„Demoralizacja nie integracja” – kurator rozwiązuje konflikt w Szkole Podstawowej nr 5 w Dzierżoniowie

wtorek, 19.2.2019 14:32 1098 2

Wizytą i decyzją Dolnośląskiego Kuratora Oświaty Romana Kowalczyka zakończył się kilkuletni konflikt w Szkole Podstawowej nr 5 w Dzierżoniowie. Kurator spotkał się z rodzicami klasy piątej integracyjnej. Protestowali oni przeciwko uczestnictwu w zajęciach szkolnych ich dzieci chłopca z orzeczeniem, który według uczniów, dorosłych i nauczycieli używa wulgarnego języka, bije, opluwa, kopie, dotyka koleżanki w intymne miejsca, dezorganizuje pracę na lekcji, skacze na plecy nauczycielom, grozi dzieciom śmiercią.

- Dziecko z orzeczeniem może wszystko, a inne muszą to znosić? Pomaganie osobom niepełnosprawnym, niewykluczanie ich ze społeczeństwa – tak, ale nie kosztem innych dzieci. System musi działać sprawnie, mądrze. Chcemy tylko spokojnej nauki i bezpieczeństwa naszych dzieci – deklarowali rodzice piątoklasistów. - Mieliśmy obietnicę, że chłopiec nie wróci więcej do naszej klasy po tym, co się działo.

Chłopiec był na początku uczniem I klasy integracyjnej, później ze względu na opisywane wyżej negatywne zachowania utworzono dla niego jednoosobową klasę z nauczaniem indywidualnym. Jednak w tym roku szkolnym, w ramach nauczania włączającego, zaczął dodatkowo uczestniczyć w kilku godzinach lekcyjnych w innej klasie, ogólnodostępnej. Realizowano to zalecenie bez większych zgrzytów, kiedy w styczniu tego roku pojawiła się wizja powrotu chłopca do klasy integracyjnej, w której zaczynał edukację. Na ten powrót kategorycznie nie zgodzili się rodziców uczniów klasy integracyjnej, a Urząd Miasta, jako organ prowadzący nie zatwierdził przedłożonego w styczniu 2019 roku aneksu do arkusza organizacji szkoły.

W ostatni poniedziałek, zaraz po feriach zimowych, gdy chłopiec niespodziewanie pojawił się na lekcji religii, dzieci wpadły w popłoch i zaczęły dzwonić z telefonów komórkowych do rodziców. Ostatecznie za zgodą rodziców wszystkie wyszły z klasy. Przez kolejne trzy dni żadne z nich nie przyszło do szkoły. 

W zorganizowanym 14 lutego na terenie szkoły spotkaniu uczestniczyli także: dyrektor Wydziału Nadzoru Kształcenia Podstawowego i Specjalnego Jolanta Kowalewska, wiceburmistrz Dorota Pieszczuch, dyrektor Wydziału Edukacji i Spraw Społecznych w UM Dzierżoniów Marzenna Lasota-Darowska, dyrektor szkoły Urszula Skoczek i wicedyrektorowie. W tej sprawie zorganizowano już serię spotkań, poruszono wszelkie możliwe instancje: organ prowadzący szkoły - Urząd Miasta w Dzierżoniowie, Kuratorium Oświaty we Wrocławiu, Rzecznika Praw Dziecka oraz Ministerstwo Edukacji. W piśmie rodziców uczniów klasy integracyjnej do Kuratora Oświaty podnoszono, że według deklaracji rodziców chłopca „w roku szkolnym 2018/2019 miał on rozpocząć nauczanie w specjalistycznej placówce, (...) zgodnie z prawomocnym od 17 kwietnia 2018 r. wyrokiem Sądu Rejonowego w Dzierżoniowie”.

Podczas spotkania rodzice kolejno odczytywali kuratorowi adresowane do niego listy napisane przez dzieci, podkreślając, że inicjatywa ich napisania wyszła od samych uczniów. Wyznania jedenastolatków były pełne emocji, a opisywane fakty po prostu wstrząsające! Obecni na spotkaniu dorośli ludzie, rodzice i nauczyciele mieli łzy w oczach, widać było ogrom cierpienia nie tylko nastolatków, ale także ich rodziców. Nie mieści się w głowie, przez co przeszły te dzieci i w jakiej atmosferze odbywała się edukacja. Oto fragmenty listów pisanych przez jedenastoletnich uczniów:

„Nie chcę M. (inicjał imienia chłopca został zmieniony - red.) w naszej klasie, bo rysuje genitalia na tablicy, a kiedy ktoś to zetrze, to nas bije”.
„Nie chcę, żeby M. był w naszej klasie, bo grozi, że nas zabije, przeklina, bije, kopie i pluje, uderzył kolegę paletką tenisową. Bije panią, mówi na nią dziw…, niszczy rzeczy w szkole”.
„M. dotykał mnie i inne dziewczyny z klasy w piersi i w pupę”.
„M. przeszkadza na lekcjach, jeśli ktoś siedzi przed nim, to kopie. Wyzywa nauczycieli”.
„Na lekcji gasi światło i mówi do chłopaków – wy k… jeb…, wbiję wam nóż w plecy, szmaty piep… Mówił, że zabije nożem i podpali szkołę. Wystawia środkowy palec”.
„Nie chcę, żeby znowu bolał mnie brzuch ze strachu, że mi coś zrobi”.
„Nie chcę, żeby był w naszej klasie, bo mówił do mnie cześć debilu, cześć frajerze, zabiję cię pistoletem. Macał moje koleżanki po piersiach (tu padają imiona koleżanek)”.
„Boję się M. Wiele razy widziałam, jak dotykał moje koleżanki po piersiach, a kiedy siedziały w grupie, wkładał im ręce między nogi. Dużo razy wykrzykiwał, że przyniesie nóż z domu i wszystkich pozabija. Ciągle przeklina, w klasie wszyscy się go boją, bo nikogo nie słucha i nigdy nie wiadomo, co się stanie”.
„Dotyka mnie i inne dziewczynki, grozi, że nas zabije. Przeszkadza na lekcji, mówi wyzwiska, ja nie mogę przez niego się skupić, nie mogę dobrze napisać sprawdzianu. Nie lubię go, bo się go boję”. Listy i rysunki dzieci zostały przekazane kuratorowi.

- Nasze dzieci przeżyły traumę. Nie wyobrażają sobie już wspólnej nauki, nawet jeśli jego zachowanie uległo poprawie, ich przeżycia są zbyt bolesne. Tamto doświadczenie ich zintegrowało, boimy się, że mogą wybuchnąć, widzimy narastający bunt, są coraz starsi. Kto nam zagwarantuje bezpieczeństwo naszych dzieci? Kto odpowie, jeśli coś im się stanie? Dzieci noszą w piórnikach cyrkle, ołówki, nożyczki. Użycie takiego przedmiotu przez M. to może być moment! 5 lutego dowiedzieliśmy się, że rodzice chłopca odrzucają każdą propozycję rozwiązania tej sytuacji, zarówno ze strony dyrekcji, urzędu miasta czy mediatora. Problem narasta od dawna, próbowaliśmy załatwić sprawę polubownie z ojcem chłopca, niestety nie udało się. W marcu ubiegłego roku dano nam gwarancję, że chłopiec zostanie odseparowany od naszych dzieci, bo nie mam mowy o żadnej integracji, to demoralizacja – mówili wręcz rodzice.

- Nagle okazało się, że rozwiązanie jest tymczasowe. Chcemy tylko, by dzieci mogły się bezpiecznie i w spokoju uczyć w godnych warunkach Jak można dopuścić do takiej sytuacji, że dzieci piszą sprawdzian z trudnego przedmiotu, a M., który tego sprawdzianu nie musi pisać, wyrywa wszystkim kartki, przewraca krzesła. Pani wyprowadza go za drzwi, mówiąc dzieciom: pozbierajcie kartki i piszcie dalej. To jest nauka?

- Pewnego razu moja córka przyszła ze szkoły i powiedziała: „mamo, M. powiedział mi, że mnie wyru… Mamo, co on chce mi zrobić?” - opowiadała płacząc jedna z mam.

Zapytana o perspektywy funkcjonowania chłopca w tej klasie nauczycielka wspomagająca podkreśliła, że by osiągnąć efekty edukacyjne konieczna jest współpraca z rodzicami. - A tej niestety nie ma i nie widać perspektyw – podsumowała. Wśród innych argumentów rodzice podnosili: dzieci z orzeczeniem (w klasie są m. in. uczniowie z zespołem Downa, zespołem Aspergera) próbują naśladować źle zachowującego się kolegę, pod wpływem trudnej sytuacji w klasie u niektórych dzieci pojawiły się zaburzenia na tle nerwowym: tiki, chroniczne bóle brzucha, kłopoty ze snem, moczenie nocne i konieczne było specjalistyczne leczenie lub terapia.

- Rodzice chłopca obiecali, że z początkiem nowego roku szkolnego 2018/2019 zabiorą syna ze Szkoły Podstawowej nr 5 i skierują do placówki specjalnej, zgodnie z wyrokiem sądu. Nie wykonali tego – mówił kurator Roman Kowalczyk. - Podczas rozmowy z nimi napotkaliśmy na ścianę. Próbowaliśmy znaleźć kompromis, by wszystkie dzieci, łącznie ze sprawiającym problemy chłopcem miały zapewnioną edukację. Chodzi nam o edukację wszystkich dzieci, to bardzo istotne. Musimy być wierni literze prawa i znaleźć rozwiązanie. Uczęszczanie chłopca do jednoosobowej klasy integracyjnej w poprzednim roku szkolnym jest nieporozumieniem. Podjęto więc w tym roku szkolnym próbę nauczania włączającego, zakładającego obecność na sześciu godzinach tygodniowo na mniej wymagających przedmiotach: komputerach, muzyce, plastyce i religii, z nauczycielem wspomagającym i jeszcze nauczycielem przypisanym tylko temu uczniowi. Sześć godzin w innej ogólnodostępnej klasie piątej, zaproponowanych w tym roku przez dyrekcję szkoły jest według rodziców chłopca niewystarczające, oczekują, że będzie chodził na wszystkie lekcje właśnie w ramach klasy integracyjnej i żadnej innej.
Po rozmowach z państwem uważam, że nie wchodzi to w grę. Padły tutaj poważne argumenty co do zachowań, odczuć dzieci i perspektyw. Zdecydowałem, że chłopiec pozostanie w jednoosobowej klasie 5, a na zajęcia w wymiarze sześciu godzin będzie chodził jak dotychczas do klasy piątej ogólnodostępnej, do której uczęszczał dotychczas bez większych zgrzytów
– poinformował ostatecznie zebranych kurator.

Jego decyzja wywołała gromkie brawa i okrzyki radości wśród rodziców. Pomimo to rodzice pytali, czy  mogą mieć gwarancję, że w dalszej perspektywie chłopiec nie wróci do klasy. . 
- Gwarantuję to państwu, dopóki jestem kuratorem - podsumował Kowalczyk.  

Aneta Pudło-Kuriata

Przeczytaj komentarze (2)

Komentarze (2)

Cyco wtorek, 19.02.2019 15:40
Chłopiec z zaburzeniami, powinien być leczony. Wcześniej trzeba wyleczyć z lenistwa tych wszystkich urzędasów, którzy są odpowiedzialni za oświatę.
Pytajnik wtorek, 19.02.2019 15:47
Gdzie komentarz.