kostnicę. Teren cmentarza powiększano jeszcze dwukrotnie – mówi Kamil Pawłowski.
W drodze na cmentarz od strony kościoła znajduje się neogotycka kaplica grobowa rodziny Klinkert-Wengler.
- Przed wojną do kaplicy prowadziła alejka z ozdobnymi łańcuchami i szpalerem lip. W posadzce była krata, widać było przez nią trumny i sarkofagi, natomiast na ścianie umieszczono płyty nagrobne z porcelanowymi portretami członków rodziny. Obecnie jest to taka kaplica przedpogrzebowa – opowiada Kamil Pawłowski.
Wzdłuż muru cmentarnego znajdowały się z kolei rodzinne grobowce znamienitych i najbogatszych mieszkańców Ciepłowód. Przetrwały grobowce kupieckiej rodziny Miklesky i właścicieli majątku dawnego wolnego sołectwa – rodziny Grӧger.
Lapidarium
- Po wojnie, kiedy w Ciepłowodach osiedlili się Polacy, a niemieccy mieszkańcy wsi zostali wysiedleni, cmentarz z niemieckimi nagrobkami był powoli likwidowany. Po 1945 roku zamurowano także bramę w ceglanym murze, zostały po niej tylko krzyże na flankujących ją cokołach – mówi historyk.
Część niemieckich nagrobków (najstarsze pochodzą z lat 30. XIX wieku, aż po te z lat 20. i 30, XX wieku) została wywieziona poza wieś, ale w 2001 roku z inicjatywy byłego proboszcza i lokalnej społeczności płyty te powróciły na cmentarz. Stworzono z nich pewnego rodzaju lapidarium. Przy tej okazji odsłonięto także Pomnik Pojednania z inskrypcją w języku polskim i niemieckim . Była to wielka uroczystość, na którą przyjechali byli mieszkańcy Ciepłowód, a patronat honorowy nad wydarzeniem objął Konsul Generalny Niemiec i Marszałek Województwa Dolnośląskiego.
- Wszystkie te nagrobki w końcu znalazły godne miejsce. Jest wśród nich kilka kamieni nagrobnych, na które warto zwrócić uwagę. Udało mi się kiedyś odnaleźć pod drzewem fragment nagrobka Gustava Braunsdorfa, który był założycielem niemieckiej ochotniczej straży pożarnej w Ciepłowodach. Jest tu między innymi nagrobek małego chłopca, Ernsta Fellmanna, syna właściciela młyna elektrycznego. Zachował się również nagrobek Luisy Kӧnig, żony ciepłowodzkiego browarnika, bo w Ciepłowodach, co warto podkreślić, przed wojną był browar. W lapidarium znajdują się niemieckie znaczniki parceli cmentarnych, czyli grobów. Większość płyt pochodzi z grobów bogatych gospodarzy – dodaje Kamil Pawłowski.
Polacy
Jeśli idzie o polskich mieszkańców Ciepłowód, którzy zasłużyli się miejscowości i wpisali na stałe w jej historię warto wspomnieć, że na tutejszym cmentarzu pochowany jest pan Walenty Szczepara, który po wojnie zakładał pierwsze struktury Ochotniczej Straży Pożarnej w Ciepłowodach i był jej wieloletnim prezesem. Jest tu też grób pana Józefa Klakli, który przez wiele lat był organistą w miejscowym kościele.
- Na cmentarzu w Ciepłowodach spoczywa również ksiądz Józef Chylak, który był tu proboszczem, a dokładnie administratorem parafii, jak się to oficjalnie nazywało w PRL-u, od 1955 roku aż do swojej śmierci w 1962 roku. Co ciekawe był grekokatolikiem, miał żonę i dzieci, Mógł odprawiać nabożeństwa rzymskokatolickie, gdyż jego obrządek na to zezwala.
Ważną postacią, nie tylko dla Ciepłowód, jest pochowany na tutejszym cmentarzu ksiądz Zygmunt Głowacki, będący najdłużej proboszczem tej parafii, bo blisko 24 lata ( 1969 -1993), który był również kapelanem Armii Krajowej.
- Kogo by się nie spotkało w Ciepłowodach i zapytało o księdza Głowackiego, to nikt nie powie na niego złego słowa, wszyscy mają dobre wspomnienia z nim związane. Zapamiętano go jako sumiennego, dobrego i pobożnego człowieka, dla którego praca duszpasterska była celem i sensem życia – mówi Kamil Pawłowski
Przy kościele znajdują się też dwa postumenty. Obelisk Jana Pawła II ufundowała społeczność parafialna Ciepłowód w 2007 roku. W 2018 roku postawiono z kolei obelisk upamiętniający 100-lecie odzyskania przez Polskę Niepodległości.
W pobliżu świątyni znajduje się także figura św. Faustyny, a w kościele przechowywane są relikwie tej świętej, gdyż w ciepłowodzkiej parafii bardzo rozwinięty jest kult Bożego Miłosierdzia.
Przeczytaj komentarze (10)
Komentarze (10)