Majówka z głową – eksperci USK we Wrocławiu radzą, jak bezpiecznie spędzić długi weekend
Wiosna zachęca do wyjazdów, spacerów i aktywności na świeżym powietrzu – ale niesie też ryzyko alergii, ukąszeń, urazów, a czasem… pokusy sięgnięcia po alkohol – częściej niż zwykle. Jak przygotować się do majówki i nie trafić z grilla czy kajaka prosto na Szpitalny Oddział Ratunkowy (SOR) – podpowiadają eksperci Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu (USK).
– Pogoda sprzyja grillowaniu, można więc spodziewać się, że otwarcie sezonu będzie wiązało się z dolegliwościami ze strony woreczka żółciowego. Przypieczone, ostro przyprawione mięso, a do tego alkohol nie służy pacjentom z wrażliwym przewodem pokarmowym – tłumaczy dr Janusz Sokołowski. – Właśnie dlatego warto zadbać o odpowiednią, lekkostrawną dietę.
Jak przyznaje wieloletni kierownik SOR w USK we Wrocławiu, dr Janusz Sokołowski, zwykle w majowy weekend do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego zgłasza się mniej pacjentów niż w dni powszednie, jednak nie oznacza to, że nie będzie co robić.
Majówkowe wycieczki i pikniki na świeżym powietrzu mogą też łączyć się z pierwszymi poparzeniami słonecznymi czy przegrzaniem. Dlatego mimo pozimowej tęsknoty za promieniami słońca, warto pamiętać o unikaniu wystawiania się na jego widok w samo południe, używaniu odpowiednich filtrów i nawadnianiu - przypominają specjaliści.
Plaża, słońce, relaks… i zdrowy rozsądek!
Coraz wyższe temperatury oznaczają otwarcie plaż i kąpielisk – ale też sezon na niebezpieczne pomysły. Eksperci przypominają: alkohol i woda to fatalne połączenie. Tak samo jak alkohol i hulajnoga, rower czy samochód.
– Niestety w wolnych dniach wypadków komunikacyjnych, upadków czy zwykłych potknięć jest więcej niż w dniach roboczych – przyznaje dr Janusz Sokołowski. – Nieostrożna jazda hulajnogą czy rowerem, bez kasku i do tego pod wpływem alkoholu czy narkotyków, to duże ryzyko poważnego urazu.
Do różnego rodzaju drobnych urazów dochodzi także, kiedy podejmujemy aktywność fizyczną bez przygotowania. Warto pamiętać o stopniowym zwiększaniu wysiłku. Zakwasy czy naderwanie ścięgno albo zwichnięcie kostki, to efekt nieprzygotowania do aktywności sportowej po zimowym zastoju.
Alkohol zagrożeniem nie tylko od święta
Spożycie alkoholu, zwłaszcza w większych ilościach, to nie tylko zwiększone ryzyko urazów czy niebezpiecznych zachowań, ale również poważne, często bagatelizowane zagrożenie dla zdrowia układu pokarmowego.
– Alkohol drażni błonę śluzową żołądka, zwiększając ryzyko rozwoju uszkodzeń śluzówki a w skrajnych przypadkach może prowadzić nawet do powstawania owrzodzeń i krwawień – tłumaczy dr Radosław Kempiński, specjalista gastroenterologii z Kliniki Gastroenterologii, Hepatologii i Chorób Wewnętrznych USK we Wrocławiu. – Dodatkowo jego metabolity działają toksycznie na komórki wątroby, co może skutkować stłuszczeniem wątroby, jej zapaleniem, a z czasem prowadzić do rozwoju marskości.
Specjalista zwraca uwagę, że jednorazowe, nadmierne spożycie alkoholu – częste podczas weekendowych grillów czy wyjazdów – może także wywołać ostre zapalenie trzustki, czyli poważne schorzenie wymagające pilnej interwencji lekarskiej. Choroba ta przebiega często gwałtownie i niesie ryzyko poważnych powikłań, a w niektórych przypadkach może być nawet zagrożeniem życia.
Ważne jest również to, że długoterminowo alkohol zwiększa ryzyko rozwoju nowotworów przewodu pokarmowego – przede wszystkim raka przełyku, żołądka, wątroby i jelita grubego. Nawet umiarkowane ilości spożywanego regularnie alkoholu mogą znacząco zwiększyć ryzyko powstania procesu nowotworowego, szczególnie w połączeniu z innymi czynnikami, takimi jak palenie tytoniu czy dieta bogata w tłuszcze i uboga w błonnik.
– Długoterminowe skutki nadużywania alkoholu często rozwijają się po cichu, bez wyraźnych objawów, dlatego tak ważna jest profilaktyka i umiar. Jednorazowe nadużycie w długi weekend może mieć swoje konsekwencje zdrowotne znacznie szybciej niż się wydaje – przestrzega dr Kempiński.
Dlatego planując wypoczynek, warto pamiętać o zachowaniu rozsądku, odpowiednim nawodnieniu, lekkostrawnej diecie i ograniczeniu spożycia alkoholu, zwłaszcza w sytuacjach zwiększonego ryzyka, takich jak pobyt nad wodą czy intensywny wysiłek fizyczny.
Alergicy przed majówką
Dobre przygotowanie do majówkowego wypoczynku to połowa sukcesu. Długi weekend to także w wielu przypadkach dłuższe wyprawy samolotowe czy samochodowe. Osoby narażone na zakrzepicę kończyn dolnych powinny skonsultować się ze swoim lekarzem czy przed podróżą nie jest wskazane profilaktyczne przyjęcie leków przeciwzakrzepowych.
Organizacja logistyczna to jednak nie wszystko. Planując wyjazd, starajmy się wybrać takie rejony, w których nie ma aktualnie okresu pylenia roślin, na które jesteśmy uczuleni.
– W Polsce mamy różne okresy wegetacyjne roślin, a przesunięcie może wynieść nawet kilka tygodni, dlatego warto sprawdzić kalendarz pylenia – tłumaczy dr Robert Pawłowicz, kierujący Kliniką Alergologii i Chorób Wewnętrznych USK. Obecnie w Polsce zaczyna się pylenie brzozy, a następnie już niedługo zaczną pylić trawy. – Pyłki traw to w naszym kraju najczęstszy alergen, z którym problem ma większość alergików. Jest to o tyle uciążliwe, że są praktycznie wszędzie i przy pięknej pogodzie, chcąc spędzać czas na świeżym powietrzu po prostu trudno ich uniknąć.
Najczęstsze objawy alergii na pyłki to katar, kichanie, łzawienie, uczucie spowolnienia czy zmęczenia i senności.
– Wydaje się to prozaiczne, ale ważne jest, aby jadąc na majówkę samochodem zamknąć okna, ograniczając możliwość wpadania czynników alergicznych z całej okolicy wprost do auta. Jeśli jest gorąco najlepiej używać utrzymanej w czystości klimatyzacji, posiadającej odpowiednie dla alergików filtry albo wewnętrznego przepływu powietrza – dodaje specjalista.
Poza tym pomóc mogą też okulary czy czapka z daszkiem, bo mniej alergenów będzie bezpośrednio osiadać na skórze. Oczywiście, jeśli przewidujemy, że będziemy w miejscu, gdzie będzie duże natężenie alergenów, odpowiednio wcześniej zacznijmy regularnie zażywać leki antyhistaminowe, które nie tylko przyniosą ulgę, ale zapobiegną wystąpieniu objawów alergii.
Najlepszym sposobem długofalowego uniknięcia problemów z alergią jest oczywiście odczulanie, które może być bardzo skuteczne, ale trzeba pamiętać, że jest to proces długotrwały.
Osy, pszczoły i inne owady latające
– Osoby uczulone na użądlenia powinny być zaopatrzone w tak zwany zestaw ratunkowy, w którym jest adrenalina, leki przeciwalergiczne i sterydy – przypomina dr Pawłowicz i dodaje, że najlepsze efekty daje immunoterapia na jad owadów błonkoskrzydłych, ponieważ zapobiega powstawaniu najbardziej gwałtownych objawów alergii, czyli skrajnie niebezpiecznego wstrząsu anafilaktycznego.
U każdego, nie tylko u alergików, po użądleniu osy czy pszczoły może pojawić się duży obrzęk, zaczerwienienie lub bolesność. Najczęściej objawy miejscowe nie są jednak spowodowane alergią, tylko toksycznym działaniem jadu owadów i są to zwykle dolegliwości przemijające w niedługim czasie.
– Najbardziej niebezpieczne są reakcje systemowe, obejmujące cały organizm, a nie tylko miejsce użądlenia – przestrzega alergolog i dodaje, że niepokojące jest pojawienie się na przykład zmian skórnych, spadek ciśnienia, napadu astmy czy utraty przytomności. – To są objawy zagrażające życiu i wtedy bezwzględnie, szybko trzeba użyć zestawu ratunkowego i wezwać pomoc.
Warto pamiętać, żeby w upalne dni pijąc napoje, zwłaszcza te słodkie, przed kolejnym łykiem sprawdzać czy w butelce lub używanej przez nas rurce nie ma pływającego owada. Użądlenie w gardło może bowiem szybko zablokować drogi oddechowe, co może skończyć się tragicznie.
Specjaliści USK podkreślają, że przygotowanie, przewidywanie i zdrowy rozsądek pozwoli cieszyć się wolnym czasem i majową pogodą.
Pełzające zagrożenie
Użądlenia i ukąszenia owadów to nie jedyne zagrożenie, o którym powinniśmy pamiętać korzystając z czasu na świeżym powietrzu. Wybierając się do lasu czy w góry warto założyć odpowiednie obuwie chroniące stopy nie tylko przed skręceniami kostki, ale także atakiem żmii zygzakowatej, która jest jedynym jadowitym wężem w Polsce. Choć nie zdarzają się zbyt często, to jednak w ostatnim czasie coraz częściej możemy spotkać te zwierzęta wygrzewające się w słońcu na kamieniach i ścieżkach.
Ukąszenie tych gadów może być niebezpieczne i wymaga konsultacji lekarskiej. Charakterystycznymi objawami są dwa ślady po zębach jadowych, ból, zaczerwienienie i zasinienie w miejscu ukąszenia, a w przypadku wstrzyknięcia jadu, mogą pojawić się dodatkowe objawy ogólnoustrojowe. Należy niezwłocznie unieruchomić ukąszoną kończynę i wezwać pomoc medyczną. Specjaliści dodają, aby nie nacinać miejsca ukąszenia, nie wyciskać i nie próbować wysysać jadu.
Kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego – dr Janusz Sokołowski zaleca, aby zawsze w takim przypadku zgłosić się do lekarza. Każdy SOR powinien mieć co najmniej dwie ampułki antytoksyny na wypadek ukąszenia żmii. Podanie jej nie zawsze jest konieczne, ale to musi ocenić lekarz.
Uwaga na kleszcze
W tym roku te małe pajęczaki nie zrobiły sobie przerwy zimowej. Jak mówi dr Janusz Sokołowski, cały czas do szpitala zgłaszają się pacjenci, którzy doświadczyli ukłucia.
– W trakcie udzielania pomocy medycznej, kleszcza nie badamy, dlatego nie ma potrzeby przywozić go ze sobą na SOR. Wystarczy umiejętnie go usunąć i zdezynfekować miejsce ukłucia. W aptekach są do tego odpowiednie przyrządy, można też to zrobić przy pomocy patyczka do czyszczenia uszu czy pęsety, ale trzeba pamiętać, żeby go nie urywać, nie wyciskać i nie smarować tłuszczem. Choć to metody często przekazywane jako tradycyjne sposoby radzenia sobie z kleszczami, skorzystanie z nich może przynieść więcej szkody niż pożytku – tłumaczy dr Sokołowski.
Przed wyjściem do parku, na łąkę czy do lasu warto pamiętać o zastosowaniu odpowiednich preparatów ochronnych, ale też obejrzeniu całego ciała po powrocie do domu i wzięciu prysznica z mocnym strumieniem wody, który potencjalnie pomoże zmyć prawie niewidoczne gołym okiem nimfy kleszczy, które również mogą przenosić groźne choroby takie jak borelioza czy kleszczowe zapalenie mózgu (KZM). Specjaliści USK podkreślają, że najlepszą ochroną są szczepionki przeciwko KZM. Choć to schorzenie występuje rzadko, ale ma poważne konsekwencje i może prowadzić do nieodwracalnych powikłań.
Komentarze (0)