Wiosenne wypalanie traw - kilkadziesiąt interwencji straży
Wiosenne wypalanie traw jest u nas złą tradycją, z którą od lat zmagają się strażacy. Na terenie powiatu ząbkowickiego tylko w ciągu ostatniego miesiąca strażacy wyjeżdżali już kilkadziesiąt razy do interwencji związanych z gaszeniem pożarów suchej trawy i nieużytków.
Od początku marca w samym Byczeniu w okolicach starej cegielni trawa paliła się 5 razy, wcześniej ogień pojawił się także w byłym budynku mieszkalnym:
- Co rusz coś się pali w okolicach byłej cegielni. Jak nie dawny budynek mieszkańców to wszystkie górki z tyłu, byłe wyrobiska - mówi nasza czytelniczka.
O tym, że ziemia się wyjaławia, a nie użyźnia, giną zwierzęta i tony toksyn trafiają do atmosfery wypowiadali się naukowcy, przyrodnicy i ekolodzy.
W płonących trawach giną nie tylko suche źdźbła roślin, ale również system korzeniowy, flora bakteryjna i grzyby, które powodują szybszą wegetację roślin, a także opuszczające swe zimowe legowiska zwierzęta (np. jeże).
Mimo akcji uświadamiających niektórzy rolnicy nadal sądzą, że ogień to "najtańszy herbicyd". Wręcz przeciwnie - ogień zdecydowanie zwiększa udział chwastów i zmniejsza plony.
Naukowcy twierdzą, że po takim pseudo-użyźniającym zabiegu ziemia potrzebuje kilku lat, by dawać takie plony, jak przed pożarem. Wypalanie pozostałości roślinnych na łąkach i w przydrożnych rowach to również przyczyna pożarów. Koszty walki z nimi to nie tylko wylana woda, spalone paliwo, zużyty sprzęt, lecz również poświęcony czas przez strażaków, którzy z powodu bezmyślności podpalaczy mogą nie dojechać na czas tam, gdzie są bardziej potrzebni.
Kosztów tego typowo polskiego procederu nie sposób oszacować. Będą to jednak dziesiątki milionów złotych idące z Budżetu Państwa. Pamiętajmy, że to my - całe społeczeństwo - ponosimy ciężar finansowy walki z pożarami.
Dym z płonących traw może być zagrożeniem dla ruchu drogowego. Wreszcie, pożary traw to ofiary w płomieniach - najczęściej sami podpalacze.
Przeczytaj komentarze (9)
Komentarze (9)