Pustelnik - ten który się oddala, by być bliżej. Czy powróci do Złotego Stoku?
Pustelnik jest obecnie dla nas osobą dość egzotyczną. Nie zdajemy sobie sprawy, że kiedyś był on ważną częścią społeczeństwa, choć od niego oddaloną. Pustelnika można było spotkać w Złotym Stoku, Bardzie i wielu miejscowościach Ziemi Kłodzkiej. Można go spotkać i dziś.
Technologia, która dziś nas otacza często odcina nas od rzeczywistości, a komunikacja odbywa się częściej za pomocą pisania w komunikatorze niż za pomocą rozmowy. Świat jest coraz bardziej światem pisanym niż mówionym. Stajemy się takimi pustelnikami, schowanymi w ramach chociażby własnego telefonu.
Pustelnik - ten który się oddala, by być bliżej
Mówiąc o pustelniku często mamy przed oczami obraz starca czy też steranego życiem człowieka, który jedyną drogę do zbawienia obrał w osamotnionym i poddanym surowej ascezie stylu życia zapewniającym nawiązanie najwyższej więzi z Bogiem i osiągnięcie religijnej doskonałości.
Trochę jest w tym prawdy, mając na uwadze początki życia monastycznego. Idea obcowania z Bogiem w samotności wywodzi się z wczesnej tradycji chrześcijańskiej – do V w. pustelnicy byli nazywani anachoretami (z greckiego anachoreo, czyli wycofanie się, oddalenie się), a w późniejszym czasie również eremitami (z greckiego eremos, czyli pustynia).
Takie oddalenie (najczęściej wyjście na pustynię) w początkowym okresie chcrześcijaństwa wynikało częstokroć z ucieczki przed prześladowaniami religijnymi w Impreium Rzymskim. Wierzono, iż realizacja przykazań ewangelicznych będzie o wiele łatwiejsza z daleka od rodziny, przyjaciół i bez miejskiego zgiełku.
Spośród najbardziej znanych przedstawicieli takiego ruchu wymienić należy: świętego Antoniego Wielkiego – żyjący na przeł. III i IV w. egipski pustelnik, uznawany za twórcę anachoretyzmu oraz św. Onufrego, który na pustytni spędził ponad 60 lat, a jego okryciem miały być długie włosy i broda sięgająca do kolan. Za pierwszego pustelnika uchodzi, natomiast św. Paweł z Teb.
Pustelnicy blisko nas
Na obszarze Ziemi Kłodzkiej i Ziemi Ząbkowickiej w średniowieczu i w wiekach późniejszych pustelników było sporo, ale realia ich życia oczywiście znacznie różniły się od tych wspomnianych wyżej. Oprócz realizowania zadań duchowych, pustelnicy opiekowali się kościołami, kaplicami, bądź zajmowali się drobnym rzemiosłem. Zamiast pustyni były pustelnie najczęściej stawiane w pobliżu miejsc kultu.
Pustelnie takie znajdowały się m.in. w Bardzie, Złotym Stoku, Kłodzku, Wambierzycach (Góra Kalwaria i Góra Tabor), Nowej Rudzie (Góra św. Anny), Bystrzycy Kłodzkiej czy też w Radochowie na Cierniaku koło Lądka Zdrój, w Dusznikach Zdrój (Wzgórze Rozalii), Bożkowie, Gorzanowie, Lewinie Kłodzkim, Radkowie i w Wilkanowie.
W Bardzie znajdowały się dwie pustelnie: pierwsza pomiędzy Krzyżem Golgoty, a kaplicą, a druga na zboczu Góry Bardzkiej. Pozostałości tej ostatniej znajdują się przy ulicy Skalnej 1, tam gdzie rozpoczyna się Droga Krzyżowa na Kalwarię.
W Złotym Stoku, natomiast pozostałości po pustelni już nie znajdziemy, a ta znajdowała się na Górze Krzyżowej przy istniejącej obecnie kaplicy św. Anny.
Pustelnik – aptekarz
Najbardziej znanym w historii Ziemi Kłodzkiej pustelnikiem był Johannes Treutler, zamieszkujący pustelnię na Mariańskiej Górce w dolnej części wsi Wojciechowice od 1846 roku.
Johannes Treutler był niespokojną duszą. Często zmieniał miejsce zamieszkania. Karierę pustelnika rozpoczął, jako tercjarz (świecki członek zakonu) i wstąpił w szeregi franciszkanów w Nowej Rudzie.
Zasłynął z produkcji ziołowego likieru "Balsam jerozolimski", który stanowił swego rodzaju panaceum na różnego rodzaju dolegliwości. Spór o recepturę i jego produkcję przez długie lata toczyli właściciele kłodzkich aptek: "Pod Jeleniem" i "Pod Murzynem".
Członkiem zakonu Treutler przestaje być w momencie, kiedy postanawia wstąpić do grona tkaczy i wiedzie z nimi sielskie życie, lecz do pustelni powraca pod koniec swojego życia i tam też umiera w 1892 roku w wieku 72 lat.
Pamięć o nim nie umarła jednak szybko, gdyż prawo do produkcji balsamu odziedziczyła w 1932 roku rodzina Schittny – właściciele apteki „Pod Murzynem”. Specyfik był produkowany w Kłodzku do końca II wojny światowej, a po wojnie jego produkcja została przeniesiona do Niemiec.
Dziś również można nabyć Balsam Jerozolimski – tak nazywa się syrop dla dzieci, zawierający unikalną kompozycję ziół według zakonnej receptury i pomagający wzmocnić odporność oraz pracę układu oddechowego.
Sama pustelnia dzisiaj, jednak nie prezentuje się najlepiej.
Pustelnik - stolarz
Pustelnia w Złotym Stoku powstała tuż po 1731 roku, kiedy miejscowy dzierżawca kamieniołomu S. Kachler ufundował na szczycie dzisiejszej Góry Krzyżowej kaplicę św. Anny.
I to miejsce również upodobał sobie słynny kłodzki pustelnik Johannes Treutler, który znudzony pustelnią na Mariańskiej Górce postanowił zmienić otoczenie i w Złotym Stoku spędził kawałek swojego życia w latach 1855 – 1861.
Ostatnim niemieckim pustelnikiem sprawującym opiekę nad kaplicą był franciszkański tercjarz Robert Domsch, który swoją funkcję sprawował aż do 1946 roku, kiedy miał już 73 lata i w wyniku represji polskiej ludności zmuszony został do wysiedlenia w wyniku drugiej repatriacji. Domsch był stolarzem – utrzymywał się z wykonywania drewnianych szopek i ozdób kościelnych, a żywił się tylko i wyłącznie chlebem, solą i leśnym runem.
Po II wojnie światowej przez jakiś czas kaplica była popularnym miejscem spacerów mieszkańców Złotego Stoku, lecz pustelnia popadając w coraz większą ruinę została zapomniana i zniszczona.
Obecnie właścicielem terenu na Góry Krzyżowej jest Nadleśnictwo Bardo Śląskie, ale faktyczną opiekę nad budowlą sprawuje parafia pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Złotym Stoku.
Czy kaplica świętej Anny wraz z pustelnią odżyje?
- Rok temu powstał projekt rewitalizacji kaplicy św. Anny. W przyszłym roku jest w planie wzmocnienie murów, wykonanie posadzki oraz zadaszenia. Jest na to kosztorys. I jest nadzieja, że na remont parafia dostanie dotację z Urzędu Miejskiego. Jestem kontynuatorem myśli o odbudowie kaplicy swojego poprzednika ks. Józefa Siemasza - mówi proboszcz złotostockiej parafii ks. Paweł Paździura.
Na pytanie czy na Górę Krzyżową wróci pustelnik nie dostajemy odpowiedzi, jednak nie wykluczone, że pustelnik tu wróci...
Jak żyje współczesny pustelnik?
Z tym pytaniem udajemy się do Radochowa, nieopodal Lądka Zdroju, gdzie na wzgórzu Cierniak znajduje się pustelnia przy XIX - wiecznej kaplicy pw. Matki Boskiej Wspomożenia Wiernych. Kaplica jest wypełnieniem ślubowania Antoniego Wachsmanna – sołtysa Radochowa, który ufundował ją, jako wotum za uleczenie z ospy poprzez wstawiennictwo Najświętszej Marii Panny.
Pierwszym lokatorem pustelni zbudowanej w 1853 roku został Ernestus Haucke, pochodzący z okolic Ziębic. Na szczyt Cierniaka prowadzą schody. Na każdym z 214 stopni wyryty jest napis fundatora.
Dziś pustelnię na Cierniaku zamieszkuje jedyny na Ziemi Kłodzkiej pustelnik – brat Elizeusz Janikowski...
Brata Elizeusza spotykam w niedzielny poranek z różańcem w ręku, schodzącego z góry do pobliskiego kościoła św. Mikołaja w Radochowie na nabożeństwo. Ślady jego butów są pierwszymi tego dnia pozostawionymi na świeżym śniegu. Nie jest to zapewne rzadki widok, gdyż poranna Msza św. jest obowiązkowa.
Kościół z zewnątrz surowy, wewnątrz ukazuje bogactwo wystroju i bogatą kolekcję epitafiów. Wszyscy tu oczywiście pustelnika znają, gdyż wbrew pozorom nie stroni od ludzi.
Po mszy jest czas na rozmowę.
Co skłoniło brata na drogę pustelniczą?
- Wiedziałem o tym od dziecka. Miałem nie żyć. Byłem chory. Mama powierzyła mnie opiece św. Antoniemu, ale nie temu pustelnikowi, tylko temu Padewskiemu. Wstąpiłem do zakonu Albertynów jak miałem 29 lat. Nowicjat był w Zakopanem, a później byłem w klasztorze w Krakowie i Częstochowie. I życie w zakonie było takim przygotowaniem do bycia pustelnikiem.
Jak wygląda zwykły dzień pustelnika?
- Przyjąłem zasadę kartuską od zakonu Kartuzów, ale mam też swoją regułę. Pierwsza modlitwa jest o 24 i jest to Matutinum, czyli Godzina Czytań z Brewiarza monastycznego. O 3 w nocy odmawiam jutrznię, o 7 jest Msza św., a następnie dalsze modlitwy z brewiarza – o 12 seksta, o 15 nona, o 17 nieszpory. Odpoczywam pomiędzy modlitwami, posiłek jem jeden na dzień, chociaż ksiądz proboszcz upomina mnie, że jeść trzeba. Kartuzi zgodnie ze swoją regułą śpią od 19.15, ale ja śpię różnie, bo jak jest jeszcze widno i jak się czymś zajmę to ciężko spać.
A co łączy współczesnego pustelnika z tym sprzed wieków?
- Na pewno modlitwa i łączność z Bogiem w osamotnieniu. Tylko dziś pustelnicy też mogą mieć dostęp do internetu, tam dzielić się swoimi przemyśleniami, ale ja się tym nie zajmuję. Przychodzą do mnie ludzie, tacy z problemami też, bo kiedy byłem w zakonie, to pomagałem też narkomanom. I to mnie jeszcze trzyma przy nadziei. Kiedyś chciałem, żeby inne dawne pustelnie w okolicy też działały, ale nie ma chętnych.
Krążą takie pogłoski, że może kiedyś przeniesie się brat ze swoją służbą do Złotego Stoku. Prawda?
- Jakby tam była znowu pustelnia to może i tak. W Złotym Stoku jestem nawet zameldowany. Nawet możliwe byłoby raz być tu, a raz tam, ale tu na Cierniaku jest najlepsze miejsce do nauki i jakby się znalazł jakiś adept do posługi, to najlepiej żeby zaczął tu.
Mamy informacje, że są w Złotym Stoku mieszkańcy, którzy chcieliby u siebie znów pustelnika, ale nie powiemy, którzy to mieszkańcy...
Brat Elizeusz na Cierniaku jest od 2000 roku i jest to jego druga pustelnia – wcześniej był w Wambierzycach. Oprócz ślubów wieczystych złożył śluby profesji czasowej życia pustelniczego 2 lutego 2016. Czy wypełni pustkę po pustelniku na Górze Krzyżowej? Czas pokaże.
A. Jurasz/ Doba.pl
Przeczytaj komentarze (2)
Komentarze (2)