Protest rolników: "Na razie w Ząbkowicach nie stosujemy pełnej blokady dróg"
Blisko stu rolników z powiatu ząbkowickiego i okolic wzięło udział w krajowym proteście przeciwko Zielonemu Ładowi. 24 stycznia ciągniki rolnicze ustawiły się przy drodze krajowej nr 8 w Ząbkowicach, Bardzie i Przyłęku, by przed 15.00 przejechać odcinek z Ząbkowic do Przerzeczyna- Zdroju i z powrotem. - Jeśli nasze postulaty nadal nie zostaną wzięte przez rządzących pod uwagę, będziemy zmuszeni zastosować pełną blokadę dróg - mówią rolnicy.
- Sytuacja rolników jest fatalna. Już w ubiegłym roku ostrzegaliśmy przed pogarszającymi się warunkami funkcjonowania w branży rolniczej, ale wielu rolników liczyło, że ich to nie dotknie. Chciałbym podkreślić, że nie chodzi tylko o rolnictwo, ale o każdą osobę, która pracuje i coraz musi się mierzyć z coraz większymi opłatami. Większość ludzi ma jakiś kredyt, dlaczego w ten sposób zabiera nam się ciężko zarobione pieniądze? - pytał Rafał Fabian, koordynator protestu na terenie Ząbkowic, od lat prowadzi gospodarstwo w Doboszowicach wraz z rodzicami. - Za rok może tego gospodarstwa nie być. Doprowadza się do upadłości rolnictwa w Polsce, Niemczech, Francji, w całej Europie. Koszty są bardzo wysokie, a przychód niski. Sytuacja w powiecie ząbkowickim jest coraz gorsza. Na rolnictwie opierają się inne gałęzie gospodarki: handel spożywczy i maszyn rolniczych oraz nawozów. Unia Europejska wprowadza Zielony Ład, wycofuje środki ochrony roślin, które w niczym nie szkodzą. Na przykład nie ma substancji ochrony rzepaku, żeby sobie na początku radził i trzeba opryskiwaczem wjeżdżać na jesień od pięciu do nawet jedenastu razy w rzepak, który ledwie co rośnie. Gdzie tu ekologia? Rządzący są oderwani od rzeczywistości, nie mają do czynienia z praktykowaniem rolnictwa. Nas się rygorystycznie traktuje, podczas gdy Ukraina zalewa nasz kraj zbożem gorszej jakości.
- Po co Unia rozdaje pieniądze na odtwarzanie małych gospodarstw, skoro te gospodarstwa i tak znikną? Gospodarstwa do 100 ha nie są w stanie się utrzymać, zostaną latyfundia typu Agromat - dodaje Jerzy Rzepka, rolnik z Ząbkowic. Prowadzi gospodarstwo o powierzchni 60 ha, uprawia rośliny. - Nie widzę przyszłości. Na mnie tradycja rolnicza w rodzinie chyba się skończy, kolejne pokolenia nie chcą się już męczyć. Trzeba byłoby dokupować w nieskończoność, to wiąże się z inwestycjami w maszyny i kredytami. Po co się zadłużać? Moje wnuki mają to spłacać? Musi się zmienić polityka unijna, rządzą zieloni, którzy nie mają pojęcia o rolnictwie, a myślą, że lepiej wiedzą jak z ziemią postępować. Ekoschematy zupełnie zaburzyły naszą produkcję. Widać wszędzie dużo ściernisk, bo nie pozwalają nam orać pola na zimę, tylko dopiero po 15 lutego. A z tego już plonu nie będzie, zwłaszcza jeśli będzie sucho.
- Argumentują to tym, że ze ściernisk parowanie jest inne. Ale jeżeli z wierzchu zrobi się sucha skorupa, to ziemia nie będzie dramatycznie odparowywała, a my jeśli mamy ciężką gliniastą ziemię wyorać dopiero na wiosnę, zużyjemy cztery razy więcej paliwa. A można byłoby zawłókować, przyklepać ziemię i potem jeden wjazd agregatem wystarczy - przekonuje Rafał Fabian.
Przeczytaj komentarze (26)
Komentarze (26)